Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

„Ustawa kagańcowa” to czarny scenariusz. Czy PiS się zatrzyma?

Debata w Senacie nad tzw. ustawą represyjną PiS Debata w Senacie nad tzw. ustawą represyjną PiS Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Senackie komisje zarekomendowały, by tzw. ustawę kagańcową uderzającą w niezależność polskich sędziów odrzucić w całości, bez żadnych poprawek. W czwartek ma być też znana opinia Komisji Weneckiej.

Komisja Wenecka to organ Rady Europy, który zajmuje się przede wszystkim prawem konstytucyjnym. Jej opinie są – m.in. dla Komisji Europejskiej – bardzo ważnym drogowskazem w ocenie prawa uchwalanego w krajach wspólnoty. W grudniu wiceszefowa KE Vera Jourova poprosiła Polskę o wstrzymanie się z pracami nad ustawą kagańcową i zaproszenie Komisji Weneckiej. Zrobił to Senat, władze PiS wizytę zignorowały.

Ale nikt się nie spodziewa, żeby Komisja Wenecka nie dostrzegła sprzeczności ustawy kagańcowej z europejskimi standardami, prawem Unii i wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada, w który jest ona wymierzona.

PiS pisze nową definicję sędziego

Dziś marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego przyjął Andrzej Duda. Rozmowa odbyła się w cztery oczy, wiadomo, że dotyczyła ustawy kagańcowej. Można się domyślać, że marszałek próbował przekonać prezydenta do weta. Ten scenariusz jest nieprawdopodobny, ale Grodzki ma czyste sumienie: próbował ustawę powstrzymać w jedyny skuteczny sposób. Wiadomo bowiem, że Sejm bez wysiłku odrzuci uchwałę Senatu i pośle ustawę do Pałacu. Mimo że wszelkie niezależne ekspertyzy uznają ją za niedopuszczalną w polskim i europejskim porządku prawnym.

Biuro Legislacyjne Senatu, podobnie jak wcześniej prawnicy sejmowi, uznało ją za naruszającą konstytucję – m.in. przez łamanie niezawisłości horrendalnymi karami za wykonywanie polskiego i unijnego prawa (np. za badanie legalności składu sędziowskiego), przez ograniczenie samorządu sędziowskiego i pominięcie roli Krajowej Rady Sądownictwa w procesie nominowania sędziów. To ostatnie PiS chce osiągnąć definicją sędziego jako osoby powołanej i zaprzysiężonej przez prezydenta, podczas gdy konstytucja stawia warunek, by była to osoba wskazana przez KRS. Władza zagwarantuje sobie w ten sposób, że nawet gdyby jakiś sąd (łącznie z TSUE) orzekł, że neo-KRS nie jest niezależna, nie można będzie kwestionować powołanego z jej udziałem sędziego, skoro zrobił to ostatecznie prezydent.

Biuro Legislacyjne Senatu zwraca przy tym uwagę, że ta nowa definicja sędziego nie rozwiązuje problemu wyroku TSUE z listopada, który stanowi, że jeśli neo-KRS nie jest ciałem niezależnym, to nominowani przez nią sędziowie zostali powołani wadliwie. TSUE nie uznaje, że wszystko naprawi prezydencka nominacja, bo ona nie gwarantuje bezstronności. Taki sędzia nie będzie więc uznawany za sędziego UE.

Czytaj także: Sędziowie w milczeniu. To był marsz tysięcy tóg

„Obraz destrukcji rządów prawa”

Z kolei opinia prof. Roberta Grzeszczaka, specjalisty prawa europejskiego, dotyczy zgodności ustawy z prawem Unii. „Ustawa jest rażąco sprzeczna z prawem UE (a także Konstytucją RP)” – pisze ekspert, stwierdzając, że jej celem jest uniemożliwienie wykonywania wyroku TSUE.

Dalej zwraca uwagę, że ustawa narusza niezawisłość sędziowską, zasadę lojalności (uznawania i wykonywania prawa unijnego) i zasadę pierwszeństwa prawa wspólnoty. Prof. Grzeszczak zbija argumenty PiS, że podobne rozwiązania są w innych krajach. Pisze: „O ile wiele z dyskutowanych zmian w prawie polskim można próbować uzasadniać funkcjonowaniem podobnych rozwiązań w którymś z państw członkowskich, o tyle należy jednak spojrzeć na nie w ujęciu systemowych zmian, sumować ich zakres. (...) Dopiero suma podjętych działań daje pełen obraz destrukcji zasady rządów prawa w Polsce i zakresu niezgodności z prawem UE”.

Czytaj także: Cała nadzieja w sędziach, Senacie i Unii

Prof. Grzeszczak przewiduje też konsekwencje wejścia w życie tej ustawy. Najbliższą będzie prawdopodobnie złożenie przez Komisję Europejską do TSUE skargi na naruszenie przez Polskę zasady praworządności i wniosku o wydanie przez unijny Trybunał postanowienia tymczasowego o zawieszeniu działania tej ustawy do czasu osądzenia sprawy. „Konsekwencją niedostosowania się do środków tymczasowych albo niewykonania wyroku ostatecznego jest możliwość nałożenia przez TSUE, w następstwie wniosku KE, dotkliwych sankcji finansowych” – czytamy w opinii.

Dalszymi konsekwencjami będzie izolacja Polski w Unii, narażenie dotacji i wypłat środków unijnych, nieuznawanie we wspólnocie wyroków polskich sądów, co godzi w interesy osób i rozmaitych podmiotów gospodarczych, w tym tych z udziałem skarbu państwa. I destrukcyjny wpływ zachowania się polskich władz na działanie zasady zaufania w całej Unii. „Złamanie zasady zaufania, będącej podstawą funkcjonowania systemu integracyjnego – rynku wewnętrznego (wymiaru gospodarczego integracji), ale także podstawy dla budowania i funkcjonowania przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości – oznacza nieprzewidywalne w zakresie konsekwencje dla Polski, na końcu których jawi się chaos prawny, izolacja gospodarcza, prawna i polityczna”.

Janusz Lewandowski: Nie polexit nas czeka, tylko „wypierpol”

Nie warto grać z PiS

Przy takich opiniach, do których dojdzie jeszcze opinia Komisji Weneckiej, rekomendacja senackich komisji praworządności i spraw zagranicznych, by ustawę odrzucić, nie wnosząc poprawek, wydaje się najsensowniejsza. Jednak niektórzy ją krytykują, uznając, że należy podjąć z PiS grę w opóźnianie wejścia w życie ustawy. Miałyby w tym pomóc setki poprawek, które trzeba by w Sejmie przegłosować.

Ale wiadomo, że PiS sobie z tym poradzi w kilka godzin. Poza tym wydaje się, że opozycyjny Senat jest znacznie bardziej wiarygodny, jeśli nie podejmuje gier, tylko merytoryczną pracę. I to realizowały senackie komisje, pracując nad „ustawą kagańcową”, dając głos środowiskom prawniczym, organizacjom społecznym, RPO i ekspertom. Czyli robiąc to wszystko, co zaniedbał zdominowany przez PiS Sejm.

Nie jest zresztą powiedziane, czy PiS, bojąc się zaskarżenia ustawy przez Komisję Europejską do TSUE, sam nie zdecyduje się, by prezydent skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, gdzie – zależnie od politycznej potrzeby – zostanie szybko „klepnięta” lub będzie czekała na dyspozycje prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Czytaj także: Bruksela staje w obronie polskich sędziów

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną