Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Zranieni w Kościele. „Jesteśmy niczyi, porzuceni...”

Kard. Stanisław Dziwisz i abp Marek Jędraszewski, 20 kwietnia 2019 r. Kard. Stanisław Dziwisz i abp Marek Jędraszewski, 20 kwietnia 2019 r. Adrianna Bochenek / Agencja Gazeta
W Kościele pod hasłem „Zranieni w Kościele” po raz drugi odbywają się modlitwy pokutne za grzech pedofilii i w intencji ofiar duchownych, którzy krzywdzili dzieci i niepełnoletnich. Same liturgie i rytuały nie wystarczą.

To dobrze, że Kościół w Polsce odpowiedział na apel papieża Franciszka, organizując takie modły w okresie wielkopostnym. A także spotkania, w tym tak ważne spotkania z ofiarami. To warunek niezbędny, aby doszło do dialogu i refleksji. Same liturgie i rytuały nie wystarczą, nie powinny przesłonić doświadczenia, jakim jest wysłuchanie poszkodowanych w szacunku i bez uprzedzenia.

Czytaj także: Molestowanie dzieci: między strachem a obsesją

Poruszająca relacja ofiary

W ramach przygotowań 12 lutego uczestnicy kościelnej konferencji na temat „zranionych w Kościele” wysłuchali jednego z takich świadectw. Mówił do nich wierzący Tadeusz, który mimo krzywdy wrócił po 20 latach do wspólnoty. Mało znam tak poruszających relacji, prawdopodobnie odnajdą się w nim także ofiary księży, które do Kościoła już nie wróciły. Dzięki ich opowieściom nie ma wątpliwości, na czym polega zranienie duchowe. Nie tylko na osobistej krzywdzie młodego człowieka, często wręcz dziecka, ale też na utracie zaufania do tych, którym rodzice ofiary powierzali w przeświadczeniu, że gdzie jak gdzie, ale w kościele, w parafii, na katolickich obozach i imprezach są całkowicie bezpieczne.

A potem przychodzi szok, czasem zaprzeczenie i wyparcie, zaburzone życie rodzinne, religijne, nierzadko utrata zaufania prowadzi do utraty wiary. „Jesteśmy niczyi, porzuceni, jak owce bez pasterza – mówił Tadeusz – ale to przedstawiciel Kościoła i Chrystusa na ziemi odebrał nam sens życia i miejsce, gdzie mogliśmy wzrastać i poznać Boga w sakramentach i słowie Bożym”. Taka rana jest też raną zadaną Kościołowi.

Czytaj też: Państwowa komisja ds. pedofilii nie działa. O to chodziło?

Niemal co dzień nowe złe wiadomości

Ale co to znaczy tak konkretnie? Czy słowa Tadeusza dotarły do biskupów pokroju Leszka Sławoja Głódzia, który właśnie w okresie kościelnej pokuty za grzech pedofilii znów oświadczył, że nie opóźniał pociągnięcia do odpowiedzialności krzywdzicieli w swojej diecezji? Lub do abp. Marka Jędraszewskiego, który w tym samym wielkopostnym czasie znów siał niechęć do osób LGBT i działaczy ekologicznych?

Albo kard. Stanisław Dziwisz, który w Wielką Środę mówił na Wawelu nie o świadectwach ofiar takich jak Tadeusz, lecz o bp. Janie Szkodoniu, który miał molestować nastolatkę. Kościelny dygnitarz poinformował, że odizolowany w klasztorze biskup modli się z wiernymi, składając swoje „cierpienie i odosobnienie” w ofierze za Kościół krakowski, aby był świadkiem Chrystusa. Może to ujmie niektórych wiernych, lecz innych, a zwłaszcza osoby zainteresowane sprawą molestowanej – zbulwersuje.

Wygląda na to, że mimo iż Kościół w Polsce podjął pewien wysiłek organizacyjny i programowy, aby uporać się z przestępczością seksualną w swych szeregach, to masy krytycznej ta zmiana nie osiągnęła. Wciąż z jednej strony mamy szkolenia, procedury, instrukcje i podręczniki, a z drugiej niemal co dzień nowe złe wiadomości o krzywdzicielach, unikach władzy kościelnej w ich sprawie, atakach księży i biskupów na media i liberalizm w odpowiedzi na kolejne niezależne i udokumentowane materiały.

Czytaj też: Rodzina i celibat – zderzenie kultów

Wyznanie prof. Obirka

Kiedy słyszy się takie wypowiedzi najważniejszych dziś w Polsce hierarchów Kościoła rzymskokatolickiego, może od razu przyjść na myśl refleksja prof. Stanisława Obirka, byłego jezuity. W rozmowach z mediami, w tym z „Polityką”, przypomina on, że polski episkopat jest dziełem św. Jana Pawła II i że w tym sensie ponosi on współodpowiedzialność przywódczą za kryzys pedofilski. Obirek wyznał, że jako dziecko był molestowany przez księży, więc jego krytyka nabiera ciężaru kolejnego świadectwa ofiary.

Zbliża się moment, kiedy kielich prawdziwego cierpienia się przeleje.

Czytaj też: George Pell, kardynał pod specjalnym nadzorem

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną