Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Bez wyroku w Trybunale. Buntownicy psują plany Przyłębskiej

Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Trybunał Konstytucyjny miał orzec, że Sąd Najwyższy nie ma prawa oceniać prawidłowości powołania sędziów, a przełomowa uchwała trzech połączonych Izb SN na ten temat nie istnieje. Ale nie orzekł nic.

Prawdopodobnie dlatego, że sędziowie nie są jednomyślni, a w sensie propagandowym wyrok ze zdaniami odrębnymi nie wygląda najlepiej. Byłby to też dowód na to, że Julia Przyłębska nie panuje nad sędziami, co godziłoby w jej ambicję i reputację, jaką cieszy się u prezesa PiS.

Czytaj także: Gdy władza nie wykonuje wyroków

Tandem Przyłębska–Pawłowicz

Trybunał miał wydać wyrok w sprawie rzekomego sporu kompetencyjnego między Sądem Najwyższym a Sejmem oraz prezydentem. W czym rzecz? SN, podejmując przełomową uchwałę w sprawie statusu sędziów powołanych przez neo-KRS, miał według marszałkini Elżbiety Witek wkroczyć w kompetencje ustawodawcze Sejmu, bo zakwestionował uchwalane przez posłów przepisy. I w kompetencje prezydenta, bo to jego nominacja ma według władzy ostatecznie przesądzać o tym, kto jest sędzią, a kto nie.

Spór ten wymyślono naprędce, dzień przed planowaną uchwałą SN, żeby ją zablokować. I choć konstytucja rzeczywiście przewiduje, że sprawę zawiesza się, jeśli jest przedmiotem sporu kompetencyjnego, to uchwała zapadła. SN uznał, że żaden spór nie zachodzi, a wniosek do TK Witek złożyła w złej wierze. Po przyjęciu uchwały politycy PiS, z premierem Morawieckim włącznie, oświadczali, że jej nie ma. Albo że to tylko opinia.

Dziś TK zajął się tą sprawą w pełnym składzie. To pierwszy błąd taktyczny Julii Przyłębskiej. Skład pięcioosobowy łatwiej tak dobrać, by nie było zdań odrębnych, ale pełnym manipulować się nie da. Drugim błędem było dopuszczenie do otwartej rozprawy. Do tej pory sprawy, które miały znaczenie dla PiS, rozpatrywano na posiedzeniach niejawnych i tylko ogłaszano wyroki.

Na rozprawę nie przyszli ani przedstawiciele RPO, ani Sądu Najwyższego, uznając, że Trybunał Przyłębskiej proceduje wbrew prawu. Po pierwsze dlatego, że z udziałem tzw. dublerów. A po drugie dlatego, że z dwojgiem byłych posłów PiS w składzie: Krystyną Pawłowicz i Stanisławem Piotrowiczem, którzy uczestniczyli w uchwalaniu prawa o neo-KRS i byli członkami tej Rady. Pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf i rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar żądali wyłączenia 11 sędziów i dublerów, w tym Przyłębskiej, z powodu jej nielegalnego wyboru na prezesa i towarzyskich kontaktów z szefem partii rządzącej. W sprawie Pawłowicz i Piotrowicza protestowali też sędziowie TK w stanie spoczynku.

Oczywiście wszystkie wnioski oddalono. Rozprawie przewodniczyła Przyłębska, a sprawozdawcą była – chyba na złość – Krystyna Pawłowicz (nie mieliśmy okazji usłyszeć jej słynnych filipik, wyraźnie trzymała się w ryzach).

Czytaj także: Ziobro będzie „reformował” sądy aż do zapaści

Buntownik z wyboru PiS

Przedstawiciele Sejmu, prezydenta i Prokuratora Generalnego przedstawili zbieżne stanowiska. I już miało stać się zadość nowej trybunalskiej tradycji, że sędziowie nie mają pytań do stron i szybko zamyka się rozprawę (dawniej takie odpytywanie było najważniejsze i trwało najdłużej), gdy chęć zabrania głosu wyraził Piotr Pszczółkowski – zbuntowany sędzia wybrany przez PiS. Odpytywał spokojnie i konsekwentnie przedstawicieli Sejmu i prezydenta, pokazując absurdalność sytuacji. Na przykład że zajmują się uchwałą SN, której istnienie kwestionują. A marszałkini Sejmu twierdzi, że istnieje spór między SN a prezydentem, choć sam Andrzej Duda takiego sporu nie zaskarżył. Czy zaskarżenie w jego imieniu, przez Witek, jest ważne?

Wreszcie Pszczółkowski zapytał, czy gdy TK zwróci się do Kancelarii Sejmu o udostępnienie wszystkich dokumentów związanych z wyborem sędziów do neo-KRS, to kiedy mógłby je otrzymać. Pytanie bolesne, bo jest jeszcze kilka naruszeń prawa, które mogą zostać przy okazji ujawnione. Na przykład że niektóre listy poparcia złożyły nieuprawnione do tego osoby.

Czytaj też: Mamy chaos, czyli stan dwuprawia

Potem pytania zadawał Jarosław Wyrębak, inny zbuntowany sędzia wybrany przez PiS. W końcu Przyłębska, zamiast poprosić o zdania końcowe i ogłosić termin wyroku, niespodziewanie ogłosiła 10-minutową naradę. Po czym stwierdziła, że rozprawa będzie kontynuowana 12 marca.

Co się stało? Może Przyłębska potrzebuje konsultacji (instrukcji?), co robić przy „niesubordynacji” sędziów? A może grożą jej kolejne zdania odrębne, co mogłoby zaszkodzić reputacji jej Trybunału i sprawie legalności powołania i działania neo-KRS? A może Trybunał ma nie wydawać wyroku, aby nie zaostrzać sporu z Komisją Europejską?

9 marca ma się odbyć przed Trybunałem Sprawiedliwości UE rozprawa ws. przepisów o karaniu dyscyplinarnym sędziów w Polsce. Będzie wysłuchanie stron i, ewentualnie, rozpatrzenie wniosku o zawieszenie działania wymyślonej przez PiS i Ziobrę Izby Dyscyplinarnej SN. Dzisiejszy wyrok mógłby przekonać TSUE do tej decyzji, a Komisję Europejską – do zaskarżenia także tzw. ustawy kagańcowej.

A może PiS odkrył, że jeśli TK uzna badanie prawidłowości powołania sędziów przez Sąd Najwyższy za wkraczanie w kompetencje Sejmu czy prezydenta, to nie będzie mogła tego robić także Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN. PiS powierzył jej te kompetencje w ustawie „kagańcowej”.

Czytaj też: Trzej muszkieterowie Ziobry

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną