Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nocna zmiana PiS. Te wybory trzeba przełożyć

Tak wyglądały obwodowe komisje wyborcze w zeszłym roku, w wyborach do Sejmu i Senatu. Tak wyglądały obwodowe komisje wyborcze w zeszłym roku, w wyborach do Sejmu i Senatu. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Zmiana ordynacji podważy i tak problematyczny rezultat wyborów. Ale za wcześnie, by ogłaszać bojkot. Istotą sprawy jest przełożenie terminu 10 maja. I pomoc milionom ludzi, którzy zaraz znajdą się bez pracy lub stracą dorobek życia.

PiS de facto wprowadził stan nadzwyczajny: w trybie pozakonstytucyjnym, z pomocą Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i PSL. Ta decyzja mści się na pozbawionej strategicznej wizji opozycji, która – jak Lewica – głosuje przeciw możliwości zmiany ordynacji w trybie online, albo – jak KO – głosuje za tarczą antykryzysową razem ze zmianami ordynacji, czyniąc z nich później główną linię ataku na partię rządzącą. Teraz obie formacje, ku uciesze Jarosława Kaczyńskiego, rzuciły się sobie do gardeł. Jak trafnie napisał na Twitterze Paweł Wroński: „Na opozycji zaczyna się poszukiwanie najmądrzejszego Jasia wśród głupich Jasiów :)”.

KO powinna była przedstawić własny, całościowy i szczodrzejszy od rządowego pakiet ratunkowy dla miejsc pracy. A po jego niemal pewnym odrzuceniu głośno trąbić o fundamentalnych słabościach pakietu rządu i wstrzymać się od głosu (w trybie online, gdy nieobecność posłów PiS nie jest problemem, tarcza i tak by przeszła). Zamiast tego przyklepała zmianę, z którą teraz dzielnie walczy. Za tarczę antykryzysową nikt jej nie podziękuje, a głosowanie za nią w pakiecie ze zmianą ordynacji odbiera jej wiarygodność w krytykowaniu tego rozwiązania.

Czytaj też: PiS pędzi do wyborów w czasach epidemii

Skandaliczna zmiana ordynacji

Tryb procedowania nad zmianą ordynacji nosi wszelkie znamiona skandalu i stawia pod znakiem zapytania uczciwość wyborów. Jednak jest za wcześnie, żeby ogłaszać ich bojkot. Ta zmiana nie jest prawem – jest jeszcze Senat (o prezydencie w tym kontekście nie warto wspominać).

Istotą sprawy jest nie ordynacja, a same wybory, które mają się odbyć za sześć tygodni. O tym, że należy je przełożyć, pisałem – wedle mojej wiedzy jako pierwszy – już 12 marca. Wcześniej wzywałem do sprzeciwu wobec specustawy, bo dawała władzy ogromne prerogatywy, bez wprowadzenia ograniczeń, które nakładają zapisy konstytucyjne o stanach nadzwyczajnych i ustawa o wprowadzeniu klęski żywiołowej. Gdyby PiS zmuszony był wprowadzić stan nadzwyczajny, wybory przełożone byłyby automatycznie (o 90 dni po zakończeniu stanu klęski).

Nawet licząc minimalną obsadę komisji wyborczych (pięć osób) z dodatkowym personelem (obsługa, informatycy), potrzeba zaangażowania ok. 200 tys. osób. „Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych w 2019 r. powołano 27 409 obwodowych komisji wyborczych, w których zasiadało 234 445 członków”, napisał prof. Bartłomiej Michalak w ekspertyzie dla Fundacji Batorego.

Czy PiS liczy, że znajdzie w Polsce 200 tys. kamikadze? I to przed 10 kwietnia, kiedy upływa termin zgłaszania się do okręgowych komisji wyborczych? A później zmusi 30 mln wyborców do rozstrzygnięcia między obywatelskim obowiązkiem głosowania a zdrowiem swoim i swoich bliskich? To diabelski dylemat, którego żadna władza nie powinna stawiać przed społeczeństwem.

Eksperci: Wybory w maju to ryzyko. I groźba kompromitacji

Odpowiedzialność moralna, polityczna i karna

W czasie niemal całkowitego lockdownu wybory są trudne do wyobrażenia. Szczyt zachorowań jeszcze przed nami, a już teraz obowiązuje zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób i opuszczania domu bez istotnej przyczyny. Wybory w terminie majowym stwarzają zagrożenie dla zdrowia setek tysięcy obywateli. Ludzie to rozumieją i dlatego masowo (przeszło w 70 proc.) są przeciwni organizacji wyborów wiosną.

Art. 165 par. 1 Kodeksu karnego głosi, że „kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach, powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej (…), podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat”. Ci, którzy forsują dziś wbrew zdrowemu rozsądkowi i wiedzy medycznej wybory w maju, narażają się na odpowiedzialność nie tylko moralną i polityczną, ale także karną.

Czytaj też: Orzeczenie SN potwierdza, że wybory należy przełożyć

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Ziobrowie na wygnaniu. Jak sobie poradzą? „Trafiło ich. Ale mają plan B, już trwają zabiegi”

Zbigniew Ziobro wciąż nie wraca do Polski. Jaka przyszłość czeka byłego ministra sprawiedliwości i jego żonę Patrycję – do niedawna najbardziej wpływową parę polskiej polityki?

Anna Dąbrowska
25.11.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną