Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Popcorn przy okrągłym stole. Co zrobi opozycja?

Szef PO Borys Budka w Sejmie Szef PO Borys Budka w Sejmie Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
„Wybory są jedną wielką niewiadomą”, „wszystkie scenariusze są na stole”, „trzeba czekać na ruch PiS”. Po stronie opozycji nie widać jasnej strategii, co robić po niewyborach 10 maja.

„Kiwał, kiwał i się zakiwał” – podśmiewali się jeszcze kilka tygodni z Jarosława Gowina politycy opozycji. Potem zasiedli z nim do rozmów, licząc, że wspólnie z koalicjantem PiS pokrzyżują wyborcze plany Jarosława Kaczyńskiego. Dziś wygląda to raczej tak, jakby Gowin wykiwał liderów opozycji – przede wszystkim KO i PSL, którzy mieli nadzieję na własne „porozumienie z Porozumieniem” (Lewica od początku była sceptyczna).

Podkast „Polityki”: Jerzy Baczyński o wyborach, Kaczyńskim i opozycji

Narracja się rozbiega

I tylko w oficjalnych przekazach widać próby przekucia kolejnej wolty byłego wicepremiera w sukces. Zasadniczo sprowadza się to do powtarzania przez polityków opozycji, że udało się nie dopuścić do głosowania 10 maja. A dalej już narracja się rozbiega. Bo: „wybory są jedną wielką niewiadomą”, „wszystkie scenariusze są na stole”, „trzeba czekać na ruch PiS”. Niektórzy szacują nawet, że jeszcze przez miesiąc nie będzie jasne, kiedy i na jakich zasadach wybierzemy prezydenta.

W tle nabrzmiewają międzypartyjne spory, a w Platformie dodatkowo wewnętrzny konflikt, u podłoża którego leżą oskarżenia o nieudolną kampanię Małgorzaty Kidawy-Błońskiej oraz „położenie negocjacji z Gowinem”. – Już na początku popełniono błąd, bo niepotrzebnie upokarzano Gowina, mówiąc, że może „przejść na jasną stronę mocy”. Była ogromna szansa na rozbicie rządzącej większości, ale fatalnie to wszystko rozegrano i skutek był taki, że Gowin wolał wrócić do Kaczyńskiego – słychać w PO.

Czytaj też: O bojkocie i władzy, która obezwładnia demokrację

Okrągły stół?

Ludzie Borysa Budki odbijają piłeczkę. – Współczuję, jeżeli ktoś naprawdę wierzył w te rozmowy. Chodziło tylko o to, żeby stworzyć wrażenie, bo każda rysa na zwartości PiS jest naszym sukcesem. Cała ta banda nie jest dziś tak mocna jak trzy tygodnie temu. A im więcej będzie u nich zamieszania, tym ciekawiej. My mamy kupiony popcorn i włączony telewizor. Możemy im tylko pomagać się wywrócić – twierdzi jeden z członków władz PO. Tyle że to zasadniczo różni się od tego, co sam przewodniczący i jego otoczenie jeszcze niedawno mówili i robili.

Ale i ostatni przekaz Lewicy nie jest spójny z wcześniejszymi deklaracjami. Dziś bowiem lewicowa koalicja proponuje „okrągły stół” w sprawie wyborów – chce do niego zasiadać nie tylko z przedstawicielami opozycji, ale i z PiS. Wychodzi więc na to, że Włodzimierzowi Czarzastemu, któremu do ubiegłego tygodnia nie w smak było zasiadać z Gowinem do rozmów, Ryszard Terlecki i Kaczyński przy stole nie przeszkadzają. Również zabiegi prezesa PSL okazały się niewystarczające. Ale wśród ludowców wciąż panuje optymizm, wynikający z przekonania, że im dalej do wyborów, tym szanse ich kandydata rosną.

W przypadku kandydatki PO raczej trudno o takie nadzieje – choć w sondażach zjechała już na samo dno (2 proc. w niedawnym badaniu Ipsos dla OKO.press), więc gorzej już być nie może. Stąd władze Platformy po cichu liczą na możliwość zmiany kandydata (na Rafała Trzaskowskiego, Tomasza Grodzkiego, Bartosza Arłukowicza bądź Borysa Budkę).

Czytaj też: Koperty, urny czy stan wyjątkowy

Wraca Tusk?

Co ciekawe, role się odwróciły: teraz to Schetyna i jego ludzie – którzy w grudniowych prawyborach stawiali na Jacka Jaśkowiaka – bronią Kidawy-Błońskiej. Bo – jak twierdzą – dyskredytowanie jej i deliberowanie o innym kandydacie może przynieść tylko szkody, jeżeli okaże się, że PiS nie dopuści do rozpoczęcia procesu wyborczego od nowa i zostawi zarejestrowanych wcześniej kandydatów. Ludzie Budki uważają zaś, że Schetyna w ten sposób jedynie „próbuje bujać łódką, ponieważ nie pogodził się ze stratą władzy w partii”. Usiłują zarazem odsunąć od siebie odpowiedzialność za wystawienie Kidawy-Błońskiej i jej katastrofalną kampanię, całą winą obarczając jej „sztab, a w zasadzie dwa”.

Nie wiemy na razie, na czym stoimy. Jeśli dotychczas zarejestrowani kandydaci będą mogli zostać, to Małgosia nie zrezygnuje. I co, będziemy zbierali podpisy pod innym kandydatem? To byłoby dopiero nowatorskie rozwiązanie! – drwi jeden z polityków z otoczenia byłego przewodniczącego. Choć nie wyklucza wycofania się Kidawy-Błońskiej, jeśli zostanie ponowiony proces rejestracji wszystkich kandydatów.

Wśród dawnych i obecnych sympatyków Platformy wciąż tli się nadzieja, że na start zdecyduje się Donald Tusk. To byłaby szansa, aby PO uniknęła blamażu, i – co ważniejsze – realna nadzieja na drugą turę. Pytanie, czy Tusk podejmie wyzwanie? I czy szarpiąca się sama ze sobą opozycja byłaby jakimkolwiek wsparciem w kampanii?

Czytaj też: Opozycjo, mów wspólnym głosem. Apel wybitnego pianisty

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną