Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Trzaskowski wchodzi do gry. Co widać w sondażach?

Rafał Trzaskowski w sondażach plasuje się na drugim miejscu, razem z Szymonem Hołownią. Rafał Trzaskowski w sondażach plasuje się na drugim miejscu, razem z Szymonem Hołownią. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Start Trzaskowskiego wywołał obawy u części wyborców Dudy, którzy liczyli na jego wygraną w pierwszej turze. Ale fakt, że kandydat KO odbił się w sondażach od dna, niczego jeszcze nie przesądza.

Czasami trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Po decyzji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej o rezygnacji z kandydowania w wyborach prezydenckich pisano, że została instrumentalnie i brutalnie potraktowana przez współpracowników z Koalicji Obywatelskiej. Zarazem mało inspirująca kampania i nieprzemyślany pomysł bojkotu wyborów korespondencyjnych doprowadziły do załamania sondaży – poparcie ledwie 6 proc. wyborców dawało jej odległe czwarte miejsce w stawce. Jakkolwiek brutalna, decyzja o wycofaniu z rywalizacji wydaje się racjonalna. Widać to w siedmiu nowych sondażach opublikowanych już po wyłonieniu jej następcy: Rafała Trzaskowskiego.

.KŻ/Polityka.

Trzaskowski wchodzi do gry

Na wyniki można spojrzeć z dwu perspektyw: traktując Trzaskowskiego jako „spadkobiercę” kandydatury Kidawy-Błońskiej lub jako zupełnie nowego kandydata, atrakcyjniejszego dla liberalnych wyborców, prowadzącego kampanię w sposób bardziej bezpośredni. Drugie podejście ma tę przewagę, że bierze pod uwagę istotną zmianę na liście pretendentów do Pałacu Prezydenckiego. Ale wówczas nie możemy traktować kampanii jako kontynuacji wyścigu, a zatem musimy też zignorować wcześniejsze sondaże. Przeanalizujmy oba scenariusze.

Jest jasne, że notowania Trzaskowskiego są po prostu dużo lepsze. Nawet jeśli niski poziom poparcia dla Kidawy przekładałby się na popularność prezydenta Warszawy, to średnia sondażowa dla obojga kandydatów KO wciąż sytuuje go na drugim miejscu – razem z Szymonem Hołownią. Wyprzedza prezentera TVN, jeśli wziąć z kolei pod uwagę tylko siedem ostatnich sondaży. Dynamika zmian i preferencji wyborczych każe zakładać, że Trzaskowski umocni się jeszcze na pozycji głównego rywala Andrzeja Dudy.

Mariusz Janicki: Czy można pokonać Andrzeja Dudę?

.KŻ/Polityka.
.KŻ/Polityka.

Kto zawalczy z Dudą?

Pytanie, czy będzie to miało jakiekolwiek znaczenie i czy w ogóle dojdzie do drugiej tury głosowania. Przez dwa miesiące Duda utrzymywał poparcie na poziomie 60 proc., pozwalające na rozstrzygnięcie wyborów w pierwszej rundzie. Wygląda na to, że znalazł się w sytuacji podobnej do tej sprzed koronawirusa: zdecydowanie prowadzi, ale jego poparcie raczej spadnie poniżej progu 50 proc. Najpewniej może liczyć na ok. 47 proc. Szanse na rozstrzygnięcie wyborów już w pierwszej turze wynoszą zaledwie 5 proc.

O drugie miejsce w stawce rywalizują Trzaskowski i Hołownia. Wraz ze wzrostem notowań kandydata KO nieco stracił Władysław Kosiniak-Kamysz, co sugeruje, że część wyborców, rozczarowanych Kidawą-Błońską, zdecydowało się na razie dać szansę Trzaskowskiemu. Co z resztą? Uwadze opinii publicznej umknęło, że Robert Biedroń przegrywa już także z Krzysztofem Bosakiem i może liczyć tylko na 5 proc. głosów.

Podkast „Polityki”: Jakie będą wybory prezydenckie?

Szanse, że nie zmieni się nic

Start Trzaskowskiego wywołał obawy u części wyborców Dudy, którzy liczyli na jego wygraną w pierwszej turze. Fakt, że kandydat KO odbił się w sondażach od dna, niczego jeszcze nie przesądza. To uproszczenie dynamiki kampanii. Trzeba pamiętać, że restrykcje związane z pandemią i machinacje wokół tzw. wyborów pocztowych przerwały normalne życie polityczne, a Duda na tym zyskiwał. Teraz wracamy do rytmu kampanii sprzed koronawirusa i rozkład poparcia rozkłada się podobnie co wtedy. Być może największym paradoksem wyborów byłoby, gdyby wybuch pandemii i porażka elekcji 10 maja de facto nie zmieniły prawie nic.

Ben Stanley – brytyjski politolog mieszkający w Polsce, profesor Uniwersytetu SWPS. Przy wyliczeniach szacowanego poparcia kandydatów na prezydenta używa modelu statystycznego, którego prekursorem był amerykańsko-australijski politolog prof. Simon Jackman. Pod uwagę wziął sondaże Estymator, IBRiS, IBSP, Kantar, Maison&Partners, Pollster i Social Changes.

Model śledzi zmiany w preferencjach wyborców w czasie poprzez zestawianie przeprowadzonych sondaży i koryguje zmienność wyników w różnych firmach badawczych, żeby precyzyjniej oddać intencje głosowania, niż jest to możliwe na podstawie pojedynczego badania.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną