Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Megasensacja: pani Witek znalazła się w szeregach opozycji

Konferencja prasowa marszałek Elżbiety Witek ws. wyborów prezydenckich, 26 maja 2020 r. Konferencja prasowa marszałek Elżbiety Witek ws. wyborów prezydenckich, 26 maja 2020 r. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Marszałek Sejmu oświadczyła, że czuje się oszukana przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego w sprawie ustawy o wyborach prezydenckich. Przeanalizujmy jej wypowiedź.

Oto oświadczenie marszałkini Sejmu Elżbiety Witek wygłoszone 26 maja:

„Celem opozycji była wymiana kandydata. Pani marszałek Kidawa-Błońska została wymieniona na pana Rafała Trzaskowskiego. Myśleliśmy, że na tym się skończy, ale okazuje się, że nie. Trwa jakiś teatr wokół wyborów prezydenckich, a to niczego dobrego nie wróży. Otóż po tym, co usłyszałam i zobaczyłam w Senacie, jestem zaniepokojona tym, co robią senatorowie, jak postępuje marszałek Grodzki, [który] zapewniał, że ustawa w sprawie wyborów hybrydowych nie będzie przetrzymywana w Senacie. (...) Po raz kolejny zostałam oszukana. Myślałam, że rozmawiam z marszałkiem Senatu na poważnie, bo sprawa jest naprawdę poważna i nie można zmieniać terminu wyborów prezydenckich tylko dlatego, że opozycji się wciąż coś nie podoba. Mam takie pytanie do pana marszałka: co się takiego zmieniło, że dzisiaj słyszymy taką narrację, że wybory powinny się odbyć po 6 sierpnia 2020 r.? (...) To jest kompletny absurd i złamanie konstytucji. (...) Koalicja Obywatelska, Lewica i PSL wracają do narracji, że trzeba wprowadzić stan klęski żywiołowej albo wymusić na prezydencie rezygnację z urzędu. To jest niepoważne i szkodliwe dla stabilności państwa zachowanie. Po 6 sierpnia, jeśli wybory się nie odbędą, jesteśmy bez głowy państwa. To przypadek bezprecedensowy, bardzo szkodliwy dla ustroju polskiego państwa, dla jego przyszłości. Także propozycja, żeby Andrzej Duda zrezygnował ze swojej funkcji, jest absurdem. Dlaczego miałby rezygnować?”.

Dodała, że to przykład „obstrukcji”, że partia rządząca jest otwarta do rozmów i „wykazuje dobrą wolę”. Stwierdziła, że opozycja interpretuje konstytucję tak, jak jej pasuje, a PiS robi to wprost – tak jak jest w niej napisane.

Czytaj też: 28 czerwca nie będzie wyborów?

Witek i PiS w opozycji do siebie samych

Powyższe, częściowo składające się z cytatów, a częściowo z omówienia (nigdzie, przynajmniej do wieczora 26 maja, nie znalazłem wersji oficjalnej drukowanej, jedynie nagranie na YouTube), jest odpowiedzią na następujące słowa p. Grodzkiego: „Im dłużej pracujemy nad tymi dokumentami, tym więcej senatorów zaczyna być przekonanych, że jedyne w pełni konstytucyjne sposoby przeprowadzenia wyborów prezydenta RP to albo ścieżka poprzez stan klęski żywiołowej, albo poprzez dymisję bądź zakończenie kadencji pana prezydenta Dudy i rozpisanie przez marszałka Sejmu następnych wyborów”.

Przypomnę, że 7 maja p. Kaczyński i p. Gowin porozumieli się w sprawie nieodbycia wyborów 10 maja w „związku z odrzuceniem przez opozycję wszystkich konstruktywnych propozycji umożliwiających przeprowadzenie tegorocznych wyborów prezydenckich w terminie konstytucyjnym”. Wszelako opozycja odrzuciła tylko projekt zmiany konstytucji zaproponowany przez p. Gowina i uznała, że termin 10 maja jest nierealny ze względów organizacyjnych i groźny z uwagi na pandemię.

To, że Senat wykorzystał prawie cały ustawowy czas na procedowanie ustawy o głosowaniu korespondencyjnym, nie ma tu większego znaczenia, skoro p. Sasin zapewniał, że ustalona data zostanie dotrzymana. Tyle wiadomo na pewno. Skoro p. Witek wie (tj. ma przekonanie), że opozycja chciała opóźnić wybory, aby wymienić kandydata na prezydenta, znaczy, że ją reprezentuje, bo inaczej tego nie da się wyjaśnić.

Nie jest zresztą wyjątkiem w rozszerzaniu grona „zdradzieckich mord”, by zacytować klasyka. Pan Gliński, partyjny kolega p. Witek, prawi: „Opozycja uniemożliwiła je [wybory] w pierwszym konstytucyjnym terminie”. Nieprawda, gdyż opozycja nie mogła tego uczynić z powodu braku mocy sprawczej dla osiągnięcia takiego skutku. Wybory zostały uniemożliwione przez porozumienie p. Kaczyńskiego i p. Gowina, a to, przynajmniej wedle p. Glińskiego, chyba znaczy, że obaj znaleźli się w opozycji. Bardziej zasadne i mniej absurdalne wydaje się uznanie, że p. Witek (ladies first), p. Kaczyński i p. Gowin bywają w opozycji do samych siebie. Czasem jest tak, że nikt ich nie przekona, że białe jest białe, a czarne – czarne.

Czytaj też: Druga tura coraz bardziej prawdopodobna

Analiza bubli prawnych PiS

A oto kilka komentarzy do dalszych sformułowań p. Witek. Słowo „oszustwo” znaczy (wedle „Słownika języka polskiego”): „świadome wprowadzenie kogoś w błąd lub wykorzystanie czyjegoś błędu dla własnej korzyści”. O ile wiadomo, p. Grodzki zapowiedział tylko tyle, że przedmiotowa ustawa będzie procedowana tak długo, jak to będzie potrzebne. To, że p. Witek uznaje to za oszukańcze przetrzymywanie, to jej problem – i zapewne wielu innych dobrozmieńców.

Pan Grodzki wyjaśnił w cytowanych wypowiedziach, że wielu senatorów ma wątpliwości konstytucyjne co do ustawy, która „przeleciała” przez Sejm niczym błyskawica. Notabene p. Gowin zapowiedział 7 maja (czwartek wieczorem), że jej nowelizacja będzie głęboka i przygotowana przez ekspertów, a w poniedziałek wieczorem całkiem nowy projekt został przesłany do Sejmu.

Czytaj też: Ustawa o wyborach nie trzyma standardów

Doświadczenie z dotychczasowymi bublami prawnymi produkowanymi przez PiS mocno uzasadnia ich drobiazgową analizę przez Senat. Można by oczekiwać, że p. marszałkini zna ustawę zasadniczą. Jest to jednak dość wątpliwe, skoro np. kwalifikuje odbycie wyborów po 6 sierpnia 2020 r. jako „kompletny absurd i złamanie konstytucji”. Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej lub opróżnienie urzędu prezydenta są jak najbardziej konstytucyjnymi drogami ogłoszenia nowych wyborów, a nie absurdami.

Nikt też nie zmierza do wymuszenia rezygnacji z urzędu na p. Dudzie. Dlaczego miałby to zrobić? – pyta p. Witek. Odpowiedź jest bardzo prosta – właśnie po to, aby umożliwić przygotowanie i przeprowadzenie wyborów prezydenckich w optymalnym czasie, np. z uwagi na rozwój pandemii. Pan Duda mógłby zachować się tak jak np. król Belgów Baudouin, który abdykował na 24 godziny, aby rząd zgodnie z prawem mógł podpisać ustawę dopuszczającą aborcję, ponieważ monarcha nie chciał tego uczynić z powodu przekonań religijnych.

Czytaj też: Czy można pokonać Andrzeja Dudę?

Witek czy Duda? Wszystko jedno

Wręcz zabawnie wyglądają stwierdzenia p. Witek o otwartości partii rządzącej, jej chęci do rozmów i dobrej woli. Poczynania jej i p. Terleckiego w prowadzeniu obrad i gotowość do poważnego traktowania poprawek zgłaszanych przez opozycję to modelowe przykłady postawy antykoncyliacyjnej i działania w złej wierze. Jeśli streszczenie wypowiedzi p. Witek jest adekwatne, to trzeba jej przyznać rację, że partia rządząca wprost stosuje konstytucję tak, jak jej pasuje, by np. odwołać się do rozumienia słowa „niezwłocznie”. Ciekawe, że dobra wola p. Witek nie doznaje uszczerbku z powodu nieopublikowania (nie przez nią, ale to sprawa nieważna) uchwały Państwowej Komisji Wyborczej w „Dzienniku Ustaw”.

I na sam koniec problem stabilności państwa. Pani Witek dokonała zupełnie niezrozumiałej samokrytyki. Gdyby stanowisko prezydenta RP zostało opróżnione, p. marszałkini zostałaby głową państwa i jest niepojęte, dlaczego wtedy podstawy funkcjonowania państwa polskiego byłyby zagrożone. Znając rzeczywisty mechanizm decyzyjny w systemie tzw. dobrej zmiany, jest rzeczą bez znaczenia, czy wykonywanie postanowień Rzeczywistego Decydenta byłoby w gestii p. Witek (ladies first), czy p. Dudy. Tyle że chodzi w tym przypadku o stabilność figuratywną. I taka nadal będzie, jeśli p. Duda zostanie wybrany na drugą kadencję.

Czytaj też: Andrzej Duda rozkręca kampanię. Już wie, że może przegrać

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną