Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nowe zasady w Sejmie. Poseł fuchę chętnie przyjmie

Marszałek Sejmu Elżbieta Witek Marszałek Sejmu Elżbieta Witek Kancelaria Sejmu RP
Kancelaria Sejmu powiadomiła posłów, że mogą sobie dowolnie dorabiać. Na prawo, a może i lewo – bo tak się składa, że to praca publicznie wrażliwa i łatwo w niej np. o konflikt interesów.

Jeszcze nie tak dawno w obliczu serii skandali z udziałem polityków sam prezes Kaczyński grzmiał na temat poselskiej pazerności i wymógł na partyjnych towarzyszach, by obniżyli sobie uposażenia. Co oczywiście bardzo spodobało się suwerenowi.

Czytaj też: Co jedzą posłowie

Swobodne dorabianie

Teraz zdominowane przez tych samych partyjnych towarzyszy Prezydium Sejmu cichaczem zlikwidowało zasadę, iż posłowie, którzy zamierzają podjąć jakąkolwiek „aktywność pozaparlamentarną” związaną z uzyskiwaniem dochodów, muszą je o tym poinformować. I to na piśmie, we wniosku o wypłatę uposażenia poselskiego. Procedura miała gwarantować, że dodatkowe zajęcia zarobkowe posłów będą jawne. Ba, istniała ewentualność, że nie dostaną na nie zgody, jeśli m.in. groziłyby konfliktem interesów.

Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, nowe regulacje (czyli zniesienie dotychczasowych) mają obowiązywać z mocą wsteczną, bo od początku obecnej kadencji parlamentu. Posłowie mogą więc sobie teraz swobodnie dorabiać – czy to na umowy zlecenie, czy to umowy o dzieło, czy to najmując nieruchomości. Itd. itp. Niezależnie od tego, ile w ten sposób zarobią, dostaną również pełne uposażenie parlamentarne.

Z rygorów ostał się jeden: „o zamiarze podjęcia dodatkowych zajęć” (jak np. wykłady na uczelni) posłowie są zobowiązani powiadomić jedynie marszałka Sejmu.

Czytaj też: Anulowanie głosowania może skończyć się kryzysem

Rozgrzeszyć marszałka

Doraźnie zmiana służyć ma pewnie rozgrzeszeniu w oczach wyborców kilku polityków obozu władzy (w tym eksmarszałka Senatu Stanisława Karczewskiego), którzy mieli pecha, bo media przyłapały ich na bezprawnych fuchach. Bo skoro posłom wolno swobodnie dorabiać, to dlaczegóż nie senatorom… Niewykluczone też, że ma być formą ucieczki do przodu w obliczu możliwości ujawnienia podobnych machlojek także wśród posłów.

Na dłuższą metę sprawa jest jeszcze poważniejsza. I nie chodzi nawet (można byłoby to uznać za „po pierwsze”) o hipokryzję samego prezesa. Bo to żadna nowość.

Czytaj też: Witek marszałkinią Sejmu

Brama do konfliktu interesów

Otóż, po drugie, wprowadzone regulacje – jakże (o zgrozo, wyborco PiS!) liberalne – są nie furtką nawet, lecz szeroko otwartą, więc i zachęcającą bramą dla konfliktu interesów. Praca w parlamencie jest aktywnością związaną z wpływami i nader wrażliwą publicznie. Nie bez powodu wokół Wiejskiej i zasiadających tam parlamentarzystów kręcą się tłumy mniej lub bardziej jawnych lobbystów.

Teraz ci, którzy będą chcieli przeforsować korzystne dla siebie rozwiązania, będą mieli ułatwione zadanie. Czyż może być łatwiejsza droga do zdobycia sobie względów posła niż uhonorowanie go pod płaszczykiem takiej czy innej umowy o doradztwo, konsultacje, ekspertyzę, analizę czy inne podobne usługi? Bądź po prostu wynajęcie od niego – naturalnie przy pomocy byle słupa – zbywającego mieszkania za dobrą, oj dobrą, cenę?

Po trzecie wreszcie, wszystko wskazuje na to, że Polskę i świat cały czeka poważny kryzys związany głównie z pandemią. Oznacza to więcej pracy także dla władzy ustawodawczej. Tymczasem okazuje się, że nad Wisłą w tak dramatycznej sytuacji parlamentarzystom zezwala się ni stąd ni zowąd na podejmowanie pobocznych zajęć, siłą rzeczy odrywających ich od tego, do czego zobowiązali się wobec wyborców.

Czytaj też: PiS oddał nagrody?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną