Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Lepsza Polska nie spadnie z nieba

Prof. Krystyna Skarżyńska o tym, co wybory powiedziały o Polakach

„Nie umiemy – a może i nie bardzo chcemy – budować wspólnoty demokratycznej.” „Nie umiemy – a może i nie bardzo chcemy – budować wspólnoty demokratycznej.” Max Skorwider
Rozmowa z prof. Krystyną Skarżyńską o tym, czego dowiedzieli się o sobie Polacy po ostatnich wyborach.
Krystyna SkarżyńskaLeszek Zych/Polityka Krystyna Skarżyńska

EWA WILK: – Jak po wyborach prezydenckich powinni czuć się przegrani? Psychiczny dołek, zawód czy poczucie – jak mawiają sprawozdawcy futbolowi – zwycięskiego remisu?
KRYSTYNA SKARŻYŃSKA: – Mimo dużych kosztów psychologicznych: wątpliwości co do demokratyczności wyborów, sporów w rodzinie, lęku przed zachorowaniem – ponad 20 mln Polaków poszło wybierać prezydenta. Szczególną determinację wykazali wyborcy Rafała Trzaskowskiego. Duża część z tych 10 mln identyfikowała się z nim bardzo, wierzyła w jego demokratyczną, otwartą narrację, skuteczność, energię. Polubili go i uwierzyli, że jak wygra, to wyhamuje autorytarny walec. Zbierali podpisy, rozwieszali plakaty, ryzykując kłótnie z sąsiadami i dostanie po głowie od zacietrzewionego oponenta. Spontanicznie przychodzili na spotkania, godzinami stali po zaświadczenie, by głosować mimo wakacyjnego wyjazdu, a po dwóch tygodniach jechali na drugi koniec Polski, żeby znów tam zagłosować z powodu idiotycznego zarządzenia, że deklaracja obowiązuje na obie tury. Za granicą niekiedy płacili ciężkie pieniądze, by ich głosy dotarły na czas. Zgłaszali się na mężów i żony zaufania, stali godzinami przed lokalami wyborczymi, czasem w deszczu lub w upale. A w niedzielę przyszli do Parku Fontann świętować zwycięstwo Rafała (bo tak o nim mówili). Dzisiaj zapewne czują się przegrani i smutni.

Skąd brała się niebywała nadzieja na zwycięstwo – sondaże do końca wskazywały co najwyżej remis ze wskazaniem na Dudę?
Psychologia opisuje i wyjaśnia zjawisko przeszacowywania prawdopodobieństwa zdarzeń, których pragniemy. Samo myślenie o upragnionym wyniku wyborów subiektywnie go przybliżało. Zaangażowanie się z myślą, że przyniesie ono pożądane efekty, może być też jakąś psychiczną rekompensatą poniesionych kosztów (zainwestowanego czasu, energii, pieniędzy, ryzyka agresji).

Polityka 30.2020 (3271) z dnia 21.07.2020; Rozmowa Polityki; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Lepsza Polska nie spadnie z nieba"
Reklama