Sprawa – jak wszystko, co dzieje się bez świadków w czterech ścianach – nie jest do końca jednoznaczna. Prokuratura zasłoniła się zasadą rozstrzygania wątpliwości na korzyść podejrzewanego oraz domniemania niewinności. W przypadku prokuratury Zbigniewa Ziobry zasada ta stosowana jest często wobec obywateli „lepszego sortu”. Tu akurat w sprawie walki z pedofilią, która dla rządu PiS i podległej mu prokuratury jest – według deklaracji – priorytetowa.
Czytaj też: Kontrolowani, karani. Ile jeszcze wytrzymają prokuratorzy
Przesłuchana tylko raz
Nie wiadomo, czy i jaki związek z tą sprawą miała zeszłoroczna rządowa nowelizacja Kodeksu karnego, w której – podobno przez pomyłkę przy redagowaniu przepisu – zniesiono karalność doprowadzenia małoletniego do obcowania płciowego. Nowelizację po wybuchu skandalu prezydent Andrzej Duda zaskarżył do Trybunału Julii Przyłębskiej. Niedawno orzekł on niekonstytucyjność nowelizacji, ale jedynie z powodu trybu uchwalenia.
Opisana przez „Gazetę Wyborczą” historia zaczęła się w 2004 r., gdy pokrzywdzona dziewczynka miała dziewięć lat, a Zdzisław Kurski – 17. Trwała trzy lata. Jej i jego rodzina były zaprzyjaźnione, spędzali razem wakacje. W 2014 r. dziewczynka zaczęła się samookaleczać. Podczas terapii powiedziała psycholożce, że była wykorzystywana: starszy kolega wchodził na nią od tyłu i robił „masaż”. Zakazywał jej o tym opowiadać, groził, że jej ojciec straci pracę.
Ośrodek terapeutyczny powiadomił matkę i policję. Dziewczynę przesłuchał sąd (tak się dzieje, gdy ofiara jest nieletnia). Powiedziała wtedy jedynie o „masażu”. Potem, m.in. w trakcie terapii, przypomniała sobie penetrację. Ale została przesłuchana tylko raz i te nowe okoliczności nie były brane przez prokuraturę pod uwagę. Biegli orzekli, że dziewczynka nie konfabulowała. I że ofiary tak traumatyczne wspomnienia wypierają, więc mogą się im przypominać tylko te rzeczy, które psychicznie są dla nich do zniesienia. Byli też świadkowie, m.in. koleżanki. Wspominała im, że w przeszłości była wykorzystywana seksualnie. A prócz tego szereg poszlak, np. Zdzisław Kurski był postrzegany przez otoczenie jako osoba zainteresowana pornografią i przemocą.
Faktycznie bywa też tak, że ludzie przypominają sobie rzeczy, które nie miały miejsca. I trudno odróżnić te fragmenty wspomnień, które są realne, od tych zrodzonych wyłącznie z przeżywanego cierpienia, gdy szuka się jego wyjaśnienia.
Czytaj też: Gdy władza nie wykonuje wyroków
Podwójna wiktymizacja ofiary
Według dziennikarzy „GW” prokuratura w Gdańsku najpierw miała sugerować rodzinie dziewczynki, że będzie akt oskarżenia, po czym sprawę umorzyła. „Nie zdołano ustalić, na czym polegało »masowanie« i czy wiązało się z dotykaniem stref erogennych – na co wskazała pokrzywdzona – czy jedynie chwyceniem za tułów lub ramiona pozostającym poza intymnością” – uzasadniła decyzję prokuratura. Trudno sobie wyobrazić, że wchodzenie od tyłu na dziewięcioletnią dziewczynkę i „masowanie” jej w sposób imitujący stosunek było „poza intymnością”. To wypisz, wymaluj „inna czynność seksualna” w postaci użycia dziecka do masturbacji. Dlaczego prokuratura tego nie zauważyła? „[Przy tym] ujść uwadze nie może jedna z naczelnych zasad postępowania karnego (…), że na korzyść podejrzanego rozstrzygane powinny być wątpliwości, których się nie da usunąć”.
Nawet jeśli zastosować tę zasadę, to w tak drastycznej i delikatnej sprawie prokuratura powinna zostawić to sądowi. To, co się stało, oznacza nie tylko ucieczkę od spełnienia przez prokuraturę powinności, jaką jest zapobieganie i ściganie przestępstw, ale też obciążenie ofiary kolejnym poczuciem winy i postawienie jej w roli mitomanki. Czyli klasyczną powtórną wiktymizację. Bardzo okrutną, zważywszy że dziewczyna – dziś już dorosła – cały czas przeżywa głęboką traumę, poczucie winy, bezwartościowości i zbrukania. To było powodem, dla którego nie wniosła do sądu prywatnego aktu oskarżenia, gdy w wyniku postanowienia sądu prokuratura ponownie wszczęła sprawę i znów ją umorzyła.
Czytaj też: Nowa broń władzy. Sędziami zajmą się prokuratorzy
Czy Zbigniew Ziobro będzie wrażliwy?
Sprawa w prokuraturze jest prawomocnie zakończona, ale od czego jest instytucja skargi nadzwyczajnej? Prokurator generalny może wnieść do Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego skargę na każde prawomocne rozstrzygnięcie procesowe, także prokuratury. A więc otwiera się pole dla Ziobry, tak zawsze czułego na los ofiar przestępstw, a ofiar pedofilii w szczególności. Czy tym razem będzie równie wrażliwy?