Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nie wzmacniajmy dezinformacji Macierewicza!

Antoni Macierewicz, grudzień 2019 r. Antoni Macierewicz, grudzień 2019 r. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Apeluję do dziennikarzy: nie cytujcie kolejnych „rewelacji” Antoniego Macierewicza, które nie mają nic wspólnego z prawdą, a jedynie jątrzą i dezinformują.

Szanowne Koleżanki, szanowni Koledzy,

niedawno minęła dziesiąta rocznica katastrofy smoleńskiej, jednej z najbardziej bolesnych tragedii w najnowszej historii naszego kraju. Przez ten czas wszystkie redakcje poświęciły wiele miejsca i energii na publikowanie informacji o postępach prac wyjaśniających przyczyny katastrofy.

Czytaj też: Zamach po Smoleńsku

Wiadomo, co się stało w Smoleńsku

Dziewięć lat temu zespół ekspertów kierowany przez ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera stwierdził, że „przyczyną wypadku było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową – grubą brzozą, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią”.

Do podobnych wniosków doszli eksperci prokuratury pod kierownictwem płk. Antoniego Milkiewicza, które sformułowali w raporcie ujawnionym dwa lata temu przez dziennikarza Piotra Świerczka.

Czytaj też: Macierewicz i Smoleńsk. Alfabet rosyjskiej dezinformacji

Teorie Macierewicza bez cienia dowodu

Mimo to, co stwierdzam z przykrością, wiele mediów wciąż bezrefleksyjnie powiela teorie, które na temat przyczyn katastrofy wygłasza Antoni Macierewicz i jego współpracownicy. Sprowadzają się one do kłamliwej wersji o wybuchach na pokładzie tupolewa. Robią to, mimo że wiceprezes PiS, historyk z wykształcenia, powtarza je w różnych wersjach od dziesięciu lat, ale nie przedstawił do tej pory nawet ćwierć wiarygodnego dowodu. Mimo że skompromitował się nawet w oczach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który porzucił nadzieję, że Macierewicz „dojdzie do prawdy”. Mimo że w sposób bezprecedensowy podzielił Polaków i zatruł polskie życie publiczne.

Wreszcie – mimo że wydarzenia z ostatnich miesięcy, gdy były szef MON bez końca przesuwał termin publikacji „ostatecznego raportu” swej podkomisji, ukrywał wydatki i nazwiska jej członków, do reszty skompromitowały jego działania.

Czytaj też: Śledztwo smoleńskie. gazy i trucizny

Nie publikujmy jego „rewelacji”

Dlatego apeluję o zaprzestanie cytowania jego kolejnych „rewelacji”, które nie mają nic wspólnego z prawdą, a jedynie jątrzą i dezinformują. A jeśli z jakichkolwiek powodów musicie to robić, dodajcie, proszę, dwa akapity zawierające opinie ekspertów w rodzaju Macieja Laska i zacytujcie konkluzje raportu komisji Millera. Tego wymaga dziennikarska rzetelność i odpowiedzialność za naszych Czytelników. Tego wymaga przyzwoitość.

PS Chciałbym bardzo podziękować szefom i dziennikarzom serwisów Gazeta.pl i Wp.pl, którzy w odpowiedzi na moje apele zamieszczone na Twitterze skorygowali opublikowane teksty na temat głoszonych przez Macierewicza „smoleńskich teorii”.

Czytaj też: Rewelacji Macierewicza nie można traktować poważnie

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną