Do niedawna to, co pogotowia wiedziały o pacjentach i wypadkach, nie wychodziło poza należące do nich serwery.
Bez rozgłosu, pod hasłem usprawnienia systemu powiadamiania ratowniczego, PiS wprowadził przepisy, które dają rządowi nieograniczony dostęp do wrażliwych danych osób korzystających z pomocy pogotowia ratunkowego, a nawet tych, którzy pomoc wzywali. Zakres informacji, nad którymi kontrolę przejęli od niedawna m.in. minister zdrowia i wojewodowie, jest tak szeroki, że w środowisku ratowników mówi się o „medycznym Pegasusie”. – Kiedy ktoś dzwoni po pomoc, podaje nie tylko informacje o osobie jej potrzebującej, ale też o sobie oraz o okolicznościach zdarzenia – mówi jedna z ważnych osób w tym środowisku.
Polityka
34.2020
(3275) z dnia 18.08.2020;
Ludzie i wydarzenia. Kraj;
s. 9