Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Napad na Polskę. Potrzebny nowy cud nad Wisłą

Funkcjonariusz na koniu Funkcjonariusz na koniu Katarzyna Laskowska / •
Opowiem wam historię o alarmie, którego nie chcemy słyszeć. Powinienem zacząć słowami: „Uwaga! Przeszedł! Koma trzy!”. Ten alarm trwa. Więc wyjcie, syreny! Bijcie, werble, płaczcie, dzwony kościołów!

Tym razem atak nadszedł nie z powietrza, ale spod ziemi. Wydawało się to niemożliwe, ale najpierw zabrali rzekę. Po prostu – 30 km Noteci znikło, wessała je ziemia. Zostało koryto, wokół smętnie schły olchy. Po kawałku zabrano też jeziora. Te w Wielkopolsce, w okolicach Gniezna, gdzie zaczęła się historia Polski.

Kradnące nam ziemie królestwo przemysłu ciężkiego jest sprzymierzone z o wiele większym wrogiem, który za 30 lat przypuści atak na granice. Pod okupację weźmie Żuławy, Gdańsk, Elbląg. Nowa granica morska pobiegnie przez Płock. Rząd może umknie, by kierować akcją spoza kraju. A nas susza pozbawi żywności, grasujący miastowi wyprawią się z nożami na pola kartofli, chronione przez rolników uzbrojonych w maczety. Żołnierze obrony terytorialnej staną w środku bezradni, zastanawiając się, dlaczego nie podjęli walki wcześniej.

Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę…

W gminie Wilczyn koło Konina w ciągu dekady poziom wody spadł o pięć metrów i spada dalej. Kopalnia odkrywkowa wydobywa tu rocznie 9 mln ton węgla brunatnego, osuszając teren i obniżając poziom wód gruntowych. Woda wypompowywana z kopalni spuszczana jest Wartą do morza, a wokół tworzy się lej depresyjny. Węgiel spala się w elektrowniach, ułatwiając nieubłagany atak na granice.

Kopalnia, jak każdy wróg, zaprzecza. Twierdzi, że jeziora wysychają wskutek zjawisk naturalnych. Koparek wielkich jak z machiny orków pilnują konni policjanci. Tymczasem, jak to w Polsce, formuje się podziemna armia. Chce powstrzymać katastrofę. Mają ci ludzie po dwadzieścia kilka lat, niektórzy 17. Sami wroga nie zatrzymają, ale pokażą, że nie godzą się na step, na wyschłe kikuty drzew, na opuszczone domy.

Odkrywka Tomisławice należy do PAK Kopalni Węgla Brunatnego Konin. O jej eksploatacji zadecydował 7 sierpnia 2007 r. wójt gminy Wierzbinek. Wiedząc, że grozi to utratą jezior, ekolodzy wielokrotnie wnioskowali o stwierdzenie nieważności tej decyzji. Ale organy odwoławcze ją podtrzymały. Pozostała już tylko podziemna armia.

A przed nimi drzewa salutują…

Pociąg z Warszawy do Konina. Znamy cel, ale szczegółów już nie: gdzie wysiądziemy, jaką drogą dotrzemy do kopalni. Logistyka jest do końca trzymana w tajemnicy. – Protesty na ulicach to za mało – mówi 17-letnia dziewczyna wyglądająca jak elf. – Czas ucieka. Musi się coś zadziać, ktoś musi to robić. Moi rodzice wiedzą. W razie czego odbiorą mnie z komisariatu.

Wszyscy są lekko zaspani – wyruszyli o 4:30. Pociąg trudniej zatrzymać niż autokar, który policja może przetrzepać pod byle pretekstem. No i zostawia mniejszy ślad węglowy.

Wysiadamy w Kole. W białych strojach z maskami maszerujemy w stronę odkrywki. Ludność nas pozdrawia: – Szkoda, że was tu nie było, kiedy zaczynali kopać! – mówi starszy mężczyzna. Mieszkańcy wsi, które mijamy, mają obniżone plony, a studnie muszą kopać dużo głębiej niż kiedyś.

Moieszkańcy pozdrawiają protestujących.Katarzyna Laskowska/•Moieszkańcy pozdrawiają protestujących.

Kiedy sformowaliśmy pieszą kolumnę, pojawiły się policyjne wozy: oznakowane i nie. – Jestem tu po to, żeby was chronić – powie za dwie godziny sympatyczny antyterrorysta, opierając się o terenowy samochód. – Na wypadek gdyby z boków wypadli jacyś kibole z maczetami. W zeszłym roku policja użyła wobec ekologów gazu.

Chodźcie z nami!

Kolumna idzie brzegiem jezdni. Bez żadnych znaków, emblematów – w tej walce nie powinno być podziałów. Ważny jest cel i tylko on łączy. Z tyłu jedzie wóz policyjny.

A nie przyłączylibyście się do nas? – pytam kierowcę.
W pracy jesteśmy.
A gdybyście byli młodzi, tobyście szli z nami?
Jak byłem młody, to jeździłem zarabiać do Niemiec.

W tym zdaniu jest wszystko. Chcemy móc kupić rzeczy. Kopalnia chce mieć dywidendę. Górnicy chcą utrzymać tradycję. I dlatego damy sobie zabrać miejsce ze wszystkich pierwszych czytanek, to, w którym pomieszkiwał Piast.

Kolumnę wyprzedzają wozy z policjantami. Część grup z Poznania weszła na teren kopalni, wspierana przez niemieckich ekologów – są nieopodal miejsca, w którym Chrobry spotkał się z Ottonem III.

Kolumna idzie jak pielgrzymka – w pobliżu akurat jest Licheń, gdzie Matka Boska obiecała chronić polskie ziemie. Nagle policjanci zatrzymują konwój. Nie chcą podać przyczyny. Jak się potem okaże, kolumna nie jest kolumną, więc kiedy trafił się fragment chodnika, powinna nim iść, a nie szła. Tylko dlaczego zatrzymali nas 10 km dalej, a powód podali po dwóch godzinach postoju?

Policja zatrzymuje kolumnę.Katarzyna Laskowska/•Policja zatrzymuje kolumnę.

Dłużej tu nie mogę siedzieć, na mnie czeka…

Ucinam sobie pogawędkę z jednym z policjantów. Jest z Poznania. Siedzi bez munduru w samochodzie – z dala od akcji. – Wie pan, ja też mam piec na węgiel, palę ekogroszkiem – mówi. – No i bym wymienił. Tylko kasy nie ma. Ale myślę, że będę musiał, kiedy patrzę na to wszystko, te „obozy dla klimatu”...

Obóz to nieformalna grupa osób, które chcą odzyskać wpływ na to, co się wokół nich dzieje. Sprzeciwiają się niesprawiedliwym stosunkom społecznym i wyzyskowi. Brzmi górnolotnie? To może parę konkretów: przez odkrywki w Wielkopolsce wypompowano 12 mld m sześc. wód podziemnych, czyli ponad 70 proc. łącznej objętości polskich jezior. Na Polaka przypada rocznie 1,5 tys. m sześc. wody, to trzy razy mniej, niż wynosi średnia europejska, i 4,5 razy mniej światowa.

Słońce praży niemiłosiernie. Siedzimy na poboczu już drugą godzinę. Nagle grupa w białych kombinezonach intonuje pieśń z „Pocahontas”:

Pobiegnij za mną leśnych duktów szlakiem
Spróbujmy jagód w pełne słońca dni
Zanurzmy się w tych skarbach niezmierzonych
I choć raz o ich cenach nie mów nic.

Obrazek niezwykły. Wybrzmiewa pieśń o zgodzie między konkwistadorami i Indianami, gdy wokół pełno funkcjonariuszy i migają policyjne światła. Z domu obok wyskakuje wściekły rolnik. Łaje policjantów, że trzymają młodych ludzi w pełnym słońcu, bez wody, bez dostępu do toalety, że to skandal. Pochód wtem postanawia ruszyć. W tym samym momencie do policjantów dociera polecenie: – Dobra, Janek, puszczamy ich.

Mijamy skręt na drogę szutrową, pojedyncze domy i pola w towarzystwie policyjnych ciężarówek. Nagle, na znak, kolumna biegnie w stronę lasu, chce zgubić ogon i przedrzeć się do kopani. Policjanci rzucają się w pogoń, część wzdycha: „O Jezu!”. Białe kombinezony przemykają przez łan zboża niczym zające, gonieni przez większe postacie w czarnych mundurach. Część się przewraca, inni pędzą dalej.

W kopalni działają teraz trzy odkrywki: Tomisławice, Jóźwin IIB oraz Drzewce. Aktywiści próbują zablokować tę ostatnią. Choć deklarujemy ograniczenie wydobycia węgla, Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (ZE PAK), do którego kopalnia należy, chce go wydobywać do końca 2036 r. Złoża w dotychczasowych odkrywkach zaraz się skończą, więc trzeba by je rozbudować, uruchomić Ościsłowo. W odkrywce Drzewce, otoczonej lasem, zostało jakieś 4 mln ton, wystarczy na cztery lata.

Cztery lata zysków dla spółki kosztem rolnictwa i turystyki. Węgiel brunatny jest surowcem bardzo emisyjnym, a zanieczyszczenia prowadzą do zawałów serca, nowotworów płuc, napadów astmy. Kominy pompują tysiące kilogramów toksycznych metali, jak rtęć, ołów, arsen, kadm, chrom i nikiel. Witamy w świecie nowotworów i dziecięcych wad rozwojowych.

Pustynny wiatr w centrum PolskiKatarzyna Laskowska/•Pustynny wiatr w centrum Polski

Jak widać, nam nie trzeba nalotów z napalmem. Serwujemy go sobie sami – dwutlenek siarki mknie ku chmurom i zmienia się w kwas siarkowy. Wróg nie strzela do Polaków. Według raportu „Ciemna chmura Europy: Jak kraje spalające węgiel sprawiają, że ich sąsiedzi chorują” z 2016 r. zajmujemy pierwsze miejsce wśród państw zatruwających pyłami siebie i sąsiadów. Elektrownie ZE PAK SA podlegają derogacjom, czyli nie muszą spełniać europejskich norm emisyjnych. Mówi się, że śmierć leży w naszym interesie narodowym.

W wyniku epidemii Covid-19 zmarło w Polsce ok. 2 tys. osób. Według raportu Europe Dark Cloud za 1270 zgonów Polaków odpowiada sama elektrownia Bełchatów, a jak się doda Kozienice i Adamów, to mamy więcej niż Covid. No i blisko 30 tys. ataków astmy u dzieci rocznie.

Obława, obława, na młode wilki…

Podczas zeszłorocznych uroczystości Barbórki prezes zarządu PAK Paweł Markowski mówił: – Złożyliśmy wnioski o przedłużenie koncesji do końca 2023 r. Do tego czasu trzymamy miejsca pracy dla górników i pracowników innych branż. Najbardziej zasłużeni otrzymali szpady i kordziki.

Aktywiści z Obozu dla Klimatu nie mają szpad, kordzików, pał ani gazu. Choć gdyby ktoś ukradł jezioro, wodę ze studni, połowę zbiorów albo truł nam matkę i spowodował wady płodowe u siostrzeńca – zapewne w pierwszej kolejności chciałoby się sięgnąć właśnie po tego typu środki. Ale aktywiści działają pokojowo, bez przemocy; ich narzędziem jest edukacja.

Przedzieramy się przez las, chcemy się połączyć z pozostałymi. Nagle dobiegają trzy dziewczyny. Dyszą, mówią coś o koniach.

Konie mają. I... nak...wiają na koniach... za nami. Jeden zawołał... że jak się nie zatrzymam... to mnie przejedzie...
Nie martw się, konie są mądrzejsze i nie jeżdżą po ludziach. A gdzie twój plecak?
No... urwały mi się obydwa... ramiączka, jak biegłam. Ale to nie strach... to adrenalina... Gonili nas końmi i krzyczeli, żeby się zatrzymać. No spróbuj się zatrzymać, jak cię koniem gonią!
Ja bym odpoczęła chwilę i spróbowała się przebić.

Dziewczyny są bardzo młode. To im uda się na chwilę zatrzymać taśmę transportującą węgiel na załadownię i koparkę. Chodzi o to, żeby zwrócić oczy mediów na to miejsce. Żeby zadowoleni ludzie w kawiarniach zobaczyli ten księżycowy krajobraz, widziany raczej w filmach o najeździe orków niż w okolicach Lichenia.

Dobiegamy do kopalni. Wielka dziura zionie pustką. Olbrzymia koparka drąży głębiej i głębiej. Na głębokości kilkunastu metrów powinna być woda. Tu nie ma – jakby kopali na pustyni. Tumany kurzu i piasku wzbijają się, wchodzą w nozdrza, usta i oczy.

Wyłapana z pomocą koni grupka siedzi w kręgu otoczona policjantami. Jeden z nich, najmniejszy, strasznie się ciska i wykrzykuje na głos art. 81 konstytucji, że każdy ma obowiązek przestrzegać prawa. – Uciekał pan na widok policjanta, istnieje więc uzasadnione podejrzenie, że jest pan osobą poszukiwaną. Dziękuję, dobranoc! – mówi z góry do trzymanych na siedząco aktywistów. Inni są bardziej powściągliwi, tylko spisują „upolowanych”.

Policjanci z wyłapanymi uczestnikami protestuKatarzyna Laskowska/•Policjanci z wyłapanymi uczestnikami protestu

Zagaduję, że tak tu sobie siedzimy, a za 20 lat nie będzie się dało żyć, takie będą upały.

Dużo by się chciało dobrego, ale czasami, wie pan... – mamrocze policjant. Chyba ma poczucie winy i nieadekwatności sytuacji, bo zwraca uwagę, że aktywista źle zapisał jego nazwisko, w razie gdyby chciał pisać skargę. Wie, że jedziemy na tym samym wózku. Mają nas potem przewieźć kilkaset metrów dalej i sprawdzać dla dochodzeniówki. Aktywista proponuje spacer:

500 metrów? Można się przejść. Szkoda spalin. A ślad węglowy jaki...

Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród…

Kilkoro aktywistów jeszcze się przedarło do kopalni. – Niemcy też wydobywają węgiel, dlaczego tam nie jedziecie protestować? – krzyczą robotnicy do aktywisty, który usiadł na taśmie. – Jestem z Polski i walczę na swoim podwórku – odparł.

Niektórzy przedarli się do kopalni.Katarzyna Laskowska/•Niektórzy przedarli się do kopalni.

Obok przy taśmie stoi dziewczyna, też rozmawia z robotnikami. Mówią jej, że jest opłacana, że niech zajmie się dziećmi, że inne źródła energii nie wchodzą teraz w grę. Zbliżają się policjanci, zaraz założą wszystkim kajdanki, wyprowadzą.

Już na górze, podczas tzw. policyjnych czynności, wśród aktywistów pojawia się robotnik – ten sam, który na dole najbardziej krzyczał na dziewczynę. Odnajduje ją, podchodzi, pokazuje kciuk w górę. Mówi: – Uważaj na siebie, młoda. Trzymaj się!

Na stos rzuciliśmy…

Zarzut opłacania aktywistów to klasyczna technika dyskredytacji. Co rusz słyszymy, że jakaś partia jest finansowana przez Rosję, Niemcy albo przez masonów. Uczniowie II LO w Krośnie na religii mieli usłyszeć od księdza, że transseksualistów opłacają sekty. Łatwo uwierzyć, że siły ekologiczne są sponsorowane przez cyklistów i wegetarian. Ale kiedy ruszaliśmy na akcję, każdy włożył do słoika kilkadziesiąt złotych. Jak ofiara na tacę. Tyle że nie chodzi o życie wieczne – chodzi o życie jutro, najdalej pojutrze.

Media informują, że aktywiści dybią na prywatną własność. Że jest sobie właściciel, który spokojnie wydobywa, i nagle źli ekolodzy ruszają, by zachybotać łódką polskiej energetyki, pozbawić pracowników pracy, mieszkańców prądu, kraj energii, dziedzictwo – tradycji.

Lecz na pytanie: „kto zaczął?”, odpowiedź jest inna. Nie można ot tak zabierać rzek, rujnować ludziom zdrowia, pozbawiać zarobku. Gdyby nam to zrobiło obce państwo, byłby rwetes. Ale kiedy robią to zarejestrowane w kraju spółki, to w naszym interesie.

Prezydent Andrzej Duda w 2015 r. podczas barbórki w Bełchatowie przekonywał: – Jeżeli jakieś państwo posiada 90 proc. europejskich zasobów węgla, jeżeli sektor energetyczny jakiegoś państwa opiera się w zdecydowanej części na węglu, to mówienie w tym państwie o dekarbonizacji jest herezją i jest antypaństwowe! W 2018 r. podczas szczytu klimatycznego COP24 mówił z kolei, że dopóki pełni urząd, „nie pozwoli, by ktokolwiek zamordował polskie górnictwo”.

Wciąż robi się wydmuszkę z polskiej ziemi. W Bogatyni prezydent oznajmił, że św. Barbara jest patronką górników, ale „też, jak państwo wiecie, szybkiej i łagodnej śmierci. O taką właśnie łagodną i spokojną śmierć ludzie do św. Barbary się modlą”. Chyba ze świadomością, co robi odkrywka. Na suszę politycy mają zresztą lepsze sposoby. W 2015 r. parlamentarzyści zamówili mszę w intencji deszczu.

Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki…

Co z nami dalej? Wszystko wskazuje, że przegramy tę wojnę. Bo nie da się jej wygrać w kraju, w którym większość osób w ogóle nie czyta, a włączona przez średnio cztery godziny dziennie w co drugim domu telewizja państwowa przedstawia protestujących jako oszołomów.

My tymczasem będziemy musieli wymienić podręczniki do geografii. Nie chodzi tylko granice, ale o drzewa, rośliny, zwierzęta. Wraz z tradycją węgla skończy się tradycyjna przyroda. I tradycyjna dywidenda.

W ubiegłym roku Dom Maklerski PKO podał, że bilans ZE PAK pozwala na wypłatę solidnej dywidendy, choć istnieje ryzyko związane z mało ekologicznym portfelem i postępowaniami prawnymi. Generalnie rekomendował „trzymać akcje”. Chwilę później zarząd kopalni Adamów, spółki zależnej ZE PAK, podjął uchwałę, że wydobycie ma się skończyć jeszcze w tym roku – bo „przewidywana sytuacja na rynku energii nie generuje impulsów do utrzymywania obecnego potencjału w segmencie wydobycia”.

15 sierpnia obchodziliśmy święto Wojska Polskiego i Matki Boskiej Zielnej. Kiedyś-kiedyś to może być święto aktywistów. Bo alarmu nikt już nie odwoła. Ten alarm trwa.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną