Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Dymisja ministra Szumowskiego. Dezerter czy ofiara?

Łukasz Szumowski Łukasz Szumowski Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Dawno się nie zdarzyło, aby niemal jednocześnie składali dymisję politycy odpowiedzialni za tak wrażliwy społecznie resort. Wygląda to na wspólną ucieczkę spod ostrzału.

Jeśli wczoraj podał się do dymisji wiceminister zdrowia, a dziś ustępuje z funkcji sam minister – obydwaj krytykowani m.in. za geszefty podczas kryzysu Covid-19 z handlarzem bronią i instruktorem narciarstwa – to Prawu i Sprawiedliwości chodzi o poprawę wizerunku coraz gorzej odbieranego kierownictwa resortu albo prowadzone przez prokuraturę śledztwo zmierza w kierunku potwierdzającym wcześniejsze zarzuty mediów wobec obu urzędników.

Czytaj też: Najsłynniejszy instruktor narciarstwa w Polsce

„Dżentelmeńskie umowy” z premierem

Tak czy inaczej dawno się nie zdarzyło, aby niemal jednocześnie składali dymisję politycy odpowiedzialni za tak wrażliwy społecznie resort. Wygląda to na wspólną ucieczkę spod ostrzału, a nie – jak obaj panowie tłumaczą rozczulająco – że są to ich osobiste decyzje od dawna planowane, w dodatku kilkakrotnie przekładane w poczuciu odpowiedzialności za państwo.

Jeszcze niedawno Łukasz Szumowski zapewniał po powrocie z krótkiego urlopu, że będzie nadal kierował resortem, a plotki na temat jego wymiany podczas planowanej jesienią rekonstrukcji rządu są wymysłem nieżyczliwych mu ludzi. Dziś oświadczył, że rozmowy o jego rezygnacji trwały od wielu miesięcy (sic!): „Umowa dżentelmeńska między mną a premierem była taka, że miałem dokończyć kilka spraw ważnych dla Polski”.

Wczoraj wiceminister Janusz Cieszyński napisał w mediach społecznościowych: „Decyzja kilkukrotnie już odkładana, ale dzięki temu też dobrze przemyślana”. Zostawianie kluczowego resortu w środku pandemii nie wygląda na żadne „dżentelmeńskie przemyślenie”, jest raczej wyrazem braku odpowiedzialności. A może są to decyzje spóźnione i już dawno należało zrobić personalny porządek w siedzibie kierownictwa ministerstwa?

Czytaj też: Respiratorów nie widać, pieniądze poszły, dokumenty wyszły

Szumowski tak dobry, że musi odejść

Prof. Łukasz Szumowski podczas zwołanej konferencji prasowej, na której wyliczał swoje sukcesy (objął urząd po Konstantym Radziwille na początku stycznia 2018 r.), nazwał zarzuty mediów w sprawie trefnych zakupów fałszywymi i stwierdził, że kraj jest bardzo dobrze przygotowany na jesień, kiedy można się spodziewać wzrostu liczby zakażeń SARS-CoV-2.

„Mamy zbudowany system, mamy system szpitali jednoimiennych, mamy rozbudowaną sieć laboratoriów i dzięki szybkim decyzjom udało się, że w Polsce nie było dziesiątek tysięcy zgonów, tak jak to było w krajach Europy Zachodniej, wielu bogatszych od nas. Oczywiście mamy przyrosty zachorowań, ale mamy też gospodarkę, która funkcjonuje, i będziemy mieć pieniądze na dalszą walkę i leczenie innych chorób” – perorował.

Jakby na zamówienie mediów publicznych, które dzięki temu mają gotowe „setki” do prezentowania Szumowskiego w roli męża opatrznościowego. W rzeczywistości dopiero czas pokaże, jak duet Szumowski–Cieszyński przygotowali system na drugą połowę roku i co trzeba będzie w tych opracowanych scenariuszach zmienić, by nie zdarzyła się katastrofa.

Czytaj też: Covid i grypa, niebezpieczny związek. Jesteśmy gotowi?

Sieć powiązań rodziny Szumowskich

Można zaklinać rzeczywistość i mówić na prawo i lewo, że łączenie dymisji ze sprawą zakupów respiratorów, maseczek i nieużytecznych testów jest „nadinterpretacją”, ale cały ten spektakl układa się zgoła inaczej i raczej nie po myśli jego głównych bohaterów.

Zresztą na złej pracy resortu zdrowia ciążą nie tylko podejrzenia o finansowe przekręty, które wykryli w papierach posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba. Ale też biznesowa sieć powiązań oplatająca rodzinę Szumowskich (ujawniona przez „Gazetę Wyborczą”) oraz inne uchybienia opisywane raz po raz przez media (o jednym z nich w dzisiejszym wydaniu „Polityki” pisze Agnieszka Sowa w artykule „Patotransplantacja”). Nie dziwię się, że tak trudno odejść z rządu sformowanego pod dyktando prezesa Jarosława Kaczyńskiego, któremu się nie odmawia, ale jak widać, można z niego w każdej chwili wylecieć, gdy naczelnik na poważnie zaczyna nabierać podejrzeń, że dalsze wspieranie nieuczciwych ludzi może mu przynieść więcej strat niż korzyści.

Czytaj też: Afera respiratorowa. Posłowie opozycji z wizytą w NIK

Dymisja zaskakująca czy zaplanowana?

Wszyscy dziś mówią, że odejście Łukasza Szumowskiego było spodziewane. Nawet politycy PiS z senatorem Stanisławem Karczewskim na czele (rozważanym jako jego następca) udają niezaskoczonych. Warto więc przypomnieć, że gdy w czerwcu bronili w Sejmie „swojego ministra” przy okazji złożonego przez opozycję wotum nieufności, dostał od nich piękny bukiet kwiatów i słowa takiego wsparcia, jakby chodziło o anioła. Dziś słychać tylko, że „miał prawo odejść, skoro rozważał to jeszcze przed pandemią”. Trzeba przyznać, że długo się wahał, choć jako lekarz kardiolog wykonujący świetnie zabiegi na sercu znany był z szybkich, właściwych decyzji.

Mateusz Morawiecki oświadczył wtedy w Sejmie, że jest przekonany, iż „Łukasz Szumowski będzie oceniony przez historię jako jeden z najlepszych ministrów zdrowia”. Dziś nie wymienił go natychmiast na innego urzędnika, jakby sam został zaskoczony przebiegiem wydarzeń w Pałacu Paca (w tym budynku w Warszawie przy ul. Miodowej mieści się siedziba Ministerstwa Zdrowia). Albo czekał na rozwój wypadków – ostatecznie w tym resorcie jest jeszcze kilku innych wiceministrów, którzy być może też planują odejścia lub są przygotowani do wymiany.

Resort zdrowia po linii PiS

Jakkolwiek potoczą się dalsze losy byłego już ministra Łukasza Szumowskiego (zapowiedział powrót do zawodu lekarza i pracy posła) oraz jego zastępcy Janusza Cieszyńskiego, niewiele środowisk medycznych będzie po nich tęsknić. Nie spodziewam się jednak, by ktoś nowy, kto obejmie po nich schedę z ławki PiS, mógł szybko zdobyć większe zaufanie. Działalność resortu, co pokazała ta i miniona kadencja, jest wyraźnie podporządkowana światopoglądowej i politycznej linii Zjednoczonej Prawicy, więc ktokolwiek stanie na jego czele, będzie miał styl niewiele różniący się od poprzedników.

Czytaj też: Afery Szumowskiego. Za dużo tego, by zamieść pod dywan

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną