JERZY BACZYŃSKI: – Panie przewodniczący, co się zdarzyło w Polsce 12 lipca? Dlaczego opozycja przegrała?
DONALD TUSK: – Zanim przejdziemy do tu i teraz, spójrzmy na szerszy kontekst, europejski czy nawet globalny. Wszędzie obserwujemy awans ruchów politycznych wyrastających z narodowo-populistycznych sentymentów i resentymentów, radykalnie prawicowych, alternatywnych wobec tradycji oświeceniowo-liberalnej. To nie jest specyficznie polski problem, Trump, brexit to przykłady bardziej spektakularne, a podobnych przypadków jest przecież więcej. PiS nie jest wyjątkiem, choć to marne pocieszenie. Nie jesteśmy więc w tym sami ani pierwsi, o przypływach i odpływach demokracji pisano już sto lat temu.
Przypominam o tym banalnym fakcie, żebyśmy nie załamywali wciąż rąk nad słabością polskiej demokracji i naszej opozycji i lepiej rozumieli przyczyny koniunktury takich partii, jak PiS, i takich liderów, jak Kaczyński, Orbán czy Trump. Szukając odpowiedzi na nasze lokalne problemy, musimy postarać się zrozumieć i zidentyfikować ich głębsze źródła niż kampanie i wybory.
Skąd te prądy wciąż biorą siłę?
Wielkim atutem liderów tych formacji jest ich autentyzm. Są bezwstydni w swoich emocjach i poglądach, nawet kiedy kłamią i kradną, robią to w sposób transparentny, niczego nie udają. Odrzucają gorset wszelkiej poprawności, politycznej i kulturalnej, gorset etyki i estetyki, pozwalają na to samo rządzonym. Są egalitarni, nie boją się złych emocji, które są przecież w każdym z nas, a przy tym trafnie definiują lęki, umiejętnie je podsycając. Są prości i zarozumiali, co jest oczywistą zaletą, nawet jeśli służą złej sprawie. Ich recepty są proste i widowiskowe, przemawiające do uczuć i wyobraźni, choć z reguły nie rozwiązują żadnych problemów.