Solidarna Polska pokazuje się jako prawdziwa, twarda prawica. Nadziei na kolejną kadencję upatruje w wojnie kulturowej z obyczajową lewicą.
Albo tuż przed wyborami prezydenckimi, albo krótko po nich – tu wersje naszych rozmówców się rozbiegają – Zbigniew Ziobro poprosił Jarosława Kaczyńskiego o zgodę na fuzję Solidarnej Polski z PiS. I znów, bo nie była to pierwsza taka rozmowa, usłyszał „nie”. Powód wydaje się oczywisty. Ziobro jest dziś liderem niewielkiej, słabej finansowo i organizacyjnie partii, która do Sejmu z list PiS wprowadziła 19 posłów – niecałe 10 proc. zasobów parlamentarnych PiS. Minister sprawiedliwości jest rzecz jasna potężnym politykiem, ale w końcowym rozrachunku pozostaje przystawką najważniejszego prezesa.
Polityka
37.2020
(3278) z dnia 08.09.2020;
Polityka;
s. 20