Kiedy słyszę „polityka historyczna” – wyciągam pepeszę. Podzielam pogląd, że polityka historyczna to nic innego jak zorganizowane kłamstwo historyczne, uprawiane na ogół na rzecz państwa, partii politycznych czy kościołów. To funkcjonariusze państwowi ustalają tematy badań, potrzebne konkluzje, przyznają pieniądze, granty i ordery. Wszystko dla bieżących korzyści politycznych.
Oto mały przykład rosyjskiej polityki historycznej. Na portalu rosyjskim New Rezume czytamy: „W mieście Sankt Petersburg, w Federacji Rosyjskiej, rozesłano nauczycielom w szkołach podstawę programową, w której Stany Zjednoczone i Wielka Brytania nazywane są wrogami Związku Radzieckiego w czasie II wojny światowej.