Jarosław Kaczyński na premiera? Po co mu to?
Kaczyński premierem? Po co to przezesowi PiS?
Oczywiście, Solidarna Polska zanotuje jakieś straty (kara musi być!), sam Ziobro, pozbawiony kłów i wigoru, będzie knuć bardziej po cichu niż wcześniej. Musi jakoś przeżyć widowiskowe upokorzenie, które stało się jego udziałem i zapewne zniszczyło marzenie o samodzielnej, wielkiej karierze jako lidera polskiej prawicy.
Antoni Dudek: Grillowanie Ziobry
Zmiana na rękę Ziobrze
Ziobro sprowadzony do wymiaru wasalnego, który przecież zawsze był mu przypisany, z nasiloną wobec niego nieufnością Kaczyńskiego i najbardziej zaufanych towarzyszy z PiS, będzie – i to jest wiadomość pesymistyczna – jeszcze bardziej zagorzałym oprawcą wymiaru sprawiedliwości i praworządności w Polsce. Będzie się wykazywał od rana do nocy. Choć zapewne Kaczyński będzie chciał mieć większą kontrolę nad aparatem Ziobry, gdyż stał się on niebezpieczny dla całego obozu rządzącego, nawet dla niego samego, nie mówiąc już o premierze Mateuszu Morawieckim.
Premier, tak czy inaczej, wyszedł z tego kryzysu trochę wzmocniony, w końcu osłabiony został jego główny konkurent i przeciwnik w łonie obozu władzy. Nadzieję budzić też może fakt, że Ziobro tak głupio i naiwnie ujawnił swoje zamiary i chęci, aż zmobilizował wobec siebie twardy zakon PiS i jego prezesa.
Przecież walka trwa. Wszystkie scenariusze, które zakładają, że to Kaczyński po przesileniu stanie na czele rządu, w istocie są na rękę właśnie Ziobrze. Jego porażka zostałaby zrelatywizowana, a zdymisjonowany Morawiecki straciłby na sile i na wadze. W jakimś sensie gra zaczęłaby się na nowo. Co jak co, ale szef Solidarnej Polski wielokrotnie już pokazał, że jest politykiem, który umie iść długą drogą i ambicji mu nie brakuje, jak też bezwzględności.