Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jak ograniczenia pandemiczne, to też dla Kościoła

Bp Marek Szkudło stwierdza, że komunię można przyjmować na rękę. Bp Marek Szkudło stwierdza, że komunię można przyjmować na rękę. Łukasz Dejnarowicz / Forum
Rosnąca niepokojąco fala zakażeń nie omija Kościoła, bo przecież nie jest karą Bożą, tylko przejawem pandemii, która nie odróżnia teistów od ateistów, świeckich od duchownych.

W ostatnich dniach zakażenia dotknęły w Krakowie kapucynów i dominikanów. Ci drudzy właśnie ogłosili, że zawieszają do odwołania wszystkie msze publiczne, nabożeństwa, spowiedzi w konfesjonałach, działalność duszpasterską. Można to uznać za wzorcowe zachowanie w Kościele rzymskokatolickim w czasie pandemii.

Jest ona ślepa także na hierarchiczny charakter tego Kościoła. Zakażeniu uległ metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Znalazł się w izolacji domowej, a jego biskup pomocniczy w czytanym w świątyniach komunikacie nie owija w bawełnę: „Sytuacja epidemiologiczna w naszym kraju wydaje się coraz bardziej niepokojąca. Z dnia na dzień zwiększa się liczba nowych zakażeń. Dlatego proszę duszpasterzy o przypominanie wiernym przed każdą Mszą św. i nabożeństwem o konieczności przestrzegania podstawowych przepisów i zaleceń sanitarnych, w tym o obowiązku zakrywania nosa i ust w kościołach i w przestrzeni publicznej (przed kościołem). Ponadto w świątyniach zachowujemy dystans społeczny i dezynfekujemy ręce. Celebransom zaleca się dezynfekowanie rąk przed rozdawaniem Komunii św. i bezpośrednio po nim”.

Reżim sanitarny w kościołach?

Komunikat porusza też kontrowersyjną wśród katolików kwestię sposobu przyjmowania komunii na dłonie zamiast – jak to jest w Polsce powszechne – do ust. Bp Marek Szkudło stwierdza, że komunię można przyjmować na rękę i przywołuje wytyczną Konferencji Episkopatu Polski odrzucającą zarzuty ultrakatolików, iż przyjmowanie jej na rękę jest brakiem szacunku dla tego sakramentu, a więc grzechem.

Pięknie, ale nie do końca. Są bowiem znaki zapytania. Pierwszy dotyczy wykonywania słusznych zaleceń sanitarnych w Kościele. Nie wszędzie przebija się odgórny przekaz biskupów w tej sprawie. W jednych parafiach działa, w innych nie bardzo. Ma to związek z szerzącym się oddolnie, w mediach społecznościowych oraz pocztą pantoflową, wirusowym negacjonizmem, że pandemia to „ściema”. Już co piąty Polak uległ tej niebezpiecznej społecznie teorii, więc wolno przypuszczać, że wśród sceptyków są też niektórzy duchowni i wierni.

Czytaj też: Niewierzący w koronawirusa

Duchowni bez maseczek

Nic dziwnego, że źle przyjęto zbiorową fotografię episkopatu wykonaną podczas niedawnych obrad w Łodzi: wszyscy biskupi są bez maseczek ochronnych i siedzą jeden przy drugim bez odstępów. Biuro prasowe KEP uspokajało, że wprawdzie ekscelencje pozowały do zdjęcia bez maseczek, ale tylko chwilę i w otwartej przestrzeni. Ale w sieci są dostępne zdjęcia z obrad, na których widać, że nie wszyscy uczestnicy mają założone maseczki. To samo dotyczy niedzielnej gali, gdy wręczano nagrodę Totus Tuus: wszyscy laureaci są na podium stłoczeni i bez masek.

Druga wątpliwość jest systemowa. Od soboty rząd ogłosił całą Polskę „żółtą strefą”, płyną sygnały, że może być wprowadzony stan wyjątkowy (wcześniej, jak dobrze pamiętamy, władza odrzucała apele opozycji w tej sprawie z powodów politycznych). Zaostrzenie reżimu obejmuje słuszny nakaz ograniczenia liczby uczestników wszelkich zdarzeń masowych. Nie jest jednak jasne, czy władze mają na myśli także zdarzenia o charakterze religijnym i czy są gotowe egzekwować swoje wytyczne w odniesieniu do mszy czy ulicznych manifestacji religijnych. Wprawdzie obserwujemy mniejszą frekwencję podczas nabożeństw, ale mogą być one źródłem infekcji zarówno księży, jak i świeckich wiernych. Zrozumieli to wspomniani dominikanie krakowscy, którzy zawiesili całkowicie liturgie, ale pozostawili swój kościół otwarty dla pragnących się pomodlić w pojedynkę.

Owszem, mamy w Polsce wolność religijną, lecz mamy teraz także ofensywę zabójczego wirusa. W interesie publicznym leży jej zahamowanie i nie powinno tu być żadnych wyjątków, żadnego mrugania rządzących do władzy kościelnej, że jej więcej wolno. Pandemia jest ślepa na znaki religijne i barwy polityczne. Tak samo ślepa powinna być na nie władza świecka.

Czytaj też: Epidemia się rozpędza. Czy służba zdrowia wytrzyma?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną