Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Będzie partia Hołowni. „Trzeba zakończyć te katastrofalne rządy”

Michał Kobosko i Szymon Hołownia w czasie kampanii prezydenckiej. 17 czerwca 2020 r. Michał Kobosko i Szymon Hołownia w czasie kampanii prezydenckiej. 17 czerwca 2020 r. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Szef formacji Michał Kobosko mówi „Polityce”, dlaczego w jej nazwie znalazło się nazwisko Szymona Hołowni. Zdradza, jak Polska 2050 stworzy koło parlamentarne, i tłumaczy stanowisko ruchu w sprawie aborcji.

RYSZARD ŁUCZYN: Złożył pan dziś w sądzie dokumenty do rejestracji partii wyrosłej z ruchu Szymona Hołowni. Nowa formacja będzie nazywać się Polska 2050 Szymona Hołowni.
MICHAŁ KOBOSKO: W grę wchodziły różne nazwy. Przeprowadziliśmy szeroko zakrojone badania. Chcieliśmy zweryfikować, w jakim stopniu wykorzystanie nazwiska Szymona Hołowni jest uzasadnione i powinno mieć miejsce. Początkowo tego nie chcieliśmy, sam Szymon nie był też specjalnie przekonany. Doświadczenia innych partii z ostatnich lat, które miały nazwiska liderów w nazwach, pokazały, że to się niekoniecznie kończy dobrze. Jak jednak wykazały badania, ze względu na to, że Polska 2050 nadal jest nową marką na scenie politycznej, to użycie nazwiska Szymona Hołowni oraz jego obecność w partii zdecydowanie zwiększa jej rozpoznawalność.

Hołownia mówił wcześniej, że wcale nie tworzy partii.
On nie mówił, że nie będzie tworzył partii. Mówił, że najpierw stworzymy ruch społeczny w formie stowarzyszenia. I tak dokładnie zrobiliśmy – stowarzyszenie Polska 2050 jest główną i podstawową organizacją, którą w tej chwili tworzymy.

Partii przypisujemy przede wszystkim rolę użytkową. To organizacja potrzebna na wybory parlamentarne. Przypomnę – w dawnych czasach, czyli po wyborach prezydenckich, wydawało się, że następne odbędą się w regulaminowym czasie, czyli w 2023 r. Dzisiaj się absolutnie o to nie założę. Tym bardziej musimy być przygotowani z naszą organizacją, także partyjną. Liczymy, że sąd zarejestruje partię w kilka miesięcy. Ale koncentrujemy się na rozwoju stowarzyszenia Polska 2050 – przyjmowaniu członków, tworzeniu kolejnych biur regionalnych itd.

Czytaj też: Gruba kreska PiS

Jakie jest formalnie miejsce Hołowni w nowej partii?
Szymon jest jednym z członków założycieli. Będzie odgrywał aktywną rolę w jej tworzeniu. Ja będę pierwszym przewodniczącym. Jestem odpowiedzialny za bezpośrednie zarządzanie tym projektem i przygotowywanie go do startu.

5 października mówił pan, że Polska 2050 rozmawia z dziesięcioma posłami, którzy rozważają przystąpienie do was. Jak idą rozmowy? Od miesiąca nic nowego nie słychać.
Nieustannie prowadzimy bardzo zaawansowane rozmowy na różnych frontach. Ogłosimy rezultaty po ich finalizacji, ale jestem przekonany, że sprawy przyspieszą po ostatnich sondażach, które pokazały wzrost poparcia dla naszej partii.

To nigdy nie są proste i łatwe rozmowy. Posłowie muszą zważyć, ile ryzykują, idąc do ruchu, który jest nadal nowy, ale także ile mogą stracić, rezygnując z infrastruktury klubu parlamentarnego, w którym do tej pory działali, i partii, z której list dostali się do Sejmu.

Będziecie mieli do końca roku koło parlamentarne?
Takie jest nasze założenie, uważamy je za w pełni realistyczne.

A kto się znajdzie we władzach nowej partii oprócz pana i Szymona Hołowni?
Mogę powiedzieć, że na pewno we władzach partii będzie pani poseł Hanna Gill-Piątek. Innych nazwisk jeszcze nie ujawniamy. To też jest oczywiście element rozmów z ewentualnymi członkami naszego koła parlamentarnego.

Propozycja szybkiego wejścia do władz partii?
To nie tak, że kogokolwiek kupujemy tym, że jeśli przejdzie do nas i stworzy koło, to automatycznie wejdzie do władz partii.

Ale jest to element negocjacji?
Jest to element, który może być atrakcyjny dla wielu parlamentarzystów. Na pewno ci, którzy będą pionierami, odważą się jako pierwsi dołączyć do nas i budować naszą reprezentację parlamentarną, będą oczywiście mieli wiele do powiedzenia w sprawie kształtu partii i jej przyszłego działania.

Bo jedynek na czele list wyborczych nadal nie obiecujecie?
To się nie zmieniło, nie składamy takich obietnic.

Czytaj też: Hołownia buduje i próbuje

Propozycja Dudy nie może być traktowana poważnie

Od 22 października, gdy Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie aborcji z powodu ciężkich i nieodwracalnych wad płodu, na ulicach nieprzerwanie trwają protesty. Jak powinniśmy wyjść z tej sytuacji?
Po pierwsze, to rząd musi ją rozwiązać. Zjednoczona Prawica próbuje się przerzucać, dzielić odpowiedzialnością z opozycją, jest też zaproszenie ze strony pana premiera do rozmów na ten temat. To Zjednoczona Prawica narozrabiała, i to bardzo mocno, i musi zaproponować wyjście. Widać, że nie jest nią na dzisiaj propozycja prezydenta Andrzeja Dudy. Jest odrzucana i przez lewicę, i przez prawicę…

I przez was?
My uważamy, że to jedna z tych propozycji prezydenta, która nie może być traktowana poważnie. Przypomnę, że w czasie kampanii i na jej potrzeby nagle rzucił pomysł zmiany konstytucji. Teraz, by pokazać swoją aktywność i próbować obniżyć temperaturę w dniu wielkiej manifestacji zapowiadanej w Warszawie, nagle wystąpił z tym projektem. To było działanie obliczone na krótkoterminowy cel, pewne uspokojenie nastrojów i odebranie części tlenu organizatorom manifestacji. Jak słyszymy, nawet w PiS nie ma wielkiego poparcia dla tak sformułowanego projektu.

Jaką widzimy drogę wyjścia? Uznając, że z tą inicjatywą musi wyjść obecny prawicowy rząd, uważamy, że docelowo najwłaściwszą – choć nieidealną – formą podjęcia decyzji w tak poważnej sprawie będzie referendum ogólnokrajowe. Tylko że musi być poprzedzone szeroką dyskusją. Trafiają do nas argumenty rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara dotyczące panelu obywatelskiego, który powinien dyskutować o tym, jak będą skonstruowane pytania w takim referendum. Natomiast nie może być tak, że w sprawie, która rozpaliła całe społeczeństwo, teraz decydować ma 460 posłanek i posłów. To musi być sprawa poddana pod bezpośrednią demokratyczną procedurę.

Czytaj też: Społeczna technokracja. Czym Hołownia kusi lewicę?

Część organizacji kobiecych deklaruje, że takie sprawy jak prawa człowieka – a tym jest dostęp do aborcji – nie powinny się rozstrzygać w referendum.
To problem związany z zero-jedynkowym, czarno-białym myśleniem. Z jednej strony są argumenty, że o prawach kobiet nie można decydować w referendum. Z drugiej jest bardzo podobna argumentacja, że o prawach dzieci, w tym nienarodzonych, też nie można decydować w referendum. Obie strony stoją twardo na swoich pozycjach.

Nie wiemy, czy możliwy będzie powrót do tego kompromisu, który popiera ogromna większość społeczeństwa – do funkcjonowania dotychczasowych wyjątków od zakazu aborcji. Naszym zdaniem powinien być możliwy. Takie przypadki – zawsze trudne, zawsze bolesne, zawsze dramatyczne – to uzasadniona przesłanka do tego, by dokonać zabiegu przerwania ciąży. W polskich realiach społecznych nie może być całkowitego zakazu ani całkowitej liberalizacji dostępności aborcji.

Czy to jest oficjalne stanowisko Polski 2050 – że powinniśmy wrócić do tzw. kompromisu, czyli jednego z najbardziej restrykcyjnych praw aborcyjnych w Europie?
Szymon Hołownia o tym mówił w kampanii. Podnosił argument, którego słuszność, niestety, dziś widzimy – że otwieranie tego tematu dziś, ze względu na realny podział istniejący w społeczeństwie, jest proszeniem się o coś w rodzaju wojny domowej. Uważamy więc, że jakiś rodzaj kompromisu będzie konieczny. Kompromis nikogo w 100 proc. nie zadowala, ale pozwoliłby doprowadzić do obniżenia temperatury sporu.

Czytaj też: Mąż kanclerz. Kto stoi za Szymonem Hołownią?

Jesteśmy za przyspieszonymi wyborami

Jakie Polska 2050 ma pomysły na poradzenie sobie z dramatycznie pogarszającą się sytuacją epidemiczną? Czy damy sobie radę bez totalnego lockdownu?
Pełen lockdown wydaje się nieunikniony przy statystykach, które mamy, i w kontekście decyzji podjętych już przez inne kraje, w tym sąsiadów Polski. Takie liczby, jakie są w tej chwili, każą pytać, ile jeszcze wytrzyma system służby zdrowia. Prezydent Niemiec zaoferował nam pomoc, przyjmowanie covidowych pacjentów z Polski. Nie słyszeliśmy, by rząd zareagował na tę ofertę. Uważamy, że to błąd.

Czy Mateusz Morawiecki powinien odejść i czy powinny za tym pójść przyspieszone wybory?
Zdecydowanie opowiadamy się za organizacją przyspieszonych wyborów w Polsce…

Mimo że jeszcze nie macie partii?
Mimo że nie mamy partii. Rząd Zjednoczonej Prawicy utracił legitymizację społeczną. Notowania PiS gwałtownie spadają, rząd nie radzi sobie z sytuacją covidową, stracił wiele miesięcy w tym roku, kiedy zajmował się politykierstwem zamiast zarządzaniem krajem. Wykazał się więc nieudolnością i brakiem profesjonalizmu. Nie chodzi tylko o służbę zdrowia, ale też o przygotowanie gospodarki na recesję. Powinien zostać wprowadzony stan klęski żywiołowej na terytorium Polski, a po jego ustaniu powinny nastąpić przedterminowe wybory – kiedy tylko to będzie możliwe z powodów pandemicznych.

Patrząc na słupki sondażowe, domyślamy się, że dla części ugrupowań to nie jest wymarzony scenariusz. Ale na dzisiaj najważniejsze jest zakończenie tych fatalnych, katastrofalnych dla Polski rządów i przeprowadzenie wyborów, żeby wybrać taką większość parlamentarną, która będzie mogła wyprowadzić kraj z głębokiego kryzysu zdrowotnego i gospodarczego.

Czytaj też: Co szykuje Szymon Hołownia

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną