Na godz. 18 Ogólnopolski Strajk Kobiet zaplanował protest pod MEN, którym po rekonstrukcji rządu kieruje Przemysław Czarnek. „Wykrzyczmy nasz gniew, wykrzyczmy naszą solidarność z zastraszanymi i dehumanizowanymi! W solidarności siła, żądamy edukacji, a nie indoktrynacji!” – napisały organizatorki na stronie wydarzenia. Dymisja ministra Czarnka to jeden z postulatów protestów trwających w całej Polsce od 22 października.
Czytaj też: Minister Czarnek gniewliwy i do karania rychliwy
Policja straszy i interweniuje
Na poniedziałkowej demonstracji zebrało się kilka tysięcy osób. Kiedy protestujący zablokowali al. Szucha, interweniowała policja, funkcjonariusze zaczęli wynosić ludzi. Jak podał Onet, policja wylegitymowała i chciała czasowo zatrzymać jedną z liderek Strajku Kobiet Klementynę Suchanow. „Powrócili do formy ze starych czasów. Chcieli mnie wywieźć na komisariat” – mówiła. Dziennikarka „Polityki” Agata Szczerbiak relacjonowała, że następnie policja odgrodziła tłum, wygoniła rowerzystów i spisała kilkanaście osób. Z głośników leciał m.in. „Another Brick in the Wall” grupy Pink Floyd.
Pod siedzibą MEN zostawiono transparenty m.in. z nowym dekalogiem dla Czarnka („Nie będziesz homofobem” czy „Nie będziesz mizoginem”). Odczytano postulaty demonstrujących, wśród nich: rezygnacja Czarnka z kierowania MEN, stworzenie warunków dla wolności badań naukowych, podwyżki dla nauczycieli, wycofanie katechezy, pilna naprawa sytemu opieki psychologicznej i psychiatrycznej dzieci i młodzieży oraz wycofanie treści ksenofobicznych, seksistowskich i dyskryminacyjnych z podręczników i programów szkolnych.
Protestujący przeszli pod siedzibę Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską („Aborcja prawem, nie przywilejem”, „Plan studiów dla kobiet według Czarnka: I trymestr, II trymestr, III trymestr”), a następnie szli w kierunku ul. Marszałkowskiej. Na wysokości trasy WZ zeszli na nią i zablokowali jezdnię („Trzeba było nas nie wkurwiać”). Część protestujących poszła w kierunku Sejmu, ale również została zablokowana. Krzyczeli do policjantów: „Gdzie masz matkę, zdejmij mundur”, „Mamy prawo protestować”, „Kiedy państwo mnie nie chroni, siostry mojej będę bronić” oraz „Solidarność naszą bronią”.
Policja ogłosiła przez megafony, że zbiorowisko jest nielegalne, a wobec tych, którzy go nie opuszczą, zostaną zastosowane „środki przymusu bezpośredniego”. Grupa kilkudziesięciu funkcjonariuszy w pełnym rynsztunku zaczęła szykować się do rozbicia marszu i wynosić ludzi siedzących na jezdni w okolicach pl. Trzech Krzyży i ul. Książęcej. Ktoś puścił na cały regulator piosenkę Kultu „Gaz na ulicach”, policjanci spisywali kolejne osoby.
Czytaj też: Dyrektorzy szkół o protestach
Poglądy i działania Czarnka
Przemysław Czarnek nie ma czym się pochwalić w sferze zarządzania oświatą i nauką, za to – jak pisze w ostatnim numerze „Polityki” Joanna Cieśla – w minionym tygodniu najgłośniejszą jego aktywnością było wygrażanie sankcjami nauczycielom za udział w protestach po orzeczeniu w sprawie aborcji. Z kolei władze uczelni usłyszały pogróżki dotyczące „rozdzielania środków inwestycyjnych dla uczelni, środków na badania, na granty” w oparciu także o to, czy uczelnie „zachęcają studentów do wychodzenia na wielkie manifestacje”.
Jeszcze zanim został ministrem, Czarnek na jednej z konferencji na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim tak widział rolę kobiet (cytat za portalem Gazeta.pl): „Kariera w pierwszej kolejności, a później może dziecko. Prowadzi to do konsekwencji tragicznych. Pierwsze dziecko rodzi się nie w wieku 20-25 lat, tylko w wieku 30 lat. Jak się pierwsze dziecko rodzi w wieku 30 lat, to ile tych dzieci można urodzić? To są konsekwencje tłumaczenia kobiecie, że nie musi robić tego, do czego została przez pana Boga powołana”.
„Czarnek, strasząc i obrażając nauczycieli, uczniów i akademików, obnaża swoje zagubienie i nieznajomość obszaru, którym zarządza” – pisze dziennikarka „Polityki”.
Czytaj też: Nieprzerobione lekcje