Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

11 listopada. Pięć osób na zmianę przeciwko faszyzmowi

Pikieta „To było tutaj”, 11 listopada 2020 r. Pikieta „To było tutaj”, 11 listopada 2020 r. WILK / Polityka
Pod Pałacem Kultury i Nauki trzeci rok z rzędu aktywiści praw człowieka zorganizowali manifestację pod hasłem „To było tutaj – Warszawa wolna od faszyzmu”.

Rano 11 listopada Obywatele RP poinformowali, że nie staną przy trasie tegorocznego Marszu Niepodległości. Ogólnopolski Strajk Kobiet, masowo protestujący w ostatnich tygodniach, nie wzywał do stawiania nacjonalistom oporu. Co nie oznacza, że nie odbyła się żadna kontrmanifestacja.

Pod Pałacem Kultury i Nauki kolejny raz stanęli aktywiści praw człowieka, organizując maleńką manifestację pod hasłem „To było tutaj – Warszawa wolna od faszyzmu (3)”. To jedyna kontrmanifestacja, która formalnie odbywa się w samym sercu Marszu Niepodległości, czyli w miejscu zbiórki. Uczestnicy bronią ściany pamięci Szarego Człowieka przy trybunie honorowej PKiN. W pobliżu 19 października 2017 r. Piotr Szczęsny dokonał aktu samospalenia.

Przypomnijmy, że tę cykliczną pikietę zainicjowała aktywistka praw człowieka Ewka Błaszczyk, gdy 11 listopada 2017 r., tuż po śmierci Szczęsnego (29 października) i pogrzebie (4 listopada), nacjonaliści spustoszyli miejsce jego samospalenia, gdzie składano kwiaty i wciąż odmalowywano napis „To było tutaj”. Sprawcy go zamazywali, a ze zniczy ułożyli wulgarny tekst.

Czytaj też: Gorąca jesień kobiet

Pikieta „To było tutaj”, ściana pamięci Piotra Szczęsnego, 11 listopada 2020 r.WILK/PolitykaPikieta „To było tutaj”, ściana pamięci Piotra Szczęsnego, 11 listopada 2020 r.

Polskę trzeba budować

Dlaczego Obywatele RP w tym roku wycofali się z protestu wobec Marszu Niepodległości? „11 listopada przejdzie przez Warszawę marsz pod hasłem »Nasza cywilizacja – Nasze zasady«. To jest niezwykle jasne przesłanie, a zawarte w nim groźby i wypowiadane w towarzyszących wezwaniom tekstach zilustruje dodatkowo widok rac płonących niczym pochodnie faszystowskich falang, twarzy zasłoniętych nie po to, by chronić innych przed infekcją, ale dlatego, że taki jest organizacyjny strój bojówkarzy…” – czytamy w oświadczeniu.

I dalej: „Faszystowskie marsze przestały być jedynym formacyjnym doświadczeniem młodego pokolenia. Ono się kształtuje gdzie indziej, innymi wartościami żyje. Niech się bandytami na ulicach martwi Czarnek, Ziobro, Duda, Morawiecki, Kaczyński, Godek, Bosak, Pawłowicz, Przyłębska i wszyscy ci, którzy dopomogli faszyzującym bandytom w awansie. Niech zobaczą własną bezsilność wobec owoców tego, co sami wywołali, i całą tę rzeczywistość wojny, którą wzniecili”.

Oświadczenie o rezygnacji z kontrmanifestacji ruch prowadzony przez Pawła Kasprzaka zakończył twierdzeniem, że ma „ważniejsze sprawy i zajęcia”: „Polskę trzeba budować”, „jej wartości, jej zasady, jej ustrój, jej instytucje”.

Czytaj też: Konserwatyści kontra postępowcy

Cykliczna demonstracja rotacyjna

Organizatorzy pikiety „To było tutaj” czuli się jednak w obowiązku stanąć w kontrmanifestacji. Maleńka grupa (formalnie na każdym obecnie odbywającym się zgromadzeniu publicznym frekwencja nie może przekraczać pięciu osób) została ponownie zgłoszona do miasta i mimo apeli, by ją w tym roku odwołać – odbyła się.

Jej uczestnicy demonstrowali przed PKiN rotacyjnie. Po południu parę osób dotarło na motocyklach. Policja zareagowała nerwowo, przybiegła w pełnym rynsztunku, zapewne w przekonaniu, że to jakaś próba ataku ze strony zamaskowanych nacjonalistów. Po chwili sytuacja została wyjaśniona. – Przychodzimy w dobrych zamiarach – wołał do funkcjonariuszy jeden z motocyklistów.

W demonstracji uczestniczyły m.in. aktywistki zatrzymane przez policję na ostatnich protestach kobiecych. Pani Katarzyna z coraz bardziej znanej inicjatywy Polskie Babcie oraz Gabriela Lazarek, wleczona przez funkcjonariuszy do radiowozu i zatrzymana pod zarzutami z Kodeksu karnego: obrazy funkcjonariusza na służbie (226 kk, kara do roku więzienia) oraz próby zmuszenia funkcjonariusza do wykonania czynności urzędowej (224 kk, kara do trzech lat pozbawienia wolności).

Lazarek napisała wczoraj na Facebooku: „Mam nadzieję, że jesteś tam, w tej dziczy na ulicach Warszawy. Tak, Ty, który rzuciłeś mnie na ziemię i zaciągnąłeś do radiowozu. Ty, który kazałeś mi założyć kajdanki z tyłu na kilka godzin. (...) Ty, który przyrównałeś symbol Strajku Kobiet do SS. Ty, który chciałeś mi wlepić mandat »za covid« i nie dopuszczałeś do mnie prawnika”.

Adam Szostkiewicz: Burdy „patriotyczne”

Narodowcy bez maseczek

Kontrmanifestacja przebiegła wyjątkowo spokojnie, nie doszło do żadnych istotnych incydentów, choć konfrontacje oczywiście były. Policja wystawiła tu cztery zespoły funkcjonariuszy w strojach bojowych, w białych kaskach, z bronią, pałkami i gazem pieprzowym. Tuż przy grupce aktywistów stało kilka dodatkowych radiowozów.

Organizatorzy Marszu Niepodległości regularnie podjeżdżali tutaj swoją ciężarówką okrytą czerwonymi plandekami, na których umieszczono napisy: „Normalna rodzina – silna Polska” i „Nie dla żydowskich roszczeń”. Muzyka puszczana z megafonów zakłócała spokój i ciszę zgromadzenia przy ścianie pamięci.

I jeszcze jeden „drobiazg”. Jeden z policjantów na początku zgromadzenia pouczył jego organizatorkę, że jej obowiązkiem jest niedopuszczenie do zgrupowania się większej liczby osób i że powinna bezwzględnie wykluczać osoby bez masek ochronnych.

W tym samym czasie nieopodal gromadzili się już uczestnicy Marszu Niepodległości – w parku otaczającym PKiN było już około tysiąca osób. W zwartych grupach, pili alkohol, palili zakazane na demonstracjach flary i rzucali na ziemię petardy hukowe. Duża część zgromadzonych chodziła bez masek. Najbardziej zagorzali koronasceptycy wymachiwali polskimi flagami z napisem „Game Over” i przekreślonym znakiem „covid-19”.

Czytaj też: Policja słucha władzy, ale ma wątpliwości

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną