Prokurator generalny Zbigniew Ziobro polecił ścigać osoby, które w internecie ujawniają nazwiska mężczyzn tłukących pałkami teleskopowymi, wyrywających z tłumu i atakujących gazem pieprzowym nieagresywnych demonstrantów. „Nazwiska i adresy policjantów są objęte tajemnicą, która ma chronić przed zemstą świata przestępczego. Ujawnienie ich tożsamości jest nie tylko czynem nieetycznym i niemoralnym, lecz przede wszystkim sprowadza na funkcjonariuszy bezpośrednie ryzyko utraty zdrowia, a nawet życia” – napisał w niedzielnym oświadczeniu.
A tym samym ujawnił, że osoby, których wizerunki utrwalili dziennikarze i demonstranci, to byli funkcjonariusze. Jest więc pierwszą osobą, którą prokuratura powinna się zająć po tym oświadczeniu.
Ziobro będzie ścigał sam siebie?
A kolejni w związku z tym powinni być komendant stołeczny policji i komendant główny policji, czyli osoby, które zdecydowały o użyciu tajniaków przeciw demonstrantom i poleciły im lać ludzi pałami i pryskać gazem. To oni narazili tych tajniaków na dekonspirację, było bowiem pewne, że w spokojnym tłumie tak agresywnie zachowujący się cywile zwrócą powszechną uwagę, a ich wizerunki trafią do mediów społecznościowych i będą rozpowszechniane.
Wreszcie należy się przyjrzeć odpowiedzialności szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i wicepremiera od spraw bezpieczeństwa Jarosława Kaczyńskiego i zbadać, czy wiedzieli o zamiarze użycia tajniaków. Bo, jak to ujął w oświadczeniu prokurator Ziobro, „nikt nie jest z zwolniony z odpowiedzialności i każdy ponosi konsekwencje swojej nieodpowiedzialności”.