Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Obrońmy Polskę

Kiedy Andrzej Duda wybrany został na najwyższy urząd w kraju, zobowiązał się, że będzie prezydentem wszystkich Polaków, ale jak długo można trzymać wyciągniętą rękę?

Naród polski jest zagrożony. Polska – nasz kraj – jest celem skoncentrowanego i skoordynowanego ataku z różnych stron, a także od wewnątrz. Nasi przeciwnicy nie przebierają w środkach, o czym świadczą niespotykane ataki na Kościół, na legalny, podkreślamy – legalny Trybunał Konstytucyjny, w tym zwłaszcza na jego przewodniczącą i na orzeczenie w obronie życia. Ludzie, którzy 22 października wylegli na ulice i nadal na nich pozostają, popełniają zbrodnię przeciwko ludzkości, gdyż z powodu epidemii dozwolone są zgromadzenia tylko do ośmiu uczestników. Oni mają krew na rękach. Zwolenników władzy i porządku prosimy o zrozumienie – wszystkich aresztować się nie da, nie mamy tylu pałek teleskopowych, potrzebujemy czasu.

„To jest wojna!” – darły się podlotki. „Trwa wojna” wypowiedziana Polsce – krzyczą tytuły gazet Sakiewicza, Lisickiego, Karnowskich, a nade wszystko telewizja Kurskiego. Wojna, która ma zakończyć historię naszego narodu – bije na alarm prezes Kaczyński. Depozyt moralny naszego narodu spoczywa w Kościele – mówi. – Poza Kościołem jest tylko nihilizm, pustka, nie ma nic – ostrzega. No, są jeszcze kardynał Dziwisz, bohaterowie filmów braci Sekielskich i filmu „Kler”. To też jest „depozyt moralny”, ale o tym prezes nie wspomina.

Głównym źródłem zła jest lewactwo. Dobrze o tym wiedzą kręgi patriotyczne. Profesor Jan Duda, ojciec Andrzeja – naszego słodkiego prezydenta – mówił: „Lewackie i libertyńskie wstecznictwo niesie tylko rozkład moralny. Musimy być czujni”. Młody Andrzejek był czujny – jak wspominają rodzice – w domu obowiązywała codzienna modlitwa i raz w miesiącu komunia. Jakie są skutki – każdy widzi.

Polityka 48.2020 (3289) z dnia 24.11.2020; Felietony; s. 87
Reklama