Sejm w sobotę odrzucił poprawki Senatu do ustawy covidowej przyznającej wszystkim medykom 100-procentowe dodatki za opiekę nad chorymi zakażonymi koronawirusem. Dostaną je tylko ci lekarze i pielęgniarki, którzy zostaną skierowani do takiej pracy przez wojewodę.
Jeśli ustawę podpisze teraz prezydent Andrzej Duda, to się ośmieszy – przecież podpisał już poprzednią wersję, przyznającą dodatki wszystkim. A jeśli tego nie zrobi – narazi się Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Czytaj także: Rząd ponad prawem. Dodatki dla lekarzy zamrożone
Kuriozalne kryterium
Ustawę covidową zmieniono, zanim weszła w życie, bo premier Mateusz Morawiecki wstrzymał jej publikację, choć była już podpisana przez prezydenta. Tym samym władza wykonawcza postawiła się ponad ustawodawczą oraz ponad prawem. Partia rządząca, a właściwie jej prezes, uznali uchwaloną (również przez własnych posłów) pierwszą wersję ustawy za pomyłkę. Budżetu nie stać , aby całe środowisko lekarskie: lekarze, pielęgniarki, ratownicy narażający życie przy ratowaniu chorych na koronawirusa, mogło dostać 100-procentowe dodatki do zarobków – tak Prawo i Sprawiedliwość uzasadnia nowelizację.
Ale nowelizacja przyniesie konsekwencje fatalne. Dzieli bowiem środowisko medyczne walczące z pandemią według kuriozalnego kryterium. Nie stopnia narażenia życia, ale tego, kto pielęgniarkę, lekarza czy ratownika do pracy skierował. Więc ci, którzy są na pierwszej linii frontu od początku, od marca, więcej zarabiać nie będą.