Jak bumerang powracają pomysły podziałów i tworzenia nowych województw, najczęściej w odniesieniu do Mazowsza i wyodrębnienia województwa regionu stołecznego. Czemu ma to służyć? Do końca nie wiadomo, nie spotkałem się z klarownym dokumentem, który przedstawiałby pełną i spójną wizję tej zmiany. Ale z wypowiedzi można wyłuskać argumenty jej zwolenników:
1. Podział Mazowsza ma poprawić dostęp do środków unijnych, utrudniony zawyżaniem statystycznego poziomu zamożności regionu przez Warszawę i jej najbliższe okolice.
2. Podział pozwoliłby skierować większy strumień środków na odległe od stolicy fragmenty Mazowsza, a w efekcie zwiększyć dostęp mieszkańców tych obszarów do różnych usług publicznych.
3. Miasto lub miasta, które stałyby się siedzibami władz nowego województwa, zyskałyby rozwojowy impuls, pomagający im zwalczyć problemy, na które napotykają od utraty statusu miasta wojewódzkiego po reformie z lat 1998–99.
Czy te obietnice mają szansę się spełnić?
Czytaj też: Samorządowe konfrontacje. Podział Mazowsza to dopiero początek
Dostęp do funduszy unijnych?
Argument dostępu do funduszy UE jest nieaktualny od 2018 r. Komisja Europejska zaaprobowała wówczas postulowany przez marszałka Adama Struzika podział na dwa odrębne regiony statystyczne NUTS-2. Odtąd Warszawa nie zawyża żadnych wskaźników reszty Mazowsza, bo jest traktowana jako region odrębny. Formułując zasady przyznawania środków dla poszczególnych regionów, KE kieruje się właśnie statystykami rozwoju gospodarczego w regionach NUTS-2.