Zanim na dobre ruszy Narodowy Program Szczepień przeciwko covid-19, warto zajrzeć na poligon doświadczalny, jakim były szczepienia przeciw grypie. Otóż do przychodni zdrowia w całym kraju przed świętami zamiast mikołaja przybyli kurierzy z paczkami. W paczkach mieli szczepionki przeciw grypie, których POZ nie zamawiały. Pieczołowicie zapakowane w specjalne lodówki gwarantujące zachowanie reżimu temperaturowego. Brakowało tylko jednego – wytycznych Ministerstwa Zdrowia, dla kogo te szczepionki są przeznaczone. Nadawcą przesyłek, wśród których znalazły się także nieznane wcześniej w Polsce szczepionki indyjskie, jest Agencja Rezerw Materiałowych. Setkom tysięcy chętnych nie udało się podać szczepionek z powodu ich braku, termin ważności recept minął. Jest szansa, że mogliby to zrobić teraz. Niestety, jest też bałagan, z powodu którego tak potrzebne szczepionki ciągle leżą w lodówkach albo wręcz są odsyłane do ARM.
Szefowa przychodni w Lesznie w Wielkopolsce przypuszcza, że może to być realizacja jej zamówienia dla personelu medycznego, które złożyła jeszcze we wrześniu. Chyba jednak nie, bo zamawiała 12 szczepionek, a dostała 120. POZ pod Gorzowem opiekuje się tysiącem pacjentów, tymczasem przesyłka zawierała 1,2 tys. dawek. Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, nie doczekała się odpowiedzi NFZ, jakie jest przeznaczenie szczepionek. – Przyszły z ARM, więc są państwowe – spekuluje. Pewnie dla seniorów 75 plus albo dla medyków, którym należą się za darmo. Chciałaby to jednak wiedzieć na pewno, bo co, jeśli za kilka tygodni przyślą jej fakturę do zapłacenia?
Polacy chcieli się szczepić na grypę do końca listopada, w tym czasie zaszczepiło się rekordowe 250 tys. osób personelu medycznego, pozostali zwątpili, że w ogóle będzie to możliwe.