Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

„Media bez wyboru”, protest bez precedensu. Odniesie skutek?

Protest „Media bez wyboru” Protest „Media bez wyboru” Polityka
W środę media protestowały przeciw nowemu obciążeniu szykowanemu dla nich przez rząd: tzw. składce od reklam. Nie działały kanały telewizyjne, w tym Polsat i TVN, niedostępne były też treści internetowe.
Tak wyglądała 10 lutego strona główna „Polityki” w internecie.Polityka Tak wyglądała 10 lutego strona główna „Polityki” w internecie.

Protest „Media bez wyboru”, w którym brał udział także tygodnik „Polityka”, to najlepiej skoordynowana akcja wolnych mediów w historii Polski. Cel był prosty: pokazać widzom i czytelnikom świat, w którym „dobra zmiana” wycina konkurencję, wstawiając w jej miejsce przychylne sobie kanały i tytuły. Czy będzie można powiedzieć, że „presja miała sens”? Wiele wskazuje, że tak.

List otwarty mediów: Nowe obciążenie to haracz

„Składka od reklam”

Bezpośrednim impulsem do zorganizowania akcji była zapowiedź nowego obciążenia nazwanego przez rząd „składką od reklamy internetowej i konwencjonalnej”. Co się kryje pod tą nazwą? Jak czytamy na rządowych stronach, chodzi o to, by zapobiec „długofalowym zdrowotnym, gospodarczym i społecznym skutkom pandemii covid-19”. Zebrane środki trafiłyby do NFZ, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków i „nowego funduszu celowego, służącego dofinansowaniu projektów związanych z przemianami w przestrzeni cyfrowej, kulturą i dziedzictwem narodowym”.

Wszystkim śledzącym to, co rząd PiS robi z mediami publicznymi, powinna się zapalić czerwona lampka. Przemiana TVP pod rządami Jacka Kurskiego była spektakularna, ale nie wystarczająca dla propagandowych celów tej władzy. Dlatego PiS niedawno poszedł dalej. Rękami Orlenu przejął m.in. wydawnictwo Polska Press z dziesiątkami regionalnych dzienników i portali. Mówiło się też o odbiciu TVN od Amerykanów.

Jeśli spojrzeć na to, jak skonstruowana jest nowa danina, trudno mieć wątpliwości, że więcej niż z „przeciwdziałaniem skutkom epidemii covid-19” ma wspólnego z domykaniem systemu medialnego. Rząd szacuje, że wpływy z podatku w przyszłym roku sięgnęłyby nawet 800 mln zł. Ale płatnicy nie zrzucą się po równo. Podatek objąłby prasę, radio, telewizję, witryny internetowe, ale też kina czy billboardy. Wydawcy gazet płaciliby 2 proc. przy dochodach do 30 mln zł i 6 proc. w przypadku wyższych sum. Pozostali płaciliby 5 proc. od przychodów do 50 mln zł i 10 proc., jeśli przekraczają tę kwotę.

Szczególnie obciążone byłyby więc media uznane przez obóz władzy za nieprzyjazne, w tym Agora („Gazeta Wyborcza”, Gazeta.pl), Discovery Polska (TVN, TVN24), RASP (Onet.pl, „Fakt” „Newsweek”). Nowa „składka” generalnie zadałaby dotkliwy cios całemu rynkowi mediów, który już poniósł straty w związku z pandemią koronawirusa.

Czytaj też: Duszenie mediów metoda „na Unię”

Dzień solidarności polskich mediów

Zdarzały się już w przeszłości wspólne protesty dziennikarzy przeciw rządowej polityce. Na przykład w maju 2012 r. media od „Gazety Wyborczej” po tygodnik „Do Rzeczy” sprzeciwiały się nowelizacji prawa prasowego, a na pierwszych stronach wielu dzienników znalazł się stempel z napisem „Senat zabija prasę”.

Wczorajszy protest wyróżniał się jednak zarówno ze względu na zasięg, jak i swoją totalność. Upiorny widok mieli przed sobą także ci, którzy włączyli telewizję – na ekranach całą dobę wyświetlała się czarna plansza z informującą, że „tu miał być Twój ulubiony program”. Podobnie w radiu: wiele stacji emitowało wyłącznie komunikat o proteście. Gazety ukazały się z hasłem „Media bez wyboru” na czołówkach. Portale zamazały główne strony, a w dużym stopniu blokowały też dostęp do swoich zasobów. Tygodnik „Polityka” zaciemnił stronę główną – dostępny był tylko komentarz Jerzego Baczyńskiego dotyczący przyczyn samej akcji. Nie opublikowaliśmy żadnych nowych tekstów, a inne treści były zamknięte.

Do protestu nie przyłączyły się przejęte przez obóz władzy TVP i Polskie Radio. Na paskach TVP Info można było przeczytać, że „koncerny medialne nie chcą się dzielić z Polakami swoimi wielomilionowymi zyskami”, a „międzynarodowe koncerny medialne traktują Polskę jak kolonię”. W jednym z programów publicystycznych wystąpił poseł Koalicji Obywatelskiej Mirosław Suchoń, który wyciągnął planszę z napisem „Media bez wyboru”. Gdy został poproszony przez Krzysztofa Ziemca o „zabranie kartki”, opuścił studio.

Jerzy Baczyński: Protest mediów

Gowinowcy nie poprą „składki”?

Jak dowiedziała się „Polityka”, politycy Porozumienia związani z Jarosławem Gowinem nie zamierzają poprzeć nowego podatku. Serwis 300polityka opublikował na Twitterze oświadczenie: „Porozumienie Jarosława Gowina z niepokojem analizuje projekt nowego podatku od mediów. Projekt ten na żadnym etapie nie był z nami konsultowany. Finalne stanowisko Porozumienie Jarosława Gowina przedstawi w najbliższych dniach”.

Stanowisko ma być negatywne – z kilku powodów. – Po pierwsze, nie podoba nam się wprowadzanie nowych podatków w czasie epidemii. Po drugie, to świetna okazja, aby zaznaczyć, że prezesem naszej partii jest Jarosław Gowin – mówi nam jeden z polityków Porozumienia. W ostatnim czasie w partii doszło do próby puczu, na którego czele stał blisko związany z Nowogrodzką poseł Adam Bielan.

Ewentualne weto dałoby gowinowcom szansę na to, by uwiarygodnić się w oczach wyborców jako partia wolnorynkowa, a Jarosławowi Kaczyńskiemu przypomniałoby, że bez nich rządzić się po prostu nie da. – Wzmacnianie telewizji Jacka Kurskiego to ostatnia rzecz, jaka leży w naszym interesie – dodaje polityk Porozumienia, odnosząc się do ataków, jakie w ostatnich dniach TVP przypuściła na Gowina.

Akcja „Media bez wyboru” trwała przez całą środę 10 lutego. Ostatecznie dołączyło do niej przeszło 50 różnych redakcji.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną