Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sąd w resocjalizację Falenty nie wierzy. Nie zwolni go z więzienia

Marek Falenta, proces ws. afery podsłuchowej, 2016 r. Marek Falenta, proces ws. afery podsłuchowej, 2016 r. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Już po raz drugi wrocławski sąd penitencjarny odrzucił wniosek o przedterminowe zwolnienie z więzienia Marka Falenty, jednego ze sprawców afery podsłuchowej.

Choć decyzja zapadła w poprzednim tygodniu, dopiero teraz poznaliśmy szczegóły wniosku Falenty i uzasadnienia decyzji sądu. Pierwszy dokument zawiera kilka kwestii, które mogą budzić zdumienie. Między innymi stwierdzenia, że Falenta pojednał się z pokrzywdzonymi, przestrzegał porządku prawnego w ciągu pięciu lat po „zdarzeniu, za które został skazany”, i ma krytyczny stosunek do popełnionych czynów. Nie wiadomo, co miała na myśli jego adwokatka ani tym bardziej on sam, przygotowując wniosek, ale pewne jest, że nic takiego nie miało miejsca.

Czytaj też: Co dalej z Markiem Falentą?

Sąd nie zwolni Falenty

Sąd zwrócił na to uwagę i jak stwierdził w uzasadnieniu swojej decyzji, wątpliwości budzi zarówno postawa Falenty przed osadzeniem w więzieniu, gdy ukrywał się za granicą, jak i po tym fakcie, czyli gdy w końcu trafił za kraty. Chodzi o „brak pełnego i szczerego krytycyzmu skazanego w stosunku do przypisanych mu czynów”. Według sądu od prawomocnego odrzucenia poprzedniego wniosku, czyli od 30 listopada ubiegłego roku, niewiele się zmieniło w kwestii jego resocjalizacji. „Proces wymaga kontynuowania” – orzekł sędzia penitencjarny.

Ciekawe są także ustalenia sądu, który jesienią rozpatrywał pierwszą prośbę Falenty o warunkowe zwolnienie. Przede wszystkim, powołując się na jego ucieczkę za granicę oraz brak „krytycznego stosunku do popełnionych przestępstw”, wątpił, że po wyjściu na wolność będzie przestrzegał prawa i znów nie popełni przestępstwa. Sąd podważył wtedy także jego wersję o pojednaniu z pokrzywdzonymi, przyznając, że w istocie to zrobił, ale jedynie z trójką z nich (na 97, które w sprawie podsłuchowej otrzymały status pokrzywdzonych). Nie przyjął też innych argumentów podnoszonych przez byłego biznesmena, które miały uzasadnić wcześniejsze wyjście na wolność, tj. jego zły stan zdrowia oraz „niehumanitarne traktowanie podczas osadzenia”.

Czytaj też: Lemongrass, poligon podsłuchowy w sercu Warszawy

Zaległe koszty sądowe

Szanse na wcześniejsze wyjście na wolność utrudnia Falencie również negatywne stanowisko dyrektora zakładu karnego w Wołowie, w którym przebywa. Jeśli nic się nie zmieni, odsiadkę dwuipółletniego wyroku zakończy 30 września. Pozostanie mu jeszcze spłacenie 32,5 tys. zł kosztów orzeczonych przez sąd w sprawie podsłuchowej. Falenta do tej pory tego nie zrobił, sprawa trafiła do komornika.

Czytaj też: Kto stoi za Falentą?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną