Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Sprawa sędziego Tulei. Te decyzje nie spłoną, będą rozliczone

Sędzia Igor Tuleya Sędzia Igor Tuleya Adam Stepien / Agencja Gazeta
Niepodporządkowanie się przez prezesa sądu okręgowego prawomocnemu orzeczeniu w sprawie Igora Tulei to materiał do oceny sądu dyscyplinarnego. I na postępowanie karne.

Sędzia Igor Tuleya usiłuje wrócić do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie – w piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie stwierdził, że decyzja stworzonej przez obecną władzę Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego z listopada o uchyleniu mu immunitetu jest prawnie nieważna. Bo izba ta nie ma cech niezależnego i niezawisłego sądu.

Czytaj też: Polowanie na sędziów

Sprawa sędziego Tulei. Co zrobi prezes?

Sędzia Tuleya złożył więc w poniedziałek do prezesa tego sądu Piotra Schaba – jednocześnie rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów – pismo, wnioskując o umożliwienie mu podjęcia obowiązków sędziowskich. Na razie biuro informacyjne sądu przesłało do PAP komunikat, w którym stwierdza, że „orzeczenie [sądu apelacyjnego] nie wpływa na zmianę stanowiska prezesa sądu”.

Przypomnijmy więc jeszcze raz i w szczegółach: sąd apelacyjny orzekł, że decyzja o zawieszeniu postępowania sądowego, którą Tuleya podjął już po odebraniu mu immunitetu, jest prawnie ważna, bo immunitet nie został mu skutecznie odebrany. Zobaczymy, co formalnie zrobi prezes Schab w odpowiedzi na pismo Tulei. Jeśli utrzyma decyzję o uniemożliwieniu sędziemu orzekania, będzie to oznaczało niepodporządkowanie się prawomocnemu orzeczeniu sądu.

Czytaj też: 13 sędziów wezwanych przez prokuraturę. „Presja i zastraszanie”

Najpierw Duda. Teraz Schab?

Prędzej czy później w ten lub inny sposób sędziowie, którzy współpracują z władzą polityczną w dziele odbierania sądom niezależności i tłumienia niezawisłości, zostaną z tego rozliczeni. Najpewniej przez sądy dyscyplinarne. Natomiast niepodporządkowanie się przez prezesa sądu prawomocnemu orzeczeniu to już nie tylko materiał do oceny sądu dyscyplinarnego. To także materia na postępowanie karne z przepisu o niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariusza władzy.

Pierwszym, który naraził się na odpowiedzialność za zignorowanie orzeczenia sądu – w jego przypadku odpowiedzialność konstytucyjną – był prezydent Andrzej Duda, który mianował sędziów do Sądu Najwyższego mimo wstrzymania tych nominacji (w związku z rozpatrywanymi skargami) przez Naczelny Sąd Administracyjny. Prezes Piotr Schab będzie więc kolejnym. W jego przypadku zignorowanie orzeczenia ma wymiar nie tylko prawny, ale też symboliczny.

Rękopisy nie płoną. Orzeczenia sądów i decyzje prezesów też nie.

Czytaj też: Bruksela nie odpuszcza Warszawie sprawy sędziów

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną