Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Warszawa kontra rząd. Kto powinien szczepić Polaków?

Szczepienia na Stadionie Narodowym w Warszawie Szczepienia na Stadionie Narodowym w Warszawie Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Spór o organizację punktów szczepień to tak naprawdę kolejna odsłona wojny o wizję państwa. PiS chce zarządzać wszystkim centralnie, a opozycja oddać robotę samorządom.

Kwiecień miał być dla Polaków przełomowy, ale miesiąc zaczął się tak, jakby to był prima aprilis: rząd, który do tej pory pilnował, żeby szczepić emerytów w kolejności „od najstarszego”, nagle otworzył okienko dla 40- i 50-latków. Skorzystało na tym kilkaset tysięcy osób, zyskując atrakcyjne terminy kłucia. W dodatku niektórzy załapali się na powszechnie pożądanego Pfizera. Przyszłość napawała optymizmem.

Czytaj też: Szczepionkowy chaos. Nie tak powinno się przyspieszać

Rząd przyspiesza, Warszawa odpowiada

Szybko się okazało, że niespodziewane otwarcie systemu było błędem. Podobno niewiele też brakowało, a posadę straciłby odpowiedzialny za akcję szczepień minister Michał Dworczyk. Utrata stanowiska tuż przed wielką szczepionkową ofensywą mogłaby pogrzebać dobrze zapowiadającą się karierę szefa kancelarii premiera, a na niepowodzenie najlepiej reagować bezdyskusyjnym sukcesem. Miało go zapewnić masowe szczepienie Polaków.

Taka akcja wymaga doskonałej organizacji logistycznej, punktów dystrybucji i przeszkolonego personelu. Samorządom na rękę poszedł rząd, który zliberalizował ustawę o szczepieniach ochronnych. Punkty można więc otwierać niemal wszędzie (np. w modelu „drive-thru” na parkingach samochodowych), a zastrzyki wolno wykonywać przedstawicielom wszystkich zawodów związanych z ochroną zdrowia.

Na wezwania rządu odpowiedziała Warszawa. Stolica planowała otworzyć 13 punktów do masowych szczepień, w tym trzy na stacji metra, a najważniejszy – zdolny obsłużyć nawet kilka tysięcy pacjentów dziennie – na stadionie Legii Warszawa.

Czytaj też: Jak się przygotować do szczepienia

Walka z samorządami?

Plan spalił na panewce. Rząd ukrócił ambicje Warszawy, pozwalając na uruchomienie jednego z 13 zapowiadanych punktów nazwany „pilotażowym”. Rozczarowania z takiego obrotu spraw nie krył Rafał Trzaskowski. Prezydent miasta opublikował na Facebooku emocjonalny wpis, stwierdzając, że weto rządu oznacza wyrzucenie publicznych pieniędzy w błoto.

„Zaczęliśmy rekrutować personel, kupować sprzęt (np. lodówki do szczepionek), wyposażenie, boksy, komputery. Z dnia na dzień uruchomiliśmy potężny sztab ludzi, pracujących 24/7, żeby wszystko było gotowe na 19 kwietnia. Policzyliśmy, że będziemy gotowi szczepić nawet 80 tys. warszawianek i warszawiaków tygodniowo. Tak żeby jak najszybciej wyszczepić wszystkich chętnych mieszkańców. Ucieszyliśmy się, że kolejny raz my, samorządy, możemy pomóc w walce z pandemią” – napisał prezydent Warszawy.

Jaki jest powód odmowy rządu? Były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz nie ma wątpliwości, że to kolejna odsłona wojny z samorządami. Jego zdaniem Zjednoczona Prawica wie, że opozycja dużą część siły czerpie teraz z dobrze zarządzanych miast, więc podcina skrzydła lokalnym działaczom. – Jest rzeczą oczywistą, że samorządowcy powinni zająć się organizacją szczepień. Znają swoje miasta i regiony, mają sprawdzonych ludzi. Są przeciwieństwem tego wszystkiego, co robi rząd, który przez swoje centralne i narodowe rejestry utrudnia akcję szczepienia Polaków – mówi nam Arłukowicz.

Prof. Flisiak: Wygramy z covid-19? Na pewno

Gramy do jednej bramki?

Przedstawiciele władzy odmawiają komentarza w tej sprawie. Były minister i wciąż poseł na Sejm Łukasz Szumowski powiedział, że „nie ma obowiązku rozmawiać z mediami”. Z kolei rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz odesłał nas do lakonicznej wypowiedzi ministra Dworczyka, który wspomniał na konferencji, że „w Warszawie potrzebne są punkty w kilku dzielnicach, ale nie ma sensu budować nowej sieci. W stolicy z ponad 280 punktów ok. 60 jest prowadzonych przez samorząd i zaszczepiły ok. 10 proc. osób. Chodzi wyłącznie o stworzenie racjonalnej sieci placówek. Wszyscy gramy do jednej bramki”.

Nie sposób wywnioskować z tych słów, czy zaproponowana przez Warszawę sieć przyczyniłaby się do przyspieszenia akcji szczepień. Otwiera to pole do spekulacji na temat powodów, dla których rząd podciął skrzydła samorządowcom. Czy polska akcja szczepień to kolejny przykład sytuacji, gdy sukces może mieć tylko jednego ojca?

Czytaj też: Ameryka bije Europę w szczepieniach na covid

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną