Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Utopić ratownika. Piotrowicz drąży, Bodnar się broni

Adam Bodnar po rozprawie w TK, 12 kwietnia 2021 r. Adam Bodnar po rozprawie w TK, 12 kwietnia 2021 r. Aleksiej Witwicki / Forum
Po pytaniach w drugim dniu rozprawy przed Trybunałem Julii Przyłębskiej mniej więcej było już widać, co PiS chce zrobić ze stanowiskiem RPO.

„To jak z ratownikiem, który przecież nie zostawi kapiących się i nie pójdzie do domu, gdy skończył się jego dyżur, a zmiennik nie przyszedł. Państwo nie przestaje naruszać prawa i wolności obywatelskich w momencie, gdy upłynęła kadencja RPO, a nie wybrano następcy” – odpowiadał we wtorek przed Trybunałem Julii Przyłębskiej RPO Adam Bodnar na pytania sędziego Stanisława Piotrowicza, który drążył, czy prof. Bodnar uważa, że ma prawo nadal sprawować swoją funkcję.

To był drugi dzień rozprawy przed Trybunałem, która – z wniosku posłów PiS – zmierza do usunięcia Bodnara z urzędu. Dziś ogłoszenie wyroku.

Obywatele wciąż się skarżą RPO

Pytał głównie sędzia Piotrowicz, kilka pytań zadał też dubler Justyn Piskorski. Wyłania się z nich zapowiedź rozumowania, jakie zostanie przedstawione w wyroku, który Julia Przyłębska zapowiedziała na czwartek. Piotrowicz i Piskorski drążyli bowiem w kierunku uznania, że zaskarżony przepis ustawy o RPO, który mówi: „dotychczasowy Rzecznik pełni swoje obowiązki do czasu objęcia stanowiska przez nowego Rzecznika”, w istocie ustanawia nieznaną konstytucji funkcję „p.o. RPO”. Zatem ustawa wykracza poza konstytucję.

RPO Adam Bodnar na drążące ten kierunek pytania odpowiadał, że nie jest „p.o.”, bo nikt go na „p.o.” nie powoływał. „Jestem dotychczasowym rzecznikiem, który wykonuje swoje obowiązki” – odpowiadał. Piotrowicz wyraził obawę, że kontynuując te obowiązki, Bodnar działa na szkodę obywateli, którzy mu ufają, proszą o pomoc, a potem okaże się, że wykonywał je wbrew konstytucji. „Nie obawiam się tego, bo sądy nie kwestionowały moich uprawnień po 9 września [koniec kadencji Bodnara]. Jeden z moich poprzedników, prof. Andrzej Zoll, sprawował funkcję siedem miesięcy po upływie kadencji. W tym czasie skierował m.in. 15 wniosków do Trybunału Konstytucyjnego. Nie były kwestionowane”.

Bodnar zauważył też, że obywatele nie kwestionują jego uprawnień, bo po 9 września nie spadła liczba skarg. Przez ostatni pandemiczny rok zresztą wzrosła – o jakieś 20 proc. Do RPO w 2020 r. dotarło 72 tys. skarg, to wzrost o 30 tys., spowodowany skargami na działania władzy w pandemii, ograniczanie praw i wolności.

Piotrowicz nie wie, co powiedzieć

Piotrowicz chciał wiedzieć, w ilu postępowaniach przed sądami RPO bierze teraz udział. „W co najmniej kilkudziesięciu. Wiele to sprawy przed sądami administracyjnymi, gdzie bronię obywateli przed karami za łamanie zakazów pandemicznych, które nie mają umocowania ustawowego. To kary od 10 do 30 tys. zł. Bronię więc obywateli przed karami nadmiernymi i niegodnymi”.

Po tych słowach sędzia Piotrowicz sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział, co powiedzieć – milczał przez kilkanaście sekund.

Padło jeszcze kilka pytań drążących temat, jaki status przed sądami ma RPO, któremu upłynęła kadencja. To sugeruje, że Trybunał w orzeczeniu zechce się w tej sprawie wypowiedzieć. Pytania wskazują, że mógłby pójść w takim kierunku: że postępowania zainicjowane przez RPO po 9 września są nieważne, bo już nie było rzecznika, tylko p.o., a p.o. nie ma „uprawnień”, bo nawet zaskarżony przepis nie mówi o „uprawnieniach”, tylko o „obowiązkach” – a to nie to samo. Jedno z pytań dublera Piskorskiego dotyczyło właśnie różnicy pomiędzy „uprawnieniami” a „obowiązkami”. Adam Bodnar odpowiedział, że nie można wykonywać obowiązków RPO, nie mając uprawnień, a zatem to pojęcia zbieżne.

Czytaj też: Nowa taktyka PiS, czyli Piotrowicz i efekt kozy

Oczko w głowie PiS

Bodnar, być może spodziewając się takiego właśnie kierunku rozstrzygnięcia Trybunału, dodał, że w ostatnim czasie – już po 9 września – skierował do Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego 60 skarg nadzwyczajnych w sprawach skarżących się do niego obywateli.

A więc (to już nie słowa Bodnara, tylko logiczna konsekwencja) jeśli Trybunał chciałby „unieważnić” decyzje RPO podjęte po 9 września, to unieważniłby te 60 skarg nadzwyczajnych. A skargi nadzwyczajne to oczko w głowie PiS i prezydenta Andrzeja Dudy, który je przeforsował za radą Zofii Romaszewskiej. To taka czwarta instancja – miała prostować niesprawiedliwości sądowe, które zdarzyły się do 20 lat wstecz.

Puste miejsce po Bodnarze

Wyrok zapowiedziany jest na czwartek. W środę Sejm ma wybrać następcę Adama Bodnara. W poniedziałek komisja sprawiedliwości pozytywnie zaopiniowała kandydata władzy Bartłomieja Wróblewskiego. Oprócz niego kandydują Sławomir Patyra z rekomendacji KO, prawnik z Lublina i ekspert Fundacji im. Batorego, oraz Piotr Ikonowicz, działacz społeczny, z rekomendacji Nowej Lewicy.

Wróblewski jako inicjator antyaborcyjnego wyroku Trybunału Przyłębskiej nie ma szans na akceptację w Senacie. A więc najprawdopodobniejszy scenariusz jest taki, że Trybunał opróżni urząd Rzecznika Praw Obywatelskich, a nowy RPO nie zostanie powołany – nawet latami – bo władza nie ma w tej sprawie woli kompromisu. Urząd RPO będzie działał, przyjmując skargi i udzielając porad prawnych, ale nie podejmując żadnych interwencji.

Czytaj też: Miało być szybciej. Fatalny efekt „reformy” Ziobry

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną