Mowa ciała nie zostawia złudzeń: Marian Banaś jest na wojnie z Prawem i Sprawiedliwością. Oświadczenie będące reakcją na niedawny nalot funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego na dom syna Jakuba prezes Banaś czytał z kartki, ale szczęki miał ściśnięte, a głos drżący. Stwierdził, że po raz kolejny zakłócono spokój jego rodziny, że obaj z synem są inwigilowani i represjonowani, aby w ten sposób wymusić zmianę prezesa NIK oraz wpłynąć na zmianę wyników zakończonych, a niemiłych obecnej władzy kontroli. Prezes Banaś dodał również, że takie metody są wyjęte z czasów bolszewickich, mamy państwo policyjne, którym rządzą służby, i że na podstawie pomówień właściwie każdy może być aresztowany. I już tylko NIK jest ostoją niezależności.
Kilkanaście dni wcześniej Marian Banaś udzielił wywiadu portalowi „Business Insider”. Z jego słów wynikało, że żyjemy w państwie z kartonu, bo NIK posiada dowody świadczące o patologiach w finansach publicznych, obronności, bezpieczeństwie wewnętrznym oraz polityce energetycznej. Taki wniosek płynie z kontroli przeprowadzonych m.in. w związku z zaniechaniem budowy elektrowni w Ostrołęce, kradzieżą pieniędzy z kasy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, aferami finansowymi GetBack i SKOK Wołomin. Oraz garścią innych, będących w toku. Leży nadzór, nie ma odpowiedzialności, nieprawidłowości są zamiatane pod dywan, rzucają się w oczy systemowa niewydolność instytucji oraz marnotrawstwo publicznych miliardów. Do tego jeszcze służby specjalne są poza jakąkolwiek kontrolą i zajmują się prowokacjami na polityczne zlecenie. Takimi jak „afera Banasia”.
Sekrety Mariana
Marian Banaś został szefem NIK pod koniec sierpnia 2019 r. ku wielkiemu zadowoleniu polityków Zjednoczonej Prawicy, której przysłużył się jako szef Służby Celnej, szef Krajowej Administracji Skarbowej oraz minister finansów.