Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wybór szefa IPN przesunięty. Przez ziobrystów i skarpetki?

Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Karol Nawrocki, kandydat na prezesa IPN. Gdańsk, sierpień 2020 r. Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Karol Nawrocki, kandydat na prezesa IPN. Gdańsk, sierpień 2020 r. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Posłowie nie mieli okazji debatować nad kandydaturą Karola Nawrockiego, rekomendowanego przez Kolegium IPN na nowego prezesa. Decyzję o przeniesieniu głosowania na czerwcowe posiedzenie Sejmu ogłosił marszałek Ryszard Terlecki, uważany za patrona kandydata.

Karol Nawrocki to obecnie dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Posłowie nad jego kandydaturą na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej mieli głosować 20 maja po południu, ale zostało to przesunięte na czerwiec. Powodu oficjalnie nie podano. Pojawiły się spekulacje, że PiS i marszałek Terlecki, który doprowadził także do nominacji dotychczasowego prezesa IPN dr. Jarosława Szarka, nie są pewni ziobrystów. Na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka 14 maja wróciła bowiem sprawa pionu śledczego Instytutu i jego prokuratorów.

Czytaj też: Podwójnie wyklęty

Spór o prokuratorów w IPN

Już w lipcu 2020 r. Kolegium IPN przedstawiło pomysł przeniesienia pionu śledczego do prokuratury, co nie wzbudziło entuzjazmu samych prokuratorów zatrudnionych w centrali i w oddziałowych Komisjach Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. We wrześniu pomysł poparł Terlecki, który do objęcia mandatu posła sam pracował w krakowskim oddziale IPN, mówiąc, że ten „pion dużych sukcesów nie odniósł”.

14 maja, gdy w sejmowej komisji zaprezentowano kandydaturę Nawrockiego, o plany dotyczące prokuratorów Instytutu zapytali poseł KO Arkadiusz Myrcha i posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska. Nawrocki oświadczył, że on zmian żadnych nie planuje. Z kolei członkowie Kolegium IPN prof. Sławomir Cenckiewicz i prof. Tadeusz Wolsza przyznali, że sprawa powinna być przedyskutowana. Sam Wolsza, zastępca przewodniczącego Kolegium, powiedział wprost: „W Instytucie pracuje ok. 85 prokuratorów, dla wszystkich pracy nie ma. Spraw jest coraz mniej, dlatego że gros wniosków, spraw zostało już sprawdzonych”.

I tu jest pies pogrzebany. Prokuratorzy z centrali zarabiają tak jak w Prokuraturze Krajowej, w oddziałach – tak jak w regionalnej, czyli na poziomie apelacji. To są zarobki rzędu 18 tys. zł miesięcznie, dochodzą dodatki, delegacje. Przeniesienie ich do normalnych prokuratur oznacza, że będą mieli więcej roboty, obciążą też ich budżet. Poza tym już teraz niby są w IPN, ale de facto kontroluje ich Zbigniew Ziobro, bo pion śledczy podlega prokuraturze – tłumaczy „Polityce” pracownik IPN. I zwraca uwagę, że na posiedzenie komisji nieprzypadkowo przyszedł związany z Ziobrą europoseł Patryk Jaki.

Czytaj też: Greniuch zrezygnował, lecz brunatni wciąż maszerują

„Czerwone maki” na skarpetkach

Nieoficjalnie można też usłyszeć, że jedną z przyczyn odłożenia głosowania jest oferta promocyjna, jeszcze kilka dni temu obecna na stronie internetowej Muzeum II Wojny Światowej. W zbiorach znalazły się rozmaite utensylia z kolekcji „Czerwone maki na Monte Cassino” w związku z 77. rocznicą bitwy, w której zginęło 1 tys. polskich żołnierzy. Można było kupić etui na okulary, apaszki, krawaty, powerbanki, ale największe emocje wzbudziły skarpetki. Przewodnicząca Rady Miasta Gdańska Agnieszka Owczarczak (Koalicja Obywatelska) komentowała w mediach społecznościowych: „Muzeum rozmienia na drobne pamięć o tysiącach polskich żołnierzy, którzy zginęli na Monte Cassino”. Oburzenia nie krył też dr Jan Marszalec, były wicedyrektor Muzeum II Wojny Światowej.

Pod naporem krytyki wycofano ze sprzedaży nie tylko skarpety, ale całą kolekcję, a na stronie zamieszczono komunikat: „W poszanowaniu otrzymanych krytycznych opinii (...) Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku przeprasza wszystkich, którzy poczuli się dotknięci, jak i informuje, że wycofało w/w produkt ze sklepu muzealnego”.

IPN: Kto z kim i o co się kłóci

Wcześniej było wiadomo

W kwietniu Nawrocki uzyskał jednogłośne poparcie Kolegium IPN, choć w samym Instytucie można usłyszeć, że konkurs, do którego stanęło pięciu kandydatów, był pozorowany. Prezes Szarek na spotkaniu z dyrektorami oddziałów IPN miesiąc temu otwarcie powiedział, kto go zastąpi – zanim kolegium podało nazwiska osób, które się zgłosiły, przed wysłuchaniem ich i wyborem jednego kandydata do zatwierdzenia w parlamencie.

Wiceminister kultury Jarosław Sellin na kilka godzin przed planowanym głosowaniem w Sejmie przekonywał na antenie Radia Wrocław: – Nawrockiego poznałem kilka lat temu, kiedy był jeszcze pracownikiem gdańskiego IPN i został dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej – placówki, którą świetnie prowadzi. W prowadzeniu polityki historycznej, polityki pamięci jest już bardzo doświadczony i myślę, że to wskazanie jednomyślne nie jest przypadkowe. Liczę na to, że dzisiaj to poparcie Sejmu uzyska.

Czytaj też: Wybielanie Burego

Będzie jak z następcą Bodnara?

Prezes IPN musi uzyskać poparcie sejmowej większości i akceptację kontrolowanego przez opozycję Senatu, podobnie jak Rzecznik Praw Obywatelskich. Prawica od miesięcy nie jest w stanie przeforsować swojego kandydata na następcę Adama Bodnara. Czy z IPN sytuacja się powtórzy? Senator Aleksander Pociej (KO), przewodniczący senackiej komisji praw człowieka, praworządności i petycji, nie kryje, że z przedstawicielami opozycji w wyższej izbie nikt na temat IPN nie rozmawiał.

Jeżeli się szuka kompromisu dopiero na sali plenarnej, to nie ma mowy o żadnym kompromisie. Kandydatura, która zostanie nam zaprezentowana, jest kandydaturą polityczną – mówi senator Pociej. Zastrzega, że nie chodzi mu o samego Nawrockiego, ale o mechanizm wyłaniania i przedstawiania kandydata. Bez jakiegokolwiek porozumienia z opozycją, w której jest wielu działaczy podziemia solidarnościowego, ludzi, którzy przeżyli internowanie, więzienia i szykany w okresie PRL.

Czytaj też: Państwo bez państwowych tajemnic

Lewica: zlikwidować IPN

W dniu, w którym miało się odbyć głosowanie nad kandydaturą Nawrockiego, posłowie Lewicy przedstawili projekt ustawy likwidującej IPN (powołany w 1998 r.). Na briefingu w Sejmie przypomnieli, że Instytut tylko w ciągu ostatnich sześciu lat kosztował budżet państwa 2,5 mld zł. Roczny budżet to 400 mln zł, podczas gdy np. budżet RPO, systematycznie obniżany, to 50 mln. Zamiast IPN posłowie zaproponowali powołanie Instytutu Obrony Konstytucji.

Czy Platforma poprze ten projekt? – Od lat, jeszcze kiedy PO miała większość, mówiłem, że zwiększanie budżetu IPN to skandal – zapewnia senator Pociej. – To, co Instytut miał do wyjaśnienia, zostało już w olbrzymiej większości wyjaśnione. Dzisiaj to są synekury dla ludzi, którzy zgodnie z zapotrzebowaniem obecnej władzy piszą rozprawki historyczne. Ale nie uważam, że należy zlikwidować IPN. To są archiwa, pracownicy, którzy powinni móc je udostępniać. I trzeba znaleźć nową formułę na istnienie tej instytucji.

Czytaj też: ONR ma silną reprezentację w IPN. Tak się fałszuje historię

Pytania o stosunki polski-żydowskie

Na posiedzeniu sejmowej komisji 14 maja posłowie mogli zadawać pytania Nawrockiemu. Kamila Gasiuk-Pihowicz z KO pytała, „czy będzie wspierał trudne, uczciwe, pozbawione nacjonalistycznych uprzedzeń badania nad historią relacji polsko-żydowskich”. Michała Szczerbę zaniepokoiły plany powołania zespołu do spraw ewaluacji ustawy o Instytucie: „To oznacza, że chce pan nowelizacji ustawy o IPN, a wszyscy wiemy, jakie spustoszenie w relacjach polsko-izraelskich zrobiła nowelizacja ustawy IPN w ostatnim okresie”.

Poseł KO pytał też o zmiany w Muzeum II Wojny Światowej, rozpoczęty projekt budowy muzeum na Westerplatte i procesy sądowe z historykami, którzy nie zgadzali się na zmiany wystawy w placówce objętej przez Nawrockiego cztery lata temu. Przywołano poza tym książkę Barbary Engelking i Jana Grabowskiego „Dalej jest noc” – o skali polskich zbrodni na ukrywających się Żydach w czasie okupacji.

Do tej książki odniósł się europoseł Jaki: „Czym IPN miałby się zajmować według naszych konkurentów? Czy miałby się zajmować tym, żeby pokazywać polskiego sołtysa, który narażając własne życie, bronił Żydów? Czy zadaniem Instytutu Pamięci Narodowej ma być to, żeby pomijać te fakty i pokazywać je w krzywym zwierciadle, bo komuś się politycznie wydaje, że będzie to fajne i że może się komuś w ten sposób przypodobać?”.

Nawrocki odpowiedział Gasiuk-Pihowicz i Jakiemu: „Wszyscy ci, którzy pytają, czy wsparcie nowego potencjalnego prezesa IPN, jakim mógłbym zostać, zyskają takie historyczne kłamstwa jak książka »Dalej jest noc«, i czy pozwolę na obrażanie Polaków, którzy cierpieli za pomoc Żydom, to chcę jasno powiedzieć, że nie ma takiej możliwości”. Zapowiedział też współdziałanie IPN z kancelarią premiera, prezydenta i z ministerstwami w prowadzeniu dyplomacji historycznej.

Na posiedzeniu komisji za kandydaturą dr. Nawrockiego oddano 12 głosów, przeciwko 10. W środę 26 maja w Senacie zostanie przedstawione roczne sprawozdanie z działalności IPN.

Czytaj też: Nowelizacja ustawy o IPN powoduje eskalację krytyki Waszyngtonu

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną