Ze sprawą Jany Shostak wiążą się dla mnie same zdziwienia. Debata poszła w inną stronę, niż powinna, znalazła się gdzieś z boku, unikając przepracowania spraw najważniejszych.
Można przytaczać przesycane seksizmem komentarze, które posypały się po wystąpieniu białoruskiej opozycjonistki i artystki ze wszystkich stron. Kobiety i mężczyźni, z prawa i z lewa, zarzucają Shostak, że chyba „tak naprawdę nie chodzi jej o Białoruś”, że „zapomniała stanika”, a nawet że chyba jest przed menstruacją, skoro tak dobrze widać jej sutki. Komentowano także rozmiar i kształt jej piersi.