Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Lidia Staroń czy Marcin Wiącek? Kto zostanie RPO

Prof. Marcin Wiącek Prof. Marcin Wiącek Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Sejmowa komisja sprawiedliwości pozytywnie zaopiniowała na Rzecznika Praw Obywatelskich Lidię Staroń, kandydatkę klubu PiS. Nie przesądza to, że kandydat opozycji i Porozumienia Jarosława Gowina Marcin Wiącek nie ma szans w głosowaniu plenarnym, bo rozkład głosów w komisji nie odzwierciedla sytuacji w Sejmie.

Przesłuchanie kandydatów trwało cztery godziny. Zdecydowanie więcej dowiedzieliśmy się o poglądach enigmatycznej dotąd postaci prof. Marcina Wiącka (kierownik Zakładu Praw Człowieka na Wydziale Prawa UW). Senator niezależna Lidia Staroń, choć mówiła bardzo dużo, w praktyce niewiele powiedziała. Wszystko, co mówiła, można streścić tak: zawsze jestem po stronie ludzi, pomagam im od lat i jako rzecznik będę robiła to samo, co robiłam jako parlamentarzystka (od 2005 r. z ramienia Platformy Obywatelskiej, potem, od 2015, jako niezależna).

Czytaj też: Rzeszów i RPO. Udawany spokój pisowskiej władzy

Lidia Staroń nie odpowiada

Staroń wymieniała swoje sukcesy, ustawy, do których uchwalenia się przyczyniła. Podkreślała, że jej zasługą jest skarga nadzwyczajna wprowadzona prezydencką ustawą z 2017 r. nowelizującą ustawę o Sądzie Najwyższym. Tematy, które ją interesowały przez te lata, to kwestie lokatorskie, głównie spółdzielcze, działania komornicze i przeciwdziałanie lichwie. Nie odpowiedziała na pytanie o kwestie praworządności: dlaczego poparła ustawę „kagańcową” i nie głosowała w sprawach ustaw, którymi PiS „reformował” sądownictwo i Trybunał Konstytucyjny. A także na pytanie o ochronę środowiska naturalnego.

W ogóle na niewiele pytań odpowiedziała. Koncentrowała się na sobie i własnych osiągnięciach, nie prezentując swoich poglądów. Podkreślała, że ma kwalifikacje na RPO, mimo że nie ma prawniczego wykształcenia (skończyła Wydział Budownictwa Lądowego Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie): – Definicja [w konstytucji] jest, żeby człowiek, kandydat na rzecznika... to nie ma słowa, żeby było wykształcenie prawnicze. Ale ustawodawca mówi, żeby była wrażliwość społeczna. I do tego doświadczenie i sprawa moralności – mówiła, zapewniając, że ona kryterium moralności i doświadczenia spełnia. Dodała, że jeśli zostanie rzecznikiem, to drzwi urzędu będą otwarte „w dzień i w nocy”, bo RPO „jest dla ludzi”.

Czytaj też: Ostatnie wystąpienie Bodnara w Sejmie. Dostał pięć minut

Konkretny Marcin Wiącek

Na pytania członków komisji odpowiedział za to, bardzo systematycznie, prof. Wiącek. Nie tylko systematycznie, ale też konkretnie – co może być zaskoczeniem u człowieka, który przez ostatnie sześć lat w żaden sposób, nawet w formie podpisania się pod oświadczeniami własnego środowiska, nie zajął stanowiska wobec działań władzy dotyczących kwestii praworządności. Podobnie konkretnie odpowiadał – według doniesień portalu Onet.pl – poprzedniego dnia na spotkaniu z klubem Koalicji Obywatelskiej, co miało wzbudzić sceptycyzm do niego niektórych parlamentarzystów, w tym Bogdana Borusewicza.

Dziś przed komisją na pytanie, czy kwestionuje legalność działania Trybunału Konstytucyjnego w związku z orzekaniem przez dublerów, odpowiedział, że RPO nie ma kompetencji do „kwestionowania treści publikacji [wyroków TK] w »Dzienniku Ustaw«”. Dostrzega problem, ale w jego ocenie organy państwa nie powinny nawzajem kwestionować swojej prawomocności, bo to spowoduje chaos i jest wbrew interesowi obywateli. Dał przykład jednego z wyroków TK w sprawie renty minimalnej, wydanego w pełnym składzie. Jego zdaniem nie jest w interesie ludzi, którzy dzięki temu wyrokowi dostaną odpowiednią rentę, kwestionowanie tego orzeczenia w związku z wydaniem go z udziałem dublera (obecny RPO Adam Bodnar też takich wyroków nie kwestionuje).

Prof. Wiącek pytany o problemy wymiaru sprawiedliwości sam, spontanicznie, wymienił sprawę sędziowskiej niezawisłości. Powiedział, że czeka na wyrok TSUE w tej sprawie i jeśli zostanie RPO, będzie zabiegał o jego wdrożenie.

Podkreślał, że nie zamierza nikogo dyskryminować ze względu na „cechy od niego niezależne”. I tu oprócz innych wymienił „preferencję seksualną” (można zauważyć, że nie wspomniał o tożsamości płciowej). Jako jedno z pierwszych swoich działań jako RPO wskazał rozmowę z Komendantem Głównym Policji o sposobie traktowania demonstrantów. Powiedział, że wolność zgromadzeń powinna zostać przywrócona w normalnym kształcie, tym bardziej że mogą się odbywać zgromadzenia w ramach imprez sportowych. Zabiegałby o utworzenie stanowiska pełnomocnika rządu do spraw osób w kryzysie bezdomności. Chciałby poszerzenia uprawnień RPO do interwencji w kwestiach równościowych tam, gdzie dochodzi do dyskryminacji nie za sprawą państwa, tylko podmiotów prywatnych.

Czytaj też: „Wysoki trybunale, jestem w szoku po wyroku”

A gdyby został RPO?

Jest wyraźnie zainteresowany kwestią ochrony środowiska. „Rozczarowującym” nazwał niedawny wyrok Sądu Najwyższego, w którym SN uznał, że prawo do korzystania z czystego środowiska naturalnego nie może być włączone do katalogu dóbr osobistych i być na tej drodze przedmiotem dochodzenia przed sądem. Uważa, że należy powołać niezależny organ kontrolujący legalność działań operacyjnych policji i służb specjalnych.

Jako RPO upomniałby się o wykonanie wyroku TK – jeszcze sprzed „dobrej zmiany” – w którym uznał on, że Radzie Mediów Narodowych w sposób sprzeczny z konstytucją powierzono zadania zarezerwowane dla Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Pytany, co zrobi ze skargami RPO na „strefy wolne od LGBT”, odpowiedział oględnie, że nie wycofa ich z sądów administracyjnych, poczeka na wyrok NSA, potem będzie działał na rzecz ujednolicenia w tej sprawie orzecznictwa Wojewódzkich Sądów Administracyjnych.

Pytany zaś o to, czy uznaje wyższość polskiej konstytucji nad prawem międzynarodowym, potwierdził: – Dopuszczam stwierdzenie niekonstytucyjności przepisu prawa międzynarodowego – powiedział. Ale zaraz powołał się na wyrok „starego” TK, który uznał, że jeśli chodziłoby tu o prawo unijne, to TK najpierw powinien zadać pytanie prejudycjalne Trybunałowi Sprawiedliwości UE (właśnie w przyszłym tygodniu Trybunał Przyłębskiej zamierza ocenić zgodność z konstytucją prawa TSUE do nakładania na Polskę zabezpieczeń tymczasowych).

Adam Bodnar musi ustąpić

Ostatecznie w głosowaniu Lidia Staroń dostała 13 głosów za i 12 przeciw, a Marcin Wiącek odwrotnie. Jedna osoba wstrzymała się od głosu. To piąta próba powołania następcy Adama Bodnara na urzędzie RPO. Po wyroku Trybunału Przyłębskiej prof. Bodnar musi opuścić stanowisko do 15 lipca. Nawet jeśli nie zostanie powołany następca.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną