Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

W Trybunale Przyłębskiej znowu coś się zacięło

Prezes TK Julia Przyłębska Prezes TK Julia Przyłębska Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Trybunał nie rozpatrzy na razie pytania prawnego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, czy Polska musi wykonywać postanowienia tymczasowe TSUE.

Dlaczego jutrzejsza sprawa o postanowieniach tymczasowych Trybunału Sprawiedliwości UE mogła spaść z wokandy? Możliwe, że na taktyczne życzenie rządu, który zalicza kolejne kolizje z Unią Europejską.

Komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders napisał ostatnio do ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego z prośbą w innej sprawie: chce, by Mateusz Morawiecki wycofał z Trybunału Przyłębskiej swój wniosek o uznanie nadrzędności polskiego prawa nad unijnym. Pytanie prawne, które zadała Izba Dyscyplinarna (a konkretnie skład pod przewodnictwem byłej prokurator Małgorzaty Bednarek), jest węższe, ale dotyczy tej samej materii: nieuwzględniania orzeczeń TSUE, który jako jedyny sąd ma prawo dawania wiążącej interpretacji unijnego prawa.

Czytaj też: Od dwuprawia do bezprawia

Krystyna Pawłowicz „emocjonalna i agresywna”

Premiera od razu odpowiedział, że wniosku nie wycofa. Ale przecież Trybunał Przyłębskiej nie musi się spieszyć z jego rozpatrzeniem. Może w ogóle się nim nie zajmować, a wycofany może zostać w przyszłości (np. przez następnego premiera). Sprawa pytania Izby Dyscyplinarnej, która miała być właśnie rozpatrywana, też mogła zostać taktycznie zdjęta z wokandy, żeby nie drażnić Brukseli.

Był po temu pretekst: w piątek rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar po raz drugi zwrócił się o wyłączenie ze składu sądzącego Krystyny Pawłowicz – jest jego przewodniczącą. RPO zwraca uwagę, że sędzia w mediach społecznościowych obrażała wiceszefową TSUE, nazywając ją „sabotażystką polityczną i sądową”, i sugerowała, że jest niepiśmienna.

Reklama