Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Próba numer 5: Sejm poparł Lidię Staroń na RPO. Co zrobi Senat?

W głosowaniu nad RPO Sejm poparł Lidię Staroń. 15 czerwca 2021 r. W głosowaniu nad RPO Sejm poparł Lidię Staroń. 15 czerwca 2021 r. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Senator Lidia Staroń wygrała dziewięcioma głosami z prof. Marcinem Wiąckiem w sejmowym głosowaniu nad kandydatami na RPO. Jeszcze miesiąc temu mogłaby poważnie liczyć na poparcie Senatu. Ale popełniła błąd: dała się poznać.

To było głosowanie nie tylko nad kandydatem na RPO, ale też nad tym, czy Jarosław Kaczyński i jego rząd nadal mają większość w Sejmie wobec buntu Jarosława Gowina i jego posłów. Na dzień przed głosowaniem prezes PiS zawarł pakt z Pawłem Kukizem, zapewniając sobie poparcie w zamian za ustawy o zakazie pracy w spółkach skarbu państwa dla parlamentarzystów i samorządowców, o sędziach pokoju wybieranych przez lokalną społeczność (prawnicy są zdania, że to wymaga zmiany konstytucji) oraz ustawy rolne, m.in. ułatwiające sprzedaż bezpośrednią konsumentom.

Czytaj też: Ostatnie wystąpienie Bodnara. Dostał pięć minut

Jak Lidia Staroń dała się poznać

Głosowanie nad kandydatami na RPO nie dało jednak Kaczyńskiemu pewności, że odzyskał panowanie nad Sejmem. Jeden poseł Kukiza – Stanisław Tyszka – wyłamał się i zagłosował na prof. Marcina Wiącka. A Lidii Staroń zwycięstwo dały głosy kilku posłów Konfederacji, na których w innych sprawach PiS nie może liczyć.

Czy Staroń poprze senacka większość? Jeszcze miesiąc temu mogłaby poważnie na to liczyć. Jednak popełniła błąd: dała się poznać. Przedtem jej powtarzane z naciskiem hasło, że „jest dla ludzi, od wielu, wielu lat”, wszyscy brali za stwierdzenie faktu. Podobnie jak zapewnienia, że spełnia kryteria wyboru na RPO także pod względem nieskazitelności charakteru. Ale kandydując, wystawiła się na publiczną ocenę. No i przypomniano jej historię sprzed lat, na której wypłynęła jako osoba „dla ludzi”, walcząc z olsztyńską spółdzielnią mieszkaniową, gdy u początku tej walki leżał jej interes. Doprowadziła do śledztwa, w które zaangażowane były służby specjalne, a więc działania operacyjne, a także do aresztowań i procesu sądowego. Okazała się niezwykle skuteczna. Tyle że 90 proc. zarzutów nie potwierdzono w czasie procesu, a jeden z podejrzanych – wiceprezes spółdzielni – popełnił samobójstwo.

Senator Lidia Staroń podkreśla, że to sądy nie stanęły na wysokości zadania. Wszystkie instancje, łącznie z Sądem Najwyższym. Od tej sprawy datuje się jej antysędziowskie nastawienie, które zaowocowało m.in. poparciem antysędziowskiej „ustawy kagańcowej”. A także udziałem w antysędziowskim programie rządowej telewizji „Kasta”. Ta jej cecha niewątpliwie czyni ją atrakcyjną dla PiS kandydatką na urząd RPO.

Czytaj też: RPO wskazany przez zwykłych obywateli? Nie w świecie PiS

Lepsza Staroń niż brak rzecznika?

Lidia Staroń dała się też poznać jako osoba, mówiąc oględnie, niekomunikatywna. Jej nieliczne publiczne wystąpienia w związku z kandydowaniem na urząd RPO – przesłuchanie przed sejmową komisją praw człowieka i dwa wywiady telewizyjne (dla TVP Info i TVN) – można sprowadzić do jednego zdania: że „zawsze była dla ludzi, od wielu, wielu lat”. Oraz do stwierdzenia, że Gowin prowadzi „brudną grę”, bo najpierw ją namawiał do kandydowania, a teraz nie zechciał jej poprzeć.

Tak skąpa ilość informacji o kandydatce nie wynikała z tego, że miała mało czasu na wypowiedzi, ale że powtarzała wciąż to samo. Wywiady pokazały też, że panią senator trudno zrozumieć, mało które zdanie kończy, nie formułuje ich zgodnie z zasadami gramatyki. Nie chodzi tu o kwestie estetyczne ani puryzm językowy, ale o najzwyklejsze zrozumienie sensu wypowiedzi. Jeśli pani senator zostałaby rzecznikiem, taki problem komunikacyjny może być kłopotliwy i odbić się na sprawności pracy Biura RPO. To zresztą też może być zaleta z punktu widzenia partii rządzącej.

Co dalej? Zważywszy, z jakim zaangażowaniem walczyła o swoją sprawę w olsztyńskiej spółdzielni, można założyć, że zawalczy o siebie także w Senacie i nie wyłączy się z głosowania nad własną kandydaturą. Ale jej głos nie byłby przesądzający. Pytanie, czy opozycja uzna, że lepszy taki rzecznik niż żaden. Bo 15 lipca Adam Bodnar definitywnie opuści urząd, zmuszony do tego wyrokiem Trybunału Julii Przyłębskiej.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną