Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Ostatnia kadencja Kaczyńskiego. Trzymamy za słowo

Jarosław Kaczyński na zjeździe PiS, 3 lipca 2021 r. Jarosław Kaczyński na zjeździe PiS, 3 lipca 2021 r. Prawo i Sprawiedliwość / Facebook
Jarosław Kaczyński prezesem PiS został po raz ostatni. Wygłosił mowę w stylu gierkowskiej propagandy sukcesu. To lepsze niż mowa w stylu gomułkowskim, ale przekonujące tylko partyjną nomenklaturę i betonowy elektorat.

Jarosław Kaczyński przemawiał na zjeździe swojej partii kilka godzin po wystąpieniu Donalda Tuska na spotkaniu Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej. Przyboczny Kaczyńskiego Marek Suski powiedział mediom, że Kaczyński o Tusku nie wspomniał ani słowem, „bo nie ma o czym mówić”. I tak powrót Tuska do polityki krajowej zdominował przekaz mediów: o powrocie Tuska mówią wszystkie, kolejny zjazd PiS odfajkowują z obowiązku informacyjnego. Na domiar złego dla partii Kaczyńskiego zjazd był zamknięty dla mediów, podczas gdy mowę „powrotną” Tuska i część spotkania Rady Krajowej Platformy udostępniono opinii publicznej na żywo.

Czytaj też: Tusk wraca w wysokiej formie. Gdzie leży klucz do sukcesu?

Kaczyński ma potrójnego pecha

Partia Kaczyńskiego ze swym zjazdem ma potrójnego pecha. Najpierw pandemia, później słaby odzew na Polski Ład i przegrana w Rzeszowie, teraz przejęcie sterów w PO przez Tuska. W takim niekorzystnym dla partii Kaczyńskiego kontekście – a przecież lista problemów wynikających z nieudolnych i aroganckich rządów „zjednoczonej prawicy” jest o wiele dłuższa – musiała ona zająć się przede wszystkim sobą: wybrać na nowe kadencje partyjne swoje ciała statutowe na czele z szefem.

I znów zwracało uwagę, że Kaczyński nie miał kontrkandydata ani kontrkandydatki, podczas gdy w Platformie Tuska dokooptowano po dyskusji i głosowaniu, a nie wyciągnięto z teczki.

Reklama