Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Lex TVN. Brońmy niezależnych mediów jak konstytucji

Marek Suski i Joanna Lichocka z PiS na posiedzeniu komisji kultury i środków przekazu w Sejmie Marek Suski i Joanna Lichocka z PiS na posiedzeniu komisji kultury i środków przekazu w Sejmie Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Po tzw. pierwszym czytaniu projektu ustawy potocznie nazwanej lex TVN stało się jasne, że Kaczyński idzie na konfrontację z USA. Chodzi mu wyłącznie o opanowanie rynku mediów, by wygrywać kolejne wybory.

W ten sposób chce wyeliminować z rynku nadawców elektronicznych jedyną informacyjną stację telewizyjną niezależną od obecnej władzy. Reszta – aspekty prawne, ewentualne kary finansowe, kryzys w relacjach z Białym Domem Joe Bidena – go nie interesuje i nie powstrzyma.

Czytaj też: Jak skończy się ten serial w reżyserii PiS

Czemu Kaczyński nie przychodzi do TVN

Obezwładnienie TVN pomoże ekipie Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry wzmocnić szanse kolejnej wygranej parlamentarnej i prezydenckiej. I to jest dla nich ważniejsze niż gospodarcze i międzynarodowe konsekwencje forsowanej przez PiS regulacji rynku mediów w celu uzyskania nad nim całkowitej kontroli. Należy zaznaczyć, że kanały informacyjne TVN nie są tubą propagandową opozycji demokratycznej. To insynuacja polityków prawicowych dążących do ich zakneblowania.

Tymczasem codziennie drzwi studiów TVN24 stoją dla nich otworem. Tyle że zwykle w towarzystwie polityków opozycji, dzięki czemu widownia nie jest skazana na jeden przekaz. Nie jest winą redaktorów, że zwykle ci drudzy, reprezentanci formacji demokratycznych, wypadają lepiej merytorycznie i retorycznie niż przedstawiciele obozu Kaczyńskiego i Ziobry. Sam Kaczyński nigdy nie odważył się poddać próbie rozmowy z red. Piotrem Kraśką czy red. Katarzyną Kolendą-Zaleską. Podobnie jak odrzuca wezwanie Tuska do rozmowy o Polsce.

Ewa Siedlecka: Lex TVN, czyli państwowy rekiet

Brońmy prawa do opinii, także innych niż nasze

Ten bojkot wynika ze strachu, że w takich rozmowach wyszłoby szydło z worka: chaos i bezsens sześciu lat rządów pisowskich. Co innego, gdy piszą o tym niezależne media, co innego, gdy Kaczyński na oczach milionowej widowni przegrywa face to face z Tuskiem lub wikła się w odpowiedziach na dociekliwe pytania dziennikarzy niezwiązanych politycznie i materialnie z jego obozem.

Jeśli 11 sierpnia lex Suski przejdzie w Sejmie, Kaczyński będzie o krok od osiągnięcia swego celu. A my jako obywatele cofniemy się o kilometry. Konstytucja gwarantuje pluralizm mediów. Obrona tego pluralizmu jest czasem trudna, bo trzeba też bronić prawa do opinii innych niż nasze. Ale na gruncie praworządności, a nie ideologii. To ważny element obecnego sporu o TVN. Bronimy stacji w ramach obrony zasad konstytucji – jako środka przekazu społecznego, a nie partyjnego.

Czytaj też: Ameryka surowo o lex TVN. Biden nie odpuści ekipie PiS

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną