Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jest projekt likwidujący Izbę Dyscyplinarną SN

Sąd Najwyższy Sąd Najwyższy Stanisław Ciok / Polityka
Likwidacja Izby Dyscyplinarnej i wygaśnięcie stosunku służbowego jej sędziów, a także zmiana zasad postępowań dyscyplinarnych – kompleksowe wykonanie wyroku TSUE przygotował senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski.

Komisja Europejska dała rządowi czas do 16 sierpnia na przedstawienie propozycji wykonania wyroku TSUE dotyczącego postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów. Jak na razie nic nie wiadomo, czy i co rząd szykuje w odpowiedzi. Wiadomo tyle, że zostało wstrzymane wydanie wyroku przez Trybunał Przyłębskiej, który – na wniosek premiera – miał orzec, że Polski nie wiążą wyroki TSUE dotyczące wymiaru sprawiedliwości, bo wykracza w nich poza swoje kompetencje.

28 lipca pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska rozesłała wystąpienia do prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu, wzywając do podjęcia prac legislacyjnych. „Troska o dobro wspólne wymaga podjęcia wysiłku zmierzającego do wyeliminowania rozwiązań prawnych, które stoją na przeszkodzie sprawnemu funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości oraz powodują niepotrzebne komplikacje na arenie międzynarodowej” – napisała.

Na razie tylko prezydent Andrzej Duda zapowiedział projekt. Ale oto pojawia się projekt senacki. Kompleksowy, który odnosi się do niemal wszystkich zarzutów TSUE prócz jednego, dotyczącego neo-KRS. Tu potrzeba osobnej ustawy.

Czytaj też: Nadciąga zmęczenie taką Polską w Unii

Co powiedział TSUE?

Uznał, że stworzona przez PiS Izba Dyscyplinarna w SN nie daje gwarancji niezależności i bezstronności już z powodu samej jej organizacji: jest de facto sądem specjalnym, wyodrębnionym ze struktury Sądu Najwyższego, jej sędziowie zaś są opłacani ekstra i wybrani w wątpliwej procedurze przez organ (neo-KRS), którego „niezależność może wzbudzać uzasadnione wątpliwości”.

TSUE stwierdził, że procedura dyscyplinarna narusza gwarancję sędziowskiej niezawisłości i łamie prawo do sądu. A w szczególności:

  • system dyscyplinarny dopuszcza karanie sędziów za wydawane orzeczenia – bez gwarancji, że chodzi wyłącznie o przypadki złej woli sędziów łamiących świadomie prawo. „Taki system mógłby zatem być wykorzystywany do politycznej kontroli orzeczeń sądowych lub nacisków na sędziów w celu wpłynięcia na ich decyzje i zagraża niezawisłości tych sędziów” – czytamy w komunikacie TSUE.
  • postępowanie dyscyplinarne może trwać latami, a więc nie gwarantuje osądzenia sprawy w rozsądnym terminie. Może być wytaczane ponownie za czyn już osądzony. Nie zapewnia poszanowania prawa do obrony obwinionych sędziów – np. sprawę można prowadzić pod usprawiedliwioną nieobecność obwinionych i ich obrońców, co też wpływa na niezawisłość sędziów.
  • sędziowie mogą być ścigani dyscyplinarnie za korzystanie z prawa do zadawania pytań prejudycjalnych TSUE, co narusza ich uprawnienia, a czasem i obowiązek, i „zakłóca system współpracy między sądami krajowymi a Trybunałem ustanowiony w traktatach w celu zapewnienia jednolitej wykładni i pełnej skuteczności prawa Unii”.

Czytaj też: Po wyroku Trybunału Przyłębskiej. Polska na krawędzi

Co proponuje senator Kwiatkowski?

  • Zniesienie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, powrót do poprzednich przepisów, według których sprawy dyscyplinarne i o odebranie immunitetu sądzono w Izbie Karnej SN.
  • powierzenie Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego spraw z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych dotyczących sędziów Sądu Najwyższego oraz z zakresu przeniesienia sędziego Sądu Najwyższego w stan spoczynku.
  • wygaszenie stosunków służbowych obecnych sędziów Izby Dyscyplinarnej jako powołanych w wadliwej procedurze: po konkursie przeprowadzonym przez neo-KRS w warunkach niegwarantujących bezstronności. Takie wygaśnięcie stosunku służbowego sędziego jest – według art. 180 pkt. 5 konstytucji – możliwe w sytuacji zmiany ustroju sądów. Za taką zmianę można by uznać likwidację izby Sądu Najwyższego. Jednak wtedy przenosi się go w stan spoczynku z pełnym uposażeniem. W uzasadnieniu do tego punktu czytamy: „Tak daleko idące postanowienie projektowanej ustawy jest jedynym możliwym, albowiem procedura, w której doszło do powołania tych osób na stanowiska sędziowskie, była wysoce wadliwa. (…) Trudno byłoby więc przyjąć, że osoby te mogłyby – w razie przeniesienia np. do innej izby Sądu Najwyższego – wykonywać jakiekolwiek czynności jurysdykcyjne, tak by nie dochodziło przez to do naruszenia standardu bezstronności i niezależności, wymaganego od sądu sprawującego wymiar sprawiedliwości”.
  • wykreślenie z przepisów opisujących delikty dyscyplinarne sformułowań dających podstawę do karania za treść orzeczeń. Chodzi o takie sformułowania jak „działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie organu wymiaru sprawiedliwości” oraz „działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego, skuteczność powołania sędziego lub umocowanie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej”. W uzasadnieniu czytamy: „Przesłanki te – w przypadku sędziów – mogą i w rzeczywistości są wykładane w taki sposób, że odpowiedzialność dyscyplinarna może być następstwem chociażby badania, czy dany sędzia spełnia warunki wymagane od organu sądowego przez art. 19 ust. 1 akapit drugi TUE oraz art. 6 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, albo wystąpienia z pytaniem prejudycjalnym”.
  • wykreślenie przepisów umożliwiających ministrowi sprawiedliwości wyznaczenie specjalnego rzecznika dyscyplinarnego do ścigania konkretnego, wskazanego przez ministra sędziego.
  • wykreślenie przepisu umożliwiającego ponowne sądzenie za ten sam czyn.
  • wykreślenie przepisu umożliwiającego prowadzenie czynności przeciwko sędziemu, prokuratorowi, adwokatowi, radcy prawnemu, notariuszowi czy komornikowi, zanim zdążą znaleźć obrońcę.
  • wykreślenie przepisu umożliwiającego prowadzenie rozprawy pod usprawiedliwioną nieobecność obwinionego i jego obrońcy.

Czytaj też: Zderzenie dwóch trybunałów

Co zrobi władza PiS

Projekt senacki literalnie wypełnia zalecenia TSUE. To program maksimum i mało prawdopodobne, by władza PiS zgłosiła go do Komisji Europejskiej jako plan na wykonanie wyroku. Ale przez samo swoje istnienie, a może nawet uchwalenie przed zajęciem stanowiska przez rząd (nie takie tempo prac legislacyjnych widzieliśmy w ciągu ostatnich sześciu lat), wyznacza standard, do którego rząd wobec KE będzie się musiał odnieść. Jeśli sam tego nie zrobi, można się spodziewać, że odniesie się do niego Komisja. I zapyta: dlaczego nie projekt senacki?

Czytaj też: Jak odwoływał Ziobro? Wyrok Trybunału Praw Człowieka

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną