Szef „Do Rzeczy” Paweł Lisicki dzieli się swymi wątpliwościami: „mimo pewnej sympatii dla polskiej prawicy nie mogę zrozumieć dziwnych, karkołomnych wręcz jej posunięć. (…) wątpliwości ogarniają mnie, kiedy obserwuję coraz większy upór i zaciekłość, z jaką politycy PiS próbują przekonać wyborców do dobrodziejstw projektu Polskiego Ładu. Wszystkie badania sondażowe pokazują, że pomysł, mówiąc kolokwialnie, »nie zażarł«. (…) Krótko: Polski Ład jest od początku obciążony poważnymi, wewnętrznymi wadami. No więc jak tu nie mieć wrażenia, że władza traci słuch?”. Przydałby się aparat słuchowy zamiast aparatu partyjnego.
W „Newsweeku” spostrzegawczy „prawicowy polityk” mówi: „Dwa otwarte konflikty z dwoma głównymi sojusznikami, Unią Europejską i USA, to skrajna nieodpowiedzialność wystawiająca interesy kraju na poważne ryzyko, a to tylko wierzchołek góry lodowej, o którą może rozbić się Titanic z Nowogrodzkiej. Rozpoczętych wojen ma przecież PiS zdecydowanie więcej”. Dariusz Ćwiklak w tym samym numerze konstatuje z rezygnacją: „Żeby stanąć samotnie przeciw całemu światu, trzeba być filmowym superbohaterem albo prezesem PiS. Z tym, że przygody superbohatera kończą się i wychodzimy z kina. Z Polski, ot tak, wyjść się nie da. Można siedzieć z popcornem i czekać na nieuchronny finał bez happy endu”. Albo z samym endem.
Ekonomista Hubert A. Janiszewski ostrzega w „Rzeczpospolitej”: „w razie przejścia lex anty-TVN przez cały proces legislacyjny (Sejm, Senat i prezydenta) odszkodowanie, które rząd RP musiałby zapłacić, wyniesie co najmniej 3–4 mld dol. (12–15 mld zł). (…) Oprócz konsekwencji finansowych Polska poniesie (…) kolejne straty wizerunkowe (…).