Chłopcy z Alej Ujazdowskich postanowili zabawić się w wojnę.
Kumpel ze Śląska niedawno mnie odwiedził nad Wigrami. Na werandzie siedliśmy, już chłodnawo, więc w kurtkach. Henio westchnął: jakie tu powietrze, jaka cisza… A tu nagle wszystkie ptaki z podwórka i drogi wyrwały w górę. Wróble, pliszki, kawki, sikorki… – Ki diabeł? Coś jakbym pogotowie słyszał? Albo straż może? – zapytał mój gość. Poczekamy, zobaczymy. Właściwie już widać – mówię. Piaszczystą drogą z jękiem silników na sygnale wojsko gnało, żołnierze w hełmach, chyba pogranicznicy, ale pył taki, że rozeznać się trudno.
Polityka
37.2021
(3329) z dnia 07.09.2021;
Felietony;
s. 89