Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Naszyjnik polski

. . Adam Guz / Kancelaria Prezesa RM
Chłopcy z Alej Ujazdowskich postanowili zabawić się w wojnę.

Kumpel ze Śląska niedawno mnie odwiedził nad Wigrami. Na werandzie siedliśmy, już chłodnawo, więc w kurtkach. Henio westchnął: jakie tu powietrze, jaka cisza… A tu nagle wszystkie ptaki z podwórka i drogi wyrwały w górę. Wróble, pliszki, kawki, sikorki… – Ki diabeł? Coś jakbym pogotowie słyszał? Albo straż może? – zapytał mój gość. Poczekamy, zobaczymy. Właściwie już widać – mówię. Piaszczystą drogą z jękiem silników na sygnale wojsko gnało, żołnierze w hełmach, chyba pogranicznicy, ale pył taki, że rozeznać się trudno. Szum w chałupach się zrobił, drzwi trzaskały, a szczekanie psów niosło się na jezioro niczym podkład fortepianowy. Pojechali na drugi koniec wioski… Babcia Tekla, sąsiadka zza płotu, z domu wyszła z obrazem świętej Teresy i stanęła obok nas. – Po co babcia tę świętą ze ściany zdjęła? – zapytałem. Ona na to: Sto lat mam i jak już iść do nieba, to wypada z czymś nabożnym w ręku. – Niech się pani nie boi – uspokajał ją Henryk – wojny nie będzie. – To ja wiem – odparła – pojechali i już. Zaraz będą wracać, tylko z jeszcze większym wyciem, bo wściekli, że drogę pomylili.

Babcia Tekla miała rację. Nie oni pierwsi się nacięli i nie ostatni. Bo w naszej wiosce droga na jeziorze się kończy. Ale kto w sztabie mógł to przewidzieć? Stąd, znad Wigier, do granicy rzut saperskim beretem, więc wróg czai się wszędzie. I marzy, by naruszyć nasze święte terytorium. Święte terytorium, tak Polskę nazwał premier Morawiecki. Jeśli pozwala się swoim kraść bezczelnie i bezkarnie, to określenie zdaje się całkiem przytomne.

Chłopcy z Alej Ujazdowskich postanowili zabawić się w wojnę. To zawsze robi wrażenie na elektoracie. Kto by teraz wspominał reasumpcję Witek, polski ładzik wycięty z tektury czy ssącą kieszenie inflację.

Polityka 37.2021 (3329) z dnia 07.09.2021; Felietony; s. 89
Reklama