Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Spór o Turów. Jak Morawiecki unika premiera Czech

Mateusz Morawiecki i Andrej Babisz na szczycie Grupy Wyszehradzkiej. Czerwiec 2021 r. Mateusz Morawiecki i Andrej Babisz na szczycie Grupy Wyszehradzkiej. Czerwiec 2021 r. Arkadiusz Lawrywianiec / Forum
Powstaje wrażenie, że Warszawa pisowska nie dogaduje się z Pragą Babisza. Do tego stopnia, że zamierza zawiesić udział w spotkaniach Grupy Wyszehradzkiej z udziałem Czechów.

Premier Morawiecki nie pojawi się na konferencji demograficznej w Budapeszcie. Zdominowali ją populistyczni liderzy prawicowi, więc to trochę dziwne, bo to z nimi rządowi Morawieckiego jest zwykle po drodze. Ale wydarzył się spór polsko-czeski wokół Turowa i premier tym uzasadnił swoją nieobecność na Węgrzech. Zapewnia, że na tym sporze koncentruje się dzisiaj jego działalność i że rząd dogada się z Czechami. No dobrze, ale przecież miałby na szczycie tę okazję, a tak wygląda, że jej unika. Mamy więc wrażenie, że jednak Warszawa pisowska nie dogaduje się z Pragą Babisza. Do tego stopnia, że zamierza zawiesić udział w spotkaniach Grupy Wyszehradzkiej z udziałem Czechów.

To Polska zaczęła ten spór

To kolejna niespodzianka, bo obóz Kaczyńskiego na co dzień chwali się, że Wyszehrad jest istotnym forum współpracy państw naszego regionu. Konferencja demograficzna w Budapeszcie nie zaprząta większej uwagi mediów zagranicznych. Dużo większe zainteresowanie budzi polski stan wyjątkowy na granicy z Białorusią oraz uporczywe ignorowanie orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie naruszania zasad praworządności przez władze PiS.

Kryzys wokół Turowa wywołała strona polska, ignorując zastrzeżenia i apele strony czeskiej. Czesi, owszem, są w trakcie kampanii wyborczej, a premier Babisz (w środę poparty przez Orbána) chce grać podobną rolę twardziela co szefowie rządów węgierskiego i polskiego, jednak nie są nastawieni konfrontacyjnie, składali propozycje złagodzenia napięcia, zwłaszcza na szczeblu lokalnym. Z perspektywy rządu Morawieckiego konflikt wkroczył w fazę niebezpieczną dla obozu Kaczyńskiego, więc politycy „zjednoczonej prawicy” zaostrzyli ton.

Czytaj też: Jak pandemia wybacza satrapom

PiS ma problem. Konflikt i z Czechami, i z Unią

Niebezpieczeństwa są dwa: ogromne kary, które Polska pod rządami Kaczyńskiego ma zapłacić za ignorowanie wyroku TSUE, oraz panika wśród lokalnej społeczności, że zamknięcie kopalni pozbawi pracy i dochodów związanych z nią ludzi. Już pojawiły się ogłoszenia miejscowych sklepów, że „Czechów nie obsługujemy”.

Przyznajmy, że to nie lada problem dla każdego rządu, gdy jest zarazem w konflikcie z innym państwem i z Unią, a na dodatek znalazł się pod oddolną presją własnych obywateli, a może i wyborców, aby utrzymać stan dotychczasowy. Wbrew ekologicznym (zatrucie wód gruntowych), ekonomicznym i społecznym argumentom strony czeskiej, podzielanym przez tę część polskiej opinii publicznej, która szczerze martwi się o stan środowiska i następstwa globalnego ocieplenia i nie akceptuje polityki energetycznej obecnego rządu.

Rząd Morawieckiego zdaje się zakładać – nie tylko w sprawie Turowa – że jego interesy (utrzymanie się u władzy) mają pierwszeństwo. Jeśli rychło nie wypracuje zdrowego kompromisu (win/win) z Czechami, należy się spodziewać dalszego zaostrzenia kryzysu z Pragą i Brukselą. Co gorsza, konflikt wokół Turowa już wykorzystują antyunijni radykałowie w polskiej polityce i w naszym społeczeństwie.

Czytaj też: PiS gra z Unią. Słowa Morawieckiego zakrawają na kpinę

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną