Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Stan wyjątkowy w głowach rządowych

Mariusz Kamiński w czasie posiedzenia komisji spraw wewnętrznych i administracji. 27 września 2021 r. Mariusz Kamiński w czasie posiedzenia komisji spraw wewnętrznych i administracji. 27 września 2021 r. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Szef MSWiA Mariusz Kamiński będzie wnioskował o kolejnych 60 dni stanu wyjątkowego w pasie wzdłuż granicy polsko-białoruskiej. Najciekawsza jest motywacja.

Na konferencji prasowej ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego, szefa MON Mariusza Błaszczaka oraz komendanta Straży Granicznej Tomasza Pragi i rzecznika służb specjalnych Stanisława Żaryna w atmosferze pełnej grozy przedstawiono powody planu przedłużenia stanu wyjątkowego.

Bo wciąż trwa szturm na granicę. W sierpniu i wrześniu odnotowano ponad 9,4 tys. prób wdarcia się do Polski, większość udaremniono, ale 1200 osób zostało zatrzymanych i trafiło do zamkniętych ośrodków Straży Granicznej.

Czytaj też: Humanitaryzm w zasadach PiS się nie mieści

Polscy żołnierze nie dali się sprowokować

Bo dwustu z zatrzymanych służby prześwietliły i u 50 z nich (samych mężczyzn) znaleziono materiały świadczące, że mogą być niebezpieczni. Były to fotografie i dokumenty w telefonach komórkowych dowodzące, że mogą być powiązani z organizacjami terrorystycznymi (Państwo Islamskie, talibowie, inne grupy zbrojne). Takie są podejrzenia wynikające z faktu, że np. potrafią obchodzić się z bronią, co dokumentują fotografie znalezione w ich telefonach. A jeden miał kontakt z aresztowanym w Europie Zachodniej terrorystą.

Bo jeden z mężczyzna miał zdjęcia pedofilskie, a drugi zoofilskie.

Bo kilku mężczyzn pochodzących z Afganistanu przebywało przed przekroczeniem polskiej granicy w Rosji, co samo w sobie jest niesłychanie podejrzane. Jeden skończył tam kurs wojskowy, co prawda nie powiedziano, jakiego typu, jeden sfotografował się na tle Kremla, a kolejny posiadał plan (rozkład jazdy?) metra moskiewskiego. Jeden z Afgańczyków studiował i pracował w Moskwie.

Bo dwóch Afgańczyków pracowało w afgańskich służbach bezpieczeństwa. Ministrowie nie wyjaśnili, czy fakt zatrudnienia w szkolonej przez Amerykanów formacji jest okolicznością obciążającą. Podobnie nie odnieśli się do motywów ucieczki tych mężczyzn z ojczyzny, chociaż wydaje się jasne, że groziła im ze strony talibów śmierć.

Bo wreszcie na granicy trwają prowokacje ze strony służb białoruskich. Rzucane są w stronę polskich służb petardy. Białoruscy żołnierze ostentacyjnie przeładowują broń, a zdarza się, że celują z niej w stronę polskich żołnierzy. Na szczęście ci są profesjonalistami i nie dają się sprowokować.

Czytaj też: Raport ze Strefy W. Wschodnia granica pod nadzorem

„Każdy się może podać za dziennikarza”

Dlatego stan wyjątkowy jest niezbędny i będzie tak jak dotychczas obwarowany licznym zakazami, w tym zakazem wjazdu do stref przygranicznych osób z zewnątrz oraz dziennikarzom, ale też pozarządowym organizacjom humanitarnym i grupom medyków niosącym pomoc lekarską chorym uchodźcom (określanym przez ministra Kamińskiego mianem nielegalnych imigrantów).

Mariusz Kamiński interesująco uzasadniał zakaz wjazdu na teren przygraniczny dziennikarzy. On sam bardzo ich szanuje, ale nie widzi potrzeby, aby filmowali ze swoich kamer wydarzenia na pasie granicznym. Mogą filmować poza strefą, tam mogą rozmawiać z ludźmi i pozyskiwać informacje. Później podczas posiedzenia sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych wyjaśniał, że teraz takie czasy, że każdy może podawać się za dziennikarza, w tym osoby niebudzące zaufania.

Za mgłą stanu wyjątkowego

Szkopuł w tym, że brak dziennikarzy na granicy powoduje, iż opinia publiczna jest skazana wyłącznie na przekaz cenzurowany przez służby ministra Kamińskiego. Jego opowieści o prowokacjach ze strony białoruskich pograniczników nie zostały w żaden sposób udokumentowane. Gdyby na miejscu byli dziennikarze, bez wątpienia zarejestrowaliby takie incydenty. Z drugiej strony, gdyby faktycznie dochodziło do tak licznych prowokacji, jak przedstawiał minister, to jego służby z pewnością sfilmowałyby przynajmniej niektóre i podczas konferencji pokazano by te nagrania.

Wydaje się pewne, że stan wyjątkowy zostanie przedłużony. A w związku z tym nadal będziemy skazani na przekaz limitowanych informacji, nie zawsze wiarygodnych, a czasem wręcz niewiarygodnych, jednostronnych i podlanych propagandowym sosem. Nadal będą ograniczone możliwości pomocy humanitarnej potrzebującym, a lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni, którzy zgłosili chęć leczenia chorych uchodźców w pasie przygranicznym, nie dostaną zgody na wjazd. Wszystko będzie tak, jak było przez ostatni miesiąc. Ukryte za mgłą przepisów stanu wyjątkowego.

Czytaj też: Odbijanki, odpychanki. System wypychania emigrantów

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną