Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Incydent z zagłuszaniem weteranki powstania. Dno moralne

Uczestniczki powstania warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska (przy mikrofonie) i Anna Przedpełska-Trzeciakowska Uczestniczki powstania warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska (przy mikrofonie) i Anna Przedpełska-Trzeciakowska Adam Chelstowski / Forum
Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel, komentując bulwersujący wybryk, sugerował, że PiS nie ma nic wspólnego z tą sprawą. A sprawa ma twarz uczestniczki powstania warszawskiego Wandy Traczyk-Stawskiej.

Nieliczna, lecz mocno nagłośniona kontrdemonstracja nacjonalistów w Warszawie zakłócała, nawet podczas hymnu narodowego, przebieg wielotysięcznej manifestacji w obronie członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Aktywność skrajnej prawicy odnotowały media informacyjne poza Polską, wymieniając po nazwisku szefa stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza. Ma swoje pięć minut, większość naszego społeczeństwa pali się ze wstydu. W Polsce incydent wywołał oburzenie i falę krytyki. Przypomniano, że nacjonaliści, którym przewodzi, są sowicie wspierani finansowo przez fundacje i agendy sprzyjające obozowi Zjednoczonej Prawicy.

Czytaj też: Nowe zabawki Bąkiewicza. Narodowcy są coraz głośniejsi

„Milcz, chamie skończony”

Ale władza pisowska nic sobie z tych krytyk nie robi. Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel, komentując bulwersujący wybryk, wdał się w rozważania, z których miało wynikać, że PiS nie ma nic wspólnego z tą sprawą. A sprawa ma twarz uczestniczki powstania warszawskiego Wandy Traczyk-Stawskiej. Sędziwa weteranka zareagowała na próby zagłuszania jej wystąpienia przez nacjonalistów słowami, które przejdą do historii obecnego sporu wyniszczającego moralnie i politycznie Polskę: „Milcz, głupi chłopie, milcz, chamie skończony. Ja jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała, jak moi koledzy ginęli. Ja tu po to jestem, żeby wołać w ich imieniu. Nigdy nikt nie wyprowadzi nas z mojej ojczyzny, która jest Polską, ale także z Europy, bo Europa to także moja matka”.

Przypomnijmy więc także, że to Lech Kaczyński jeszcze jako prezydent Warszawy zbudował w stolicy muzeum poświęcone powstaniu, a kult powstańców i tego tragicznego zrywu przeciwko niemieckim okupantom nie schodził z warg politykom obozu PiS. Gdy doszedł on do władzy, miejsce powstańców w historycznej „narracji” tej ekipy zaczął zajmować kult „żołnierzy wyklętych”. Jest w tym logika polityczna: ideologia nacjonalistyczna nie dominowała w Armii Krajowej, a obecna władza pisowska czuje się zagrożona politycznie przez siły skrajnej prawicy.

Rafał Kalukin: Jak PiS rozgrywa narodowców

Jak PiS sprzyja skrajnej prawicy

PiS prowadzi z nimi zawiłą, lecz łatwą do przejrzenia grę, której celem jest wasalizacja ugrupowań nacjonalistycznej skrajnej prawicy w Sejmie (do którego weszli dzięki Kukizowi) i poza nim. Temu służą hojne dotacje i umarzanie przez prokuratorów ministra Ziobry śledztw, takich jak to w sprawie rozsyłania symbolicznych „wyroków śmierci” na kojarzonych z opozycją prezydentów miast lub w sprawie symbolicznego wieszania polityków Platformy Obywatelskiej. Tylko że to, co symboliczne, podpada u nas pod kodeks karny, a nieosądzone grozi przejściem od „symboli” do agresji fizycznej.

Na tym polega też niebezpieczeństwo, jakie zawiera incydent z zagłuszaniem. To prawda, że kontrmanifestacja nacjonalistów była legalna, a konstytucja gwarantuje wolność słowa i zgromadzeń w ramach obowiązującego prawa. Ale czy taka legalność i tolerancja dotyczyłaby także w dzisiejszej Polsce Kaczyńskiego podobnych wybryków podczas zgromadzeń publicznych jego sympatyków? W przeszłości różnie z tym bywało. Przekonały się o tym choćby uczestniczki protestu przeciwko Marszowi Niepodległości i Strajku Kobiet, przekonał się o tym Władysław Frasyniuk.

Czerwona linia została przekroczona

W demokratycznym państwie prawa miara powinna być jedna, jeśli jest podwójna, przestaje być miarą, a staje się narzędziem walki politycznej i naruszania praw obywatelskich. Równie ważna jest ocena etyczna. Zagłuszanie weteranki to dno moralne. Rząd ma prawo przyznawać bezpośrednio lub przez swoje agendy fundusze, komu chce. Ale przyznanie ich ugrupowaniom podważającym sens uczestnictwa Polski w Unii Europejskiej jest aktem politycznym. Komunikatem oznaczającym, że demokratycznie wybrani rządzący państwem członkowskim UE nie widzą problemu we wspieraniu przeciwników Unii i demokracji.

To przekroczenie grubej czerwonej linii, bez precedensu i nie do wyobrażenia w dzisiejszych europejskich państwach demokratycznych. Widzimy jak na dłoni, że wbrew zaprzeczeniom i unikom przedstawicieli obecnej władzy obóz Kaczyńskiego ma całkiem sporo wspólnego ze sprawą obrzydliwego zagłuszania przejmującego i prawdziwie patriotycznego przesłania Wandy Traczyk-Stawskiej.

Marek Ostrowski: W mentalności PiS polexit dawno się zaczął

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną