Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jak MON nie kupił 300 ołtarzy. Odwołana pilna potrzeba liturgiczna

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak Ministerstwo Obrony Narodowej
Na tę sensację wpadłem przypadkiem w sobotę. Okazało się, że wojsko chciało kupić 300 mobilnych ołtarzy polowych. Na cito. Po ujawnieniu tego zamiaru minister obrony Mariusz Błaszczak anulował przetarg.

Od sobotniego popołudnia interesujący się wojskiem internet żył planowanym zamówieniem mobilnych ołtarzy polowych. Przetarg na nie w pilnym trybie rozpisała warszawska regionalna baza logistyczna, organ podległy Inspektoratowi Wsparcia Sił Zbrojnych, który odpowiada za bieżące utrzymanie wojska.

Ołtarze miały być składane do przewoźnych skrzynek i dostarczone na cito, zupełnie jakby były jednym z najpilniejszych zakupów wojskowych w perspektywie jakiejś operacji zbrojnej. Pokazanie przeze mnie ogłoszenia o tym niezwykłym przetargu wywołało ogromne zainteresowanie w sieci. Gdy czytacie Państwo ten artykuł, licznik odsłon tego newsa na moim profilu na Twitterze przebił zapewne 250 tys.

Czytaj też: Czy Europa będzie miała miniarmię? Błaszczak mówi „nie”

Wojsko ogłasza przetarg sięgający nieba

Wieść o mobilnych ołtarzach rozeszła się szeroko po wojskowych forach, zaczęła też trafiać na portale tradycyjnych mediów. Nieoczekiwanie niecałą dobę po upublicznieniu zamówienia MON ogłosił, że anuluje przetarg. „Decyzją ministra Mariusza Błaszczaka postępowanie na zakup mobilnych ołtarzy polowych zostanie wstrzymane. Pieniądze, które miały być przeznaczone na ten cel, zostaną wydane na kamery nasobne dla żołnierzy pełniących służbę na granicy polsko-białoruskiej” – napisał resort na Twitterze.

Na tę sensację wpadłem przypadkiem. Co jakiś czas sprawdzam, co dzieje się w wojskowych zamówieniach poniżej poziomu „dużej modernizacji”, za którą odpowiada sam MON i podległy mu Inspektorat Uzbrojenia. Te najważniejsze konkursy i przetargi (obecnie rzadkość) oraz zamówienia z wolnej ręki dotyczą najdroższego, z reguły nowego sprzętu i uzbrojenia, koszty idą w setki milionów i miliardy złotych, a postępowania trwają przynajmniej miesiącami. Ale równie ciekawe jest to, co, za ile i od kogo wojsko zamawia na bieżące potrzeby poprzez Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy i podległe mu instytucje: Regionalne Bazy Logistyczne i Wojskowe Oddziały Gospodarcze. Znajdziemy na ich stronach całą paletę takich potrzeb: od paliw i części zamiennych, przez żywność, po bieliznę i skarpety. Oczywiście te instytucje odpowiadają również za zakupy sprzętu biurowego, mebli, materiałów reklamowych i innych drobiazgów dla wojska. Słynne kilka lat temu „pancerne długopisy” i niezapomniane krówki w wojskowym kamuflażu kupowane były właśnie tą drogą – a przykłady te pokazują, że wśród masy rzeczy zwykłych i nudnych można znaleźć prawdziwe perełki.

To, co znalazłem w sobotę na stronach warszawskiej 2. Regionalnej Bazy Logistycznej, wyprzedzało jednak długopisy i krówki o kilka długości. Można powiedzieć, że natknąłem się na przetarg sięgający nieba. Pilne zamówienie sprzętu liturgicznego: „mobilnych ołtarzy polowych wraz z wyposażeniem”, to coś tak niezwykłego, że od razu zacząłem czytać i ściągać dokumenty przetargowe (jawne i dostępne dla wszystkich na krajowej i europejskiej platformie zamówień publicznych). Jak się okazało – dobrze, bo dziś już nie mogłem ich znaleźć w internecie. Później miało się okazać, że to z powodu interwencji MON.

Czytaj też: Fregata na wariata. Błaszczak odtrąbi sukces, ale co dalej?

Z czego składa się wojskowy ołtarz polowy

Zestawów: ołtarz plus sprzęty liturgiczne, miało być w sumie 300, z czego 40 dostarczonych jeszcze w tym roku, reszta w 2022. Ogłoszenie było świeże, datowane na 12 października, miało jednak niezwykle krótki termin realizacji – oferty można było składać do 25 października do godziny 8 rano, a już godzinę później nastąpić miało otwarcie kopert z propozycjami.

Dlaczego tak pilnie pojawiła się potrzeba zakupu ołtarzy polowych? Opublikowane uzasadnienie nie wyjaśnia praktycznie niczego: „Zachodzi pilna potrzeba udzielenia zamówienia podyktowana postawieniem w dniu 24.09.2021 r. zadania przez Szefa Oddziału Komunikacji Społecznej Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych”. Aktualnie strony Inspektoratu nie zawierają informacji, kto konkretnie pełni tę funkcję.

Ołtarze miały być mobilne i polowe – w dokumentach zamówienia znaleźć można było przykładowe zdjęcia skrzyni na kółkach z uchwytami, przypominającej znane z koncertów rockowych kontenery na kolumny nagłośnieniowe, tylko nieco mniejsze, opisane w ogłoszeniu jako „walizki”. Takie pudło miało mieć otwieraną ścianę, a wnętrze kryło rozstawiany pulpit i resztę liturgicznego wyposażenia potrzebnego do odprawienia mszy świętej: kielich mszalny, krzyż ołtarzowy, świecznik ze świecą, ozdobne butelki na wino i wodę, kropidło, naczynie na komunikanty, słowem, całe „wyposażenie” kapłana gotowego do świadczenia posługi w warunkach polowych. Choć może bez przesady – taki walizkowy ołtarz dałby się ciągnąć po utwardzonej drodze, ale w terenie byłoby już trudno.

Całość miała wojskowy, zielony kolor i nosiła logo Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. 300 sztuk takich ołtarzy miało trafić poprzez warszawską instytucję logistyczną zapewne do jednostek wojskowych – taki jest cel zakupów dokonywanych przez bazy. W kraju mamy ok. 250 jednostek wojska operacyjnego plus kilkanaście brygad WOT, liczba teoretycznie zgadzałaby się więc z potrzebami.

Koszty? Zamówienie o nich nic nie mówi – to przetarg, w którym konkurenci mają walczyć m.in. ceną. Ale jeśli za punkt odniesienia przyjąć wysokość wadium, określoną na 28 tys. zł, to można przypuszczać – ale wyłącznie przypuszczać – że wartość zamówienia sięgałaby 1,8 mln zł, czyli jeden zestaw walizkowego ołtarza polowego kosztowałby 6 tys. Skąd taka kalkulacja? Obowiązująca od tego roku nowa ustawa o zamówieniach publicznych ogranicza wysokość wadium do maksymalnie 1,5 proc. wartości zamówienia, zatem 1,8 mln to jego maksymalna wartość. Całkiem niemało, nawet jak na sumy, którymi obraca wojsko.

Czytaj także: Gdzie trzymać drogie zakupy? F-35 wylądują w Łasku

Dlaczego minister Błaszczak zrezygnował

Wydawałoby się, że skoro minister Błaszczak odwołał zamówienie, nie ma sensu dywagować, czy składane ołtarze rzeczywiście były wojsku potrzebne. A jednak warto zapytać, skąd nagle pojawiła się potrzeba ich zakupu i to aż w liczbie 300.

Równie ciekawe jest to, że – jak się zdaje, pod wpływem reakcji w internecie – Błaszczak zdecydował się z zakupu zrezygnować. Przyznam, że zaskoczyło mnie to bardziej niż sam pomysł przetargu. Msze polowe wielu żołnierzom są potrzebne, zwłaszcza gdy uczestniczą w ćwiczeniach, operacjach, misjach zagranicznych czy działaniach wojennych. Potwierdza to opublikowany jeszcze przed decyzją MON wpis na Twitterze Wojsk Obrony Terytorialnej, nieodnoszący się wprost do kwestii ołtarzy, ale raczej od niej nie oderwany. Mówi właśnie o odprawianiu mszy w intencji ważnych wydarzeń. Ale na załączonym zdjęciu kapłan stoi przy zwykłym stoliku – przyniesionym zapewne z jakiegoś domu, szkoły czy świetlicy. Może i chciałby mieć nowoczesny, składany, mobilny i polowy ołtarz, kupiony w ramach pilnego zamówienia. Ale przecież wszyscy wierzący znają ten cytat, że „gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w imię moje…”. Z ołtarzem na kółkach czy bez.

Czytaj także: Co Rosjanie mają na Jarosława Kaczyńskiego?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną