Człowiek Kuchcińskiego na granicy
Kariera płk. Pragi. Człowiek Kuchcińskiego na granicy
Skromny, z wąsikiem, nierozmowny. Ktoś zauważył, że mówi jak ksiądz. Na stronach straży granicznej brak jego biogramu, nie sposób dowiedzieć się czegokolwiek z wydziału prasowego. Do 2016 r. jakby nie istniał – nigdzie nie ma o nim żadnej wzmianki. Gdy Tomasz Praga obejmował szefowanie strażą graniczną, nikt w środowisku go nie znał. – Ponoć jego rodzice mieli działkę po sąsiedzku z rodziną Kuchcińskiego – mówi wysoki rangą oficer SG. – Jego żona jest koleżanką żony Kuchcińskiego i to stąd – utrzymuje kolejny. Wirtualna Polska, powołując się na działaczy z Przemyśla, skąd pochodzi i Marek Kuchciński, i Tomasz Praga, sugerowała ich związki rodzinne: były marszałek Sejmu ma być ojcem chrzestnym Pragi lub komendant siostrzeńcem Kuchcińskiego. Żaden z nich nigdy nie uciął spekulacji.
Że promotorem kariery Pragi był Kuchciński, nikt ze środowiska nie ma wątpliwości. Bo jak inaczej wytłumaczyć spektakularną karierę człowieka, który przez 26 lat, do awansu na zastępcę komendanta głównego w 2016 r., zajmował się zza biurka pilnowaniem procedur? Niemal od razu zaczął w kancelarii tajnej Bieszczadzkiego Oddziału SG w rodzinnym Przemyślu, gdzie trafił w 1992 r. jako 22-latek. Z czasem został kierownikiem kancelarii, a następnie – zastępcą naczelnika Wydziału Ochrony Informacji. Do jego zadań należało dbanie o właściwe przechowywanie, ewidencjonowanie oraz obieg dokumentów.
Z danych WSPiA Rzeszowskiej Szkoły Wyższej wynika, że Praga nie rwał się specjalnie do nauki. Po pięciu latach pracy w straży rozpoczął tam studia licencjackie na kierunku administracja. Po pięciu latach przerwy – magisterskie ze specjalnością: administracja transgraniczna – bezpieczeństwo wewnętrzne. W 2007 r. obronił pracę magisterską „Straż graniczna jako organ administracji i legalnego ruchu granicznego”.