Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Prokurator Wrzosek oskarża. „Moja prywatność runęła w gruzy!”

Niezależna prokuratorka Ewa Wrzosek zeznaje przed senacką komisją badającą sprawę inwigilowania obywateli przez władzę. Niezależna prokuratorka Ewa Wrzosek zeznaje przed senacką komisją badającą sprawę inwigilowania obywateli przez władzę. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
„Nie ma możliwości zasłaniania się brakiem świadomości bezprawności. Funkcjonariusze mają świadomość choćby zakazu kontroli operacyjnej w miejscach publicznych” – oceniła prok. Ewa Wrzosek na czwartym posiedzeniu senackiej komisji nadzwyczajnej ds. używania Pegasusa przez władze.

„Cała moja prywatność runęła w gruzy, gdy analityk Citizen Lab potwierdził informacje o użyciu wobec mnie Pegasusa. Myślałam, że jestem silna psychicznie, ale wciąż pamiętam to uczucie, którego nie życzę nawet wrogowi” – mówiła w Senacie prok. Ewa Wrzosek.

Na początku posiedzenia przewodniczący komisji senator Marcin Bosacki skomentował odmowę stawienia się przed nią ministra-koordynatora ds. służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. Przypomnijmy: w opublikowanym na stronie rządu oświadczeniu motywował to politycznym charakterem jej prac. Bosacki przypomniał, że według regulaminu Senatu (art. 60) „na żądanie komisji albo przewodniczącego komisji, w sprawach będących przedmiotem jej zakresu działania, przedstawiciele Rady Ministrów (…) są obowiązani do współpracy z komisją, w szczególności do przedstawienia informacji, wyjaśnień, opinii (…) i czynnego udziału w posiedzeniach”. „Chcę wyrazić swoje oburzenie tą postawą i nadzieję, że to postępowanie zostanie ocenione przez Trybunał Stanu” – powiedział senator Bosacki.

Czytaj też: Senatorzy ścigają Pegasusa. Niewyobrażalna skala inwigilacji

Zaatakowana Pegasusem. Dlaczego w 2021 roku?

Ewa Wrzosek ma 26-letnie doświadczenie prokuratorskie. Jako działaczka niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia od kilku lat poddawana jest szykanom. Została zdegradowana, ma postępowania dyscyplinarne za wypowiedzi krytykujące polityczne podporządkowanie prokuratury i sposób zarządzania nią, była zesłana ponad 300 km od domu, do Prokuratury Rejonowej w Śremie, wszczęto postępowanie karne w odpowiedzi na jej postępowanie w sprawie zagrożenia dla zdrowia i życia przez zarządzenie wyborów „kopertowych” w trakcie pandemii.

Podczas przesłuchania poinformowała komisję, że 28 listopada zeszłego roku zgłosił się do niej analityk Citizen Lab John Scott Railton, oferując zdalne zbadanie jej telefonu, gdy publicznie poinformowała, że firma Apple przysłała jej informacje o „cyberataku ze strony służb państwowych”. Okazało się, że ten cyberatak przeprowadzono w zeszłym roku, w okresie od czerwca do sierpnia, sześć razy. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego akurat wtedy, skoro wszczęcie śledztwa „kopertowego” (i natychmiastowe – po trzech godzinach – umorzenie go przez jej przełożoną) miało miejsce ponad rok wcześniej. Nie wykluczyła, że wtedy też była atakowana Pegasusem, ale na początku 2021 r. zmieniła telefon. Pytana przez senatora Michała Kamińskiego (PSL), kogo przesłuchałaby w śledztwie, wymieniła odpowiedzialnego za wybory „kopertowe” wicepremiera Jacka Sasina, premiera Mateusza Morawieckiego i przypuszczalnego inspiratora tych wyborów, czyli Jarosława Kaczyńskiego.

Jako ogólną przyczynę cyberataku na nią wskazała działalność w Lex Super Omnia. Ponieważ atakując jeden telefon, można inwigilować Pegasusem całe otoczenie, atakujący mieli informacje o wszystkim, co dzieje się w stowarzyszeniu. „Podejmujemy współpracę z innymi środowiskami prawniczymi, gromadzimy poufne informacje dotyczące naszych postępowań dyscyplinarnych za wypowiedzi o niszczeniu niezależnej prokuratury, dokumentujemy nadużycia, które z braku woli teraz nie mogą być wyjaśnione” – mówiła prok. Wrzosek.

Czytaj też: Pegasusgate, czyli destrukcja demokratycznego państwa

Pegasus. „Obawiam się, że nie było zgody sądu”

„Uważam, że stosowanie takiego narzędzia jak Pegasus nie jest zgodne z prawem i nie zmienia tego posiadanie zgody sądu” – stwierdziła prok. Wrzosek. Podobną opinię wyrazili eksperci powołani przez komisję i marszałka Senatu. Chodzi o funkcjonalności Pegasusa, nieprzewidziane przez polskie prawo, jak infekowanie telefonów osób z otoczenia czy używanie telefonu do bieżącego podsłuchu i podglądu. Zgoda sądu na urządzenie o takich możliwościach byłaby bezprawna. Prokurator Wrzosek dorzuciła jeszcze jeden argument – z ustawy o CBA. Art. 17 zakazuje używania kontroli operacyjnej w miejscach publicznych, tam gdzie naraziłoby to na inwigilację inne osoby. Tymczasem jest to jedna z funkcjonalności Pegasusa.

Prokurator Wrzosek złożyła doniesienie do prokuratury o bezprawnej inwigilacji. Jednak prok. Aneta Orzechowska odmówiła wszczęcia śledztwa z powodu braku znamion przestępstwa. Uznała fakt inwigilacji, ale nie to, że była bezprawna. Uznała, że na inwigilację zgodził się sąd. Tu prok. Wrzosek stwierdziła przed komisją, że nie jest to możliwe, bo skoro Pegasusa używało CBA, to nie mogło go użyć wobec niej legalnie w ramach swojej właściwości „zwalczania korupcji w życiu publicznym i gospodarczym, w szczególności w instytucjach państwowych i samorządowych, a także do zwalczania działalności godzącej w interesy ekonomiczne państwa” (art. 1 ustawy o CBA). Drugi odrzucony przez prokuraturę scenariusz zakładał, że włamał się do niej „prywatny” haker. Ale skoro tak, to dlaczego prokuratura umarza sprawę? Przecież włamanie może oznaczać naruszenie tajemnicy wielu śledztw i godzi w dobro prokuratury.

Prokurator Wrzosek zdecydowanie nie wierzy w zgodę sądu na jej podsłuchiwanie. „Szefami służb są osoby, które mają epizod nieprawomocnego skazania za wyłudzenie zgód na kontrolę operacyjną [Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik – za nielegalną prowokację wobec Andrzeja Leppera w 2007 r.]. Obawiam się, że w moim przypadku, a być może innych osób, nie było zgody sądu” – stwierdziła. I dodała, że nie dałoby się wyłudzić od sądu zgody na podsłuchiwanie „NN” (telefon nieustalonej osoby), bo od dawna nie ma już możliwości kupna karty do telefonu bez zarejestrowania jej na swoje nazwisko, a teleoperatorzy muszą natychmiast podać je na żądanie policji i służb.

Czytaj też: Cicha władza Kamińskiego

Koniunkturalne zachowania będą rozliczone

Prokurator Wrzosek ma nadzieję, że służby państwa nie dopuściły się ukrywania źródła pochodzenia informacji z użyciem Pegasusa. Opowiedziała o hipotetycznej sytuacji, gdy Pegasus używany byłby bez zgody sądu, zdobywane informacje nie były dokumentowane, ale wprowadzane jako zdobyte z kontroli operacyjnej stosowanej legalnie. I w ten sposób „legalizowane”, a fakt nielegalnej inwigilacji – ukrywany.

Zwróciła też uwagę na brak jakiejkolwiek gwarancji, że ogrom zgromadzonego materiału nieprzydatnego procesowo, a głęboko ingerującego w życie prywatne – także osób postronnych – jest zgodnie z prawem niszczony. Nie ma nad tym kontroli niezależnej, jest tylko wewnętrzna. W dodatku przepisy regulują pozbywanie się klasycznych zapisów – np. papieru w niszczarce czy taśm. Dawało się je skasować w sposób nieodwracalny. Takiej gwarancji nie ma w przypadku informacji cyfrowej. „Dane pozostają w macierzy komputerów, na serwerach i w każdym momencie mogą być odzyskane czy hakowane” – tłumaczyła.

Senator Wadim Tyszkiewicz dopytywał: jeśli uznamy stosowanie Pegasusa za nielegalne, to czy funkcjonariusze niższych szczebli mogą się skutecznie bronić przed zarzutem złamania prawa, powołując się na polecenia przełożonych? „Nie ma możliwości zasłaniania się brakiem świadomości bezprawności. Funkcjonariusze mają świadomość choćby zakazu kontroli operacyjnej w miejscach publicznych” – oceniła prok. Wrzosek.

Dopytywana o szykany, jakich doznaje od władzy, mówiła: „Ewidentnie celem jest wywarcie efektu mrożącego na całe środowisko. Państwo polskie marnotrawi możliwości moje i wielu prokuratorów. Ja jestem w stanie dobrze wykonywać swoje obowiązki na każdym szczeblu prokuratury. Mogę prowadzić postępowania w sprawie niealimentacji czy drobnej kradzieży w sklepie, ale mam świadomość, że nadzorują je osoby, które uczyłam zawodu jeszcze jako aplikantów. Siłą rzeczy nie mają takiego doświadczenia jak ja. Pomijam przypadki koniunkturalizmu, awansów bez kompetencji po znajomości czy osób, które dają gwarancje, że będą, nawet w sposób dorozumiany, spełniać oczekiwania prokuratora krajowego czy generalnego. Mam nadzieję, że takie osoby zostaną w przyszłości rozliczone za zachowania, które są sprzeczne z etyką zawodową, są na pograniczu prawa, a nawet je przekraczają. Mam nadzieję, że tego rodzaju rozliczenie, weryfikacja prokuratorów, w przyszłości nastąpi. W przeciwnym razie będzie to wysoce demoralizujące dla przyszłych kadr prokuratorskich, że zachowania koniunkturalne i wykorzystywanie prokuratury w celach politycznych pozostaje bezkarne”.

Czytaj też: Wszystkie twarze Mariusza Kamińskiego

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną