Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

PiS ściga się z prezydentem w sprawie sądów

Sąd Najwyższy Sąd Najwyższy Penn State University Libraries Architecture and Landscape Architecture Library / Flickr CC by 2.0
PiS składa własny projekt o postępowaniu dyscyplinarnym wobec sędziów. I tu zaskoczenie: jest trochę lepszy od prezydenckiego. Co nie znaczy, że dobry. Jest kilka haczyków, dzięki którym można będzie dalej represjonować sędziów za orzekanie i utrzymać uchylone immunitety, np. sędziemu Pawłowi Juszczyszynowi czy Igorowi Tulei.

PiS najwyraźniej postanowił nie dać prezydentowi satysfakcji, że to dzięki jego projektowi UE odmrozi pieniądze na Krajowy Plan Odbudowy. I tak po miesiącach oczekiwań na gest dobrej woli ze strony rządu, po nałożeniu kar za niewykonanie orzeczeń TSUE – nagle mamy wysyp projektów i wyścig po unijną aprobatę.

Czy projekt PiS odpowiada na ultimatum szefowej KE Ursuli von der Leyen? Jej warunki to likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN w obecnym kształcie, zmiany w systemie dyscyplinarnym sędziów i przywrócenie do orzekania odsuniętych sędziów. O ile o projekcie prezydenckim z czystym sumieniem można powiedzieć, że jest ściemą czy – elegancko mówiąc – stwarza pozory, że wypełnia postawione warunki, o tyle już w przypadku projektu PiS nie można być tak kategorycznym (co nie znaczy, że należy ufać w szczerość intencji).

Czytaj też: Strasburg o neo-KRS. Uzasadnienie dobitne jak nigdy dotąd

Warunek 1. Izba Dyscyplinarna

Izba Dyscyplinarna ma zniknąć w obecnym kształcie, co oznacza, że jej neosędziowie zasilą inne Izby SN i będą mieli wpływ na ich decyzje – czyli efekt taki sam co w projekcie prezydenckim. Ale powraca się do starej zasady, że sędziów do orzekania w danej sprawie dyscyplinarnej się losuje. „Składy sądów dyscyplinarnych ustalone są w drodze losowania, przy czym w składzie sądu dyscyplinarnego I instancji może być najwyżej jeden sędzia z poszczególnych Izb Sądu Najwyższego, a w składzie II instancji co najwyżej dwóch sędziów z każdej z Izb” – czytamy w projekcie PiS.

Nie ma haczyka, jaki zapisano w projekcie Andrzeja Dudy, że sędziów dyscyplinarnych wskaże prezydent. Chociaż skoro cały SN zdominowany jest już przez neosędziów, to los częściej będzie padał na nich. Do tego będą ławnicy, wyłonieni – przypomnijmy – przez PiS. W pierwszej instancji ma być jeden ławnik i dwóch sędziów, w drugiej – dwóch ławników i pięciu sędziów. Więc skład raczej powinien układać się po myśli rządzących – choć pewności nie będzie.

Czytaj też: TSUE o neosędziach. „Możliwe rażące naruszenie prawa Unii”

Warunek 2. Reforma postępowania dyscyplinarnego

Sąd Najwyższy ma przejąć sądzenie spraw dyscyplinarnych w całości. A więc zniknie pierwsza instancja w sądach apelacyjnych. PiS uzasadnia: żeby ujednolicić orzecznictwo. I o to właśnie mu chodzi! Bo dziś PiS nie panuje nad orzecznictwem dyscyplinarnym w pierwszej instancji. Nad orzecznictwem dyscyplinarnym SN ma nadzieję zapanować.

Projekt przewiduje – zgodnie z orzeczeniami TSUE – że nie będzie można sędziów karać za zadawanie pytań prejudycjalnych. To samo jest w projekcie prezydenckim. Ale to nie znaczy, że nie będzie ich można ukarać za wykonanie orzeczenia tego trybunału, które dostaną w odpowiedzi na takie pytanie.

Projekt (podobnie jak prezydencki) mówi, że „sędzia nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej ani odpowiedzialności dyscyplinarnej za czyn polegający na wydaniu określonej treści orzeczenia”. Ale zaraz jest dodane: „chyba że do wydania orzeczenia doszło na skutek poważnych i całkowicie niewybaczalnych zachowań ze strony sędziego, polegających w szczególności na celowym wynikającym ze złej wiary lub z wyjątkowo poważnych i rażących zaniedbań i pogwałceniu przepisów prawa krajowego i prawa UE, których przestrzeganie mają zapewnić, na arbitralnym szafowaniu wyroków lub na odmowie wymiaru sprawiedliwości”. Dużo słów, dużo nieostrych określeń podlegających dowolnej interpretacji. PiS w uzasadnieniu zaznacza, że ten fragment to dosłowny cytat z orzeczenia TSUE, więc to dowód, że projekt jest literalnym wykonaniem go. Sprytne. Tyle że co innego brzmienie przepisu, który powinien być maksymalnie precyzyjny, a co innego publicystyczny język trybunalskich uzasadnień. TSUE nie zalecał wprowadzania do prawa przepisu o takim brzmieniu.

Żaden projekt – ani prezydencki, ani pisowski – nie wykreśla z ustawy kagańcowej deliktu dyscyplinarnego w postaci „działań lub zaniechań mogących uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie organu wymiaru sprawiedliwości” i „kwestionowania istnienia stosunku służbowego sędziego, skuteczności powołania sędziego lub umocowania konstytucyjnego organu RP [np. neo-KRS]”. A więc to, co dziś jest podstawą coraz częstszych przypadków zawieszania sędziów i uchylania im immunitetu – czyli odmowa orzekania z neosędziami i uchylanie ich orzeczeń – zostaje w polskim prawie. Nadal przy odpowiedniej interpretacji prawa będzie można za takie orzeczenia sędziów represjonować.

Czytaj też: Zerwane kolegium SN. Spór o Izbę Dyscyplinarną i neosędziów

Warunek 3. Przywrócić zawieszonych sędziów

Projekt PiS przewiduje, że każdy sędzia pociągnięty do odpowiedzialności – karnie czy dyscyplinarnie – za orzeczenie może domagać się umorzenia postępowania i przywrócenia immunitetu. Ale sąd to uwzględni, jeśli uzna, że „nie zachodzą wyjątkowe okoliczności”, o których była mowa wyżej w kwiecistym fragmencie przeniesionym z orzeczenia TSUE. Przepis o możliwości uchylenia represji pozostanie pusty. Chyba że skład sądzący ułoży się tak, że większość będą miały osoby uważające, że nie można karać za obronę wymiaru sprawiedliwości przed dopuszczaniem do sądzenia osób, o których Europejski Trybunał Praw Człowieka i TSUE kilkakrotnie i dobitnie powiedziały, że nie są sędziami, a sąd z ich udziałem nie jest sądem.

Czy Komisja Europejska i pozostałe unijne organy uznają, że złożenie tych projektów wystarczy do odmrożenia pieniędzy dla Polski?

Nie powinny, bo także projekt pisowski nie rozwiązuje problemu neosędziów i wydawanych z ich udziałem nieważnych prawnie wyroków oraz utrzymuje przepisy pozwalające na represje za orzekanie. KE powinna domagać się realnych reform. A na dobry początek, żeby w ogóle rozmawiać o odmrożeniu pieniędzy, uznania za nieważne wszystkich orzeczeń Izby Dyscyplinarnej wobec sędziów wydanych od początku jej działania. Skoro władza PiS w 2018 r. mogła cofnąć wszystkie decyzje o usunięciu z Sądu Najwyższego sędziów, którzy weszli w skrócony wiek emerytalny, to może takim samym jednym aktem abolicji unieważnić wszystkie orzeczenia wobec sędziów.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną